Remigiusz Tuz jest właścicielem Szkoły Jazdy „Na Luzie” mającej siedzibę w Starachowicach przy ulicy Kościelnej 20. Zajęcia z kursantami mają też jego żona Marta Wolska - Tuz i siostra Magdalena Tuz.
Jest rodzinnie i na luzie
- 10 lat temu wróciłem do Starachowic zza granicy i pomyślałem, że trzeba założyć jakiś dochodowy interes - mówi Remigiusz Tuz. - Po rodzinnej naradzie wybraliśmy szkołę jazdy. Skoro od 10 lat utrzymujemy sie na rynku, to znaczy, że wybraliśmy dobrze. Ja poświęcam cały swój czas firmie, żona i siostra są natomiast nauczycielkami i dla nich jest to praca dodatkowa. Przez 10 lat przez szkołę „Na Luzie” przewinęło się około 3000 kursantów. Co miesiąc jest do 20 osób, ale bywa, że w trakcie kursu pojawiają się nowi, którzy przychodzą z innych szkół. Nie znaczy to, że inni źle uczą, ale komuś w trakcie kursu zmieniły się godziny pracy albo wypadło coś innego. Wśród konkurencji oceniani jesteśmy jako jedna z czołowych szkół. Poza standardową nauką prowadzę też doskonalenie techniki jazdy dla tych, którzy mają już prawo jazdy. Ludzie przychodzą do nas, bo twierdzą, że jesteśmy „na luzie”. Chyba coś w tym jest, bo staramy się nie wywierać na kursantach presji. Dość mają stresu na drodze. Bywa, że po 5-6 godzinach jazdy ktoś poczuje się zbyt pewnie, wtedy w jakiś dowcipny sposób trzeba mu pokazać, że jeszcze ma daleko do „mistrza kierownicy”. A nie jest trudno „wkręcić” takiego kursanta. Czasem proszę o zatrzymanie się przed przejazdem kolejowym i pomachanie do dróżniczki. I dodaję, że wolno ruszyć dopiero jak ona też pomacha. I ludzie wciąż się na to nabierają. Ale nie miałem do czynienia z takimi „blondynkami” jak z dowcipów. To raczej mężczyźni częściej „głupieją” na drodze w obliczu jakiejś trudniejszej sytuacji.
Uwaga na „elki”
- Po naszych kursach ludzie zdają egzamin za pierwszym razem w 40-50 procentach. „Nasza” rekordzistka przyznała się, że zdała za 9 razem. Kobieta jeździ świetnie, ale nie radziła sobie z egzaminacyjnym stresem. Jeździmy autami Hyundai i 20 i Toyota Yaris, bo w takich zdaje się egzamin w ośrodku w Ostrowcu. Przez 10 lat nie mieliśmy jeszcze kolizji na drodze z winy kursanta. Zdarza się, że ktoś nam wjedzie w „kuper”, ale dlatego, że nie dostosowuje swojej prędkości do sytuacji na drodze. Trzeba pamiętać, że jadąca przed nami „elka” potrafi gwałtownie zahamować. Ponieważ, jak wspominałem, wyszkoliliśmy już kilka tysięcy kierowców i zdarza się, że mijamy się na drodze z „absolwentami” naszej szkoły. Gdy mnie rozpoznają machają, migają światłami. To bardzo sympatyczne gesty i mam nadzieję, że będziemy się spotykać tylko w takich okolicznościach.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Największy aquapark w regionie już na finiszu
Czy mógłbyś zostać handlowcem? Test | Ruszyła budowa wielkiej tężni solankowej w Busku |
Najbardziej absurdalne i najśmieszniejsze podatki | Ile zarabiają Polacy? Sprawdź, czy wiesz! |
Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?