23 września 2016 roku jak zwykle zabrał się do pracy w gospodarstwie, tego dnia stracił prawą rękę. 100 tysięcy złotych - tyle kosztuje proteza, która pozwoliłaby mu normalnie funkcjonować.
Od wypadku minęło cztery miesiące. Podczas rozmowy z Pawłem Janikiem odnosi się wrażanie, że jest to człowiek o mocnej psychice, który mimo wypadku i wielu utrudnień wciąż widzi we wszystkim coś dobrego. - To nie jest tak, że się nie przejmuję tym wszystkimi. Mam rodzinę - córkę i żonę. Muszę się o nie martwić, muszę sobie radzić - odpowiada Paweł Janik. - Tak naprawdę to była chwila nieuwagi. Czyściłem maszynę, zachwiałem się. Najpierw wciągnęło szmatę, później moją rękę. Miałem na tyle zdrowego rozsądku, że się lewą ręką odepchnąłem. Prawie cała prawa ręka została w kombajnie. Przybiegł teść, żona zadzwoniła na pogotowie. Nie czułem bólu, raczej szok. Przyjechała karetka i straż. Wyciągnęli moją rękę z maszyny. Pamiętam to wszystko, cały czas byłem przytomny, mógłbym opowiedzieć nawet jak wyglądali lekarze w Busku - Zdroju, gdy mnie przewieźli do szpitala - opowiada mieszkaniec Unikowa.
Paweł Janik chciałby móc pracować w swoim gospodarstwie. (fot. Agata Chrobot)
Ręki nie udało się lekarzom z Buska uratować. Pojawia się kolejna liczba: Cztery. Tyle łącznie miał operacji Paweł Janik od czasu wypadku. Aż trzy w klinice w Siemianowicach Śląskich. - Leżałem tam przez pięć tygodni. Żona, córka i teściowie, z którymi na codzień mieszkamy przenieśli się do Siemianowic, do rodziny. To był trudny czas - mówił Paweł Janik i uśmiech znika z jego twarzy. Ale tylko na chwilę.
- Po wypadku nie mogę przenieść talerza zupy. Nie mogę się sam podpisać, bo ktoś musi mi przytrzymać kartkę. Zacząłem się starać w Krakowie o protezę. Firma Ottobock wystawiła mi kosztorys - dopasowana do mnie proteza kosztuje 100 tysięcy złotych. Dzięki niej mógłbym wrócić do pracy. Mógłbym coś dźwignąć, powiedzmy, że to byłaby namiastka dawnych czasów - opowiada Paweł Janik. I dodaje: - Dzięki darowiznom udało mi się zebrać już około 20 tysięcy złotych, a Narodowy Fundusz Zdrowia może zrefundować jedynie 4 tysiące złotych. Nie jestem w stanie sam dołożyć pozostałej kwoty, dlatego będę bardzo wdzięczny za pomoc finansową. Dziękuję także wszystkim ludziom dobrego serca, którzy już mi pomogli - mówi Paweł Janik.
Okazuje się, że takich ludzi jest mnóstwo. Dwie akcje charytatywne na rzecz wsparcia Pawła Janika zorganizowała Sylwia Skiba, nauczycielka religii w Gimnazjum numer 2 w Pińczowie. Pierwsza polegała na zbiórce pieniędzy do puszki, druga na giełdzie ciast. W obydwóch akcjach wzięli udział gimnazjaliści z klasy I B, a także inni uczniowie i nauczyciele z tamtejszej szkoły. Łącznie udało się przekazać Pawłowi Janikowi 600 złotych.
W zbiórkę pieniędzy aktywnie angażują się także strażacy z jednostek, działających na terenie z gminy Pińczów oraz gminy Busko – Zdrój. W najbliższą niedzielę organizowana jest także zbiórka pieniędzy pod kościołem w Szańcu. Przez cały dzień, po każdej mszy świętej będzie można wrzucić „cegiełkę” i pomóc w zakupie protezy dla rolnika z Unikowa.
MOŻEMY POMÓC
Zakup protezy dla Pawła Janika można wesprzeć, przekazując 1 % podatku przez Fundację Avalon, podając KRS 0000270809 i w rubryce informacje uzupełniające: Janik 6915. Wszelkie darowizny można kierować na rachunek Caritas 211050 14161000000500115811 z dopiskiem "pomoc dla Pawła Janika" lub na konto prywatne 78105014291000009136790764 Dominika Janik Uników 29. Można pomóc także przez portal pomagam.caritas.pl, klikając w link: http://pomagam.caritas.pl/pomozmy-pawlowi-zyc-dla-kochanej-rodziny/.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
