Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Sałapa, rolnik z Bidzin: Branża mleczarska ciągle idzie do przodu

Michał Kolera
Robert Sałapa, rolnik z Bidzin.
Robert Sałapa, rolnik z Bidzin. archiwum prywatne
Robert Sałapa z Bidzin w gminie Wojciechowice wśród najlepszych producentów mleka w regionie. Nagrodę przyznano podczas zjazdu Świętokrzyskiego Związku Hodowców Bydła w Kielcach. Rolnik uplasował się na 8. miejscu. Ze 101 krów osiągnął średnią wydajność 9862 kilogramów w ciągu 305 dni 2017 roku.

Jest pan wśród najlepszych w województwie, jeśli chodzi o produkcję mleka. Cieszy się pan z wyróżnienia?

Tak. To na pewno znak, że moje przedsiębiorstwo idzie w dobrym kierunku. Tak samo, jak i cała branża mleczarska w regionie i w Polsce.

Dlaczego?

Wystarczy spojrzeć na średnią krajową produkcję mleka. Notujemy tu wyraźnie wzrosty wydajności od dłuższego czasu. Kilka lat temu było to cztery - pięć tysięcy litrów, w tej chwili ta liczba wynosi osiem tysięcy.

A w regionie? Czy branża mleczarska będzie kwitła?

To z pewnością perspektywiczny biznes, jednak i my mamy swoje bolączki. W Świętokrzyskiem jest bardzo dużo małych gospodarstw. W porównaniu z resztą kraju mamy małą ilość dużych graczy. Mleczarnie, mając wielu drobnych klientów mogą dyktować niskie ceny. Przykładowo, cena skupu u nas to około 1, 36 złotego, a w kraju około 1,42.

To zaledwie kilka groszy.

Jednak, jeśli ktoś, tak jak ja, produkuje od 2800 do 3200 litrów mleka dziennie, to samemu sobie proszę obliczyć, różnicę. Jednak przewiduję, że w następnych latach sytuacja będzie się zmieniać. Ci z rolników, którzy poszli w produkcję mleka na dużą skalę, będą skupiać coraz więcej rynku.

Co was w tej chwili ogranicza?

Jest to generalnie areał gospodarstw. Z krowami jest tak, że całego jedzenia nie można im podać na gotowo. Znaczna część musi wyrosnąć po prostu na polu. Na moich stu hektarach jest to na przykład kukurydza i lucerna.

Ma pan ponad sto krów mlecznych, oraz drugie tyle jałówek i cieląt. Ile jedzenia potrzebują na dzień? Tona? Dwie tony?

Pan żartuje? Dziennie to jest około sześciu - siedmiu ton. Ostrożnie szacuję, że moje zwierzęta zjadają paszy za około trzy tysiące dziennie.

Nie zawsze pana gospodarstwo było tak duże, jak teraz.

Dwadzieścia lat temu odziedziczyłem sześć krów w małej obórce po ojcu. To u nas w rodzinie zresztą tradycja. Dziadek również był rolnikiem i miał krowy.

Środki unijne pomogły w rozwinięciu biznesu?

Oczywiście. W 2004 roku skorzystałem z pierwszego programu SAPARD. Parę lat temu otrzymałem dotację na modernizację obory.

Gdzie taki producent, jak pan oddaje swoje mleko?

W tej chwili nawiązałem współpracę z Mlekowitą. To duża firma.

Dziś jadłem serek wiejski z logiem tej marki.

Bardzo możliwe, że jadł pan serek zrobiony z mleka od moich krów w Bidzinach.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie