Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w nadleśnictwie Kielce. Nowoczesny i automatyczny system wykrywania pożarów zastąpił ludzkie oko

Aleksandra Boruch
Aleksandra Boruch
Wideo
od 16 lat
Od tego sezonu nadleśnictwo Kielce może pochwalić się automatycznym systemem wykrywania pożarów. W kilku punktach na terenie Nadleśnictwa Kielce (ale nie tylko) zainstalowano kamery z szerokim zoomem, które są niezwykle czułe nawet na najmniejsze zadymienie. Nowoczesny "leśny monitoring" sprawia, że dużo szybciej i sprawniej można określić gdzie, co i w jakiej skali się pali. O szczegółach mówi zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Kielce, Roman Wróblewski.

Nowoczesny system wykrywania pożarów w nadleśnictwie Kielce. Szybkie wykrywanie zarzewia ognia to gwarancja bezpieczeństwa

Automatyczny system wykrywania pożarów - SMOKE DETECTION to nowość, w którą od tego sezonu zostało wyposażone nadleśnictwo Kielce.

Innowacyjny program stworzony przez polskich inżynierów wykorzystywany między innymi w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych i przekazany do Australii w ramach budowy australijskiego systemu ochrony przed pożarami sprawia, że możliwe jest rozszerzenie zasięgu obserwacji oraz skrócenie czasu reakcji od momentu wybuchu pożaru do jego zlokalizowania i przekazania szczegółowych informacji do straży pożarnej.

Jeszcze do zeszłego roku obserwacje odbywały się w terenie. Tam w leśnej wieży przeciwpożarowej siedział człowiek i wypatrywał niebezpieczeństw. Teraz ludzkie oko zastąpił nowoczesny system zlokalizowany w punkcie alarmowo-dyspozycyjnym. Pełni on rolę koordynującą działania przeciwpożarowe na terenie nadleśnictwa.

- Dla nas to bardzo ważne miejsce w nadleśnictwie. Sama kwestia pożarów lasów jest kwestią bardzo istotną. Las pali się bardzo szybko, rośnie bardzo wolno i bardzo długo, a pali się bardzo szybko. Dlatego musimy o niego dbać. Robimy to jak najlepiej potrafimy, nie żałujemy na te systemy pieniędzy. Jeszcze niedawno na wieżach pożarowych siedzieli ludzie, w tej chwili są tam zamontowane kamery, które działają non stop i szukają pożarów. Szukają dymów i alarmują nas jak je znajdą. Pokazują nam dokładne miejsce, gdzie ten dym się pojawił. Ten system jest bardzo sprawny. Sami zachwycamy się tym jak on działa. Kamery mają potężne zoomy, jesteśmy więc w stanie dosyć dokładnie zlokalizować miejsce każdego dymu. Bardzo łatwo nam wtedy wysłać nasze służby, które sprawdzają takie miejsce i szybko wiemy co się dzieje. Dodatkowo, jesteśmy też w stanie dosyć szybko powiadomić straż pożarną, która na dzień dzisiejszy działa rewelacyjnie i te wszystkie pożary lasu, które mieliśmy na przestrzeni ostatnich lat, zazwyczaj są gaszone w zarodku i to jest najważniejsze

- wyjaśniał zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Kielce, Roman Wróblewski.

W punkcie alarmowo-dyspozycyjnym nadleśnictwa Kielce kontrolowany jest obraz z czterech kamer. Dwie zlokalizowane są w nadleśnictwie Kielce, a dwie w nadleśnictwie Jędrzejów.

- Dwie kamery Nadleśnictwa Kielce zlokalizowane są: jedna na Telegrafie, a druga na Górze Dobrzeszowskiej, natomiast dwie pozostałe kamery umiejscowione są w Nadleśnictwie Jędrzejów, w tym jedna między innymi w Małogoszczu. Ta kamera obejmuje znaczną część nadleśnictwa Jędrzejów, ale też i część nadleśnictwa Kielce

- wyliczał nadleśniczy i dodał.

- Kamery i wieże pożarowe mają to do siebie, że "widzą" nie tylko nasze nadleśnictwa, ale również nadleśnictwa sąsiednie, dlatego bardzo często jesteśmy w stanie zauważyć dym w nadleśnictwie na przykład Zagnańsk, czy w nadleśnictwie Włoszczowa i odwrotnie. Oni też nas informują, że widzą coś niepokojącego na naszym terenie. Tak więc ten system działa naprawdę bardzo, bardzo sprawnie.

Jak podkreśla nadleśniczy Roman Wróblewski, nowoczesny system zastąpił ludzkie oko, choć nie do końca.

- Wciąż uczymy się tego systemu. Uczymy się rozpoznawać dymy. Ten system wychwytuje każdy dym, także na przykład kurz z kopalni, albo jeśli ktoś pali coś na swoim podwórku. On te dymy też pokazuje, ale to bardzo dobrze, bo jesteśmy w stanie szybko zareagować. Jeśli system wychwyci kurz z kopalni to nie reagujemy, bo jest to rzecz zupełnie normalna, ale jeśli ktoś pali jakieś pozostałości na podwórkach, to my o tym wiemy i jesteśmy w stanie poinformować o tym na przykład straż miejską - przyznał Roman Wróblewski i dodał, że mimo iż system działa tu dopiero od kilku miesięcy, już alarmował leśniczych niejednokrotnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie