MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzi się król polskiego diamentu

Andrzej Nowak [email protected]
Obok maszyn znajduje się około 600 ton kamienia wapiennego, w którym znalazł 800 kg krzemienia pasiastego.
Obok maszyn znajduje się około 600 ton kamienia wapiennego, w którym znalazł 800 kg krzemienia pasiastego. Andrzej Nowak
Wielkie okazy krzemienia pasiastego, coraz modniejszego na świecie materiału jubilerskiego wydobywają w Śródborz koło Ożarowa. Antoni Dymiński, jest pierwszym właściciel działającej legalnie takiej kopalni w Polsce

Polski diament

Polski diament

Krzemień pasiasty ma trzy najważniejsze cechy kamienia jubilerskiego: twardość, rzadkość występowania i dekoracyjność. W dziesięciostopniowej skali twardości Mosha posiada 6,5-7 stopni, gdy tymczasem bursztyn tylko 2. Diament wprawdzie ma 10 stopni, ale spotkać go można w przyrodzie znacznie częściej niż krzemień pasiasty o tak pięknych wzorach i dekoracyjności.

Na początku maja ruszył z pierwszą kopalnią krzemienia pasiastego w Polsce i na świecie. - Ile przeszedłem, to tylko ja wiem - mówi powściągliwie Antoni Dymiński. - Zawsze jednak widzę przed sobą światełko. Może wreszcie jaśniej zaświeci.

Pokazuje dorodne bryły krzemienia pasiastego z kopalni w Śródborzu koło Ożarowa. Nigdzie na świecie nie ma takich wzorów, barw, połysku, tak wyrazistej zebry.

Nic dziwnego, że zaczęły go nosić największe światowe gwiazdy show-biznesu - Victoria Beckham, Robbie Williams. Miał go podczas występów Czesław Niemen. Już od dawna wzbudzał zainteresowanie ludzi sztuki, muzyki. Przed kilku laty pojawiła się nawet swoista moda na krzemień pasiasty.

Droga przez mękę

Przez siedem lat Antoni Dymiński starał się o otwarcie kopalni. Do Śródborza przyjechał w 2004 roku. Wziął stąd bryłę kamienia i pojechał do Państwowego Instytutu Geologii w Warszawie. Naukowcy zapewnili go wtedy, że znajduje się tu wysokiej jakości wapień. Towarzyszy mu miejscami krzemień pasiasty.

Zdecydował się, by kupić tu działkę. Teren należał do kilku właścicieli. Z każdym musiał się porozumieć. A nie było to łatwe. Właściciele kłócili się ze sobą. Ostatecznie Dymiński zebrał ich wszystkich u notariusza. Kupił razem cztery hektary, płacił po 35 tysięcy złotych za jeden.

Potem rozpoczął żmudne dokumentowanie złoża. Wykonał sześć odwiertów na głębokości 40 metrów. To kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wcześniej otrzymał wstępne zapewnienie od geologa wojewódzkiego, że dostanie koncesję na kopalnię.

Wiele przeszedł z sąsiadami, którzy zaczęli mu rzucać kłody pod nogi i utrudniać otrzymywanie niezbędnych dokumentów. A czas mijał.

Dymiński wiele jeździł po świecie i dziwi się, że tak trudno rozpocząć biznes w Polsce. - W Kanadzie każdy ma otwartą drogę - opowiada o swoich doświadczeniach na drugim kontynencie. - O godzinie 9 złożyłem pismo, o 15 otrzymałem zgodę na prowadzenie działalności. Nie musiałem pisać, co będę robił, gdzie, kiedy. Mogłem budować samoloty, okręty, samochody. Najważniejsza była inicjatywa, pomysł, firma. A u nas wszystko trzeba dokładnie określić.

Wreszcie legalna kopalnia

Jesteśmy przy pierwszym urobku z kopalni. Na olbrzymiej pryzmie leży bryły krzemienia. Ważą średnio po 20 kilogramów. Są wśród nich naprawdę piękne okazy o wyrazistym rysunku. - Przypominają roszady na polach świętokrzyskich - tłumaczy dyrektor Ośrodka Kultury w Ożarowie, Marian Sus. - W innych rejonach, koło Iłży, pod Zamościem, na Ukrainie, we Francji, krzemień jest już gorszej jakości. Takich okazów jak w Śródborzu nie ma nigdzie.

Podczas odkrywki w kopalni koparka kruszy olbrzymie bryły. Gdyby przedsiębiorca założył ładunki wybuchowe, być może zachowałyby się większe okazy. Nie jest to jednak takie pewne.
Niełatwo przewidzieć, ile krzemienia będzie w skale wapiennej. Nawet geolog nie jest w stanie tego określić. W jednym miejscu się znajduje, w drugim - nie. - Może po tej stronie było więcej skorupiaków, woda bardziej ciepła i tworzył się krzemień, a po drugiej padał cień - próbuje wyjaśniać Marian Sus. -. Tu trzeba mieć wyobraźnię, to niemal poezja. Kawałki są w kształcie muszli. Krzemień obudowany jest w wapieniu jak w białej korze. Przypomina przez to rzeźbę.

Marian Sus jest pełen podziwu dla Dymińskiego. - Chylę przed nim czoło - mówi. - Mogę sobie tylko wyobrazić, ile musiał przejść. Wreszcie krzemień jest wydobywany legalnie.
Trudno powiedzieć, czy krzemień przyniesie Dymińskiemu sukces finansowy. - Prawdziwy interes zawsze jest w świecie pośredników - nie ukrywa Marian Sus. - Diamenty pozyskuje się w Afryce, gdzie miejscowi najmniej z nich korzystają i niewiele się o tym mówią. Głośno natomiast o Antwerpii, gdzie diamenty się skupuje, wycenia, szlifuje. Podobnie jest u nas. Gmina Ożarów dotychczas na tym nie zyskała, chociaż tu jest kopalnia. Natomiast świetnie wyszedł na tym Sandomierz, gdzie kamień promował tamtejszy jubiler Cezary Łutowicz.

Kapituła potrzebna od zaraz

Marian Sus sugeruje, że powinna powstać specjalna kapituła, która wyceniałaby wartość artystyczną krzemienia pasiastego i przyznawała certyfikaty. Mogliby ją tworzyć najbardziej znani jubilerzy, artyści, aktorzy.

Dobry kamień powinien mieć cenę wyrobu jubilerskiego. Jeśli tak się stanie, to w gminie Ożarów powstanie Los Angeles. Dobrą promocję krzemienia zrobiła już jedna z firm jubilerskich, w której niewielki pierścionek z tym kamieniem kosztował 400 zł.

Chińczycy od razu wyczuli w tym biznes. Wyprodukowali syntetyczny krzemień pasiasty, który pojawił się nawet na polskim rynku. Tylko fachowcy mogli odróżnić, że nie miał takiego połysku jak naturalny.
Mieszkańcy Śródborza i pobliskich miejscowości niechętnie wypowiadają się o polskim diamencie. - Obawiają się policji, Urzędu Skarbowego, bo niektórzy dorobili się znacznych majątków - przypuszcza miejscowy regionalista, sołtys sąsiedniego Julianowa Jerzy Nogaj. - Sprzedawali krzemień już przed dwudziestu laty, gdy zaczęli tu się pojawiać goście z zagranicy, Amerykanie, Niemcy.
Kto przyjechał, nie odjeżdżał z niczym. - O, ta chałupa powstała ze sprzedaży krzemienia! - pokazuje sołtys. - Chłop uważał, że im większy krzemień, tym ma większą wartość.

Gospodarz gminy, burmistrz Ożarowa Marcin Majcher zadowolony jest z wydobywania krzemienia przez kopalnię. - Wiążemy z tym duże nadzieje - nie ukrywa.

A jeszcze niedawno mieszkańcy traktowali krzemień pasiasty jak przekleństwo. Zbierali go z pól i wyrzucali, żeby nie wpadał w maszyny rolnicze. Kiedy dostawał się do betoniarki, właściciele kamieniołomów też nie byli zadowoleni, bo zaśmiecał wypalane wapno.

Urobek na fakturę

Stoimy na olbrzymiej polanie pośrodku lasu, gdzie ruszyła kopalnia. Z daleka już widać maszyny, jest koparka, kruszarka, przesiewacz, samochód, ładowarka. Niezbędne urządzenia do uruchomienia produkcji.

Obok maszyn znajduje się około 600 ton kamienia wapiennego, w którym znalazło się około 800 kg krzemienia pasiastego. To około 0,1 proc. całego urobku.
Kamień został wydobyty w pierwszych dniach maja. Teraz trzeba uruchomić kruszarkę, który skruszy wapień. Jego odbiorcą będzie Cukrownia Częstocice, która po zaprzestaniu pierwotnej produkcji od kilku lat prowadzi wypał wapna. Potrzebuje około 30 tys. ton rocznie. Część wapienia, około 10 ton rocznie, trafi do firmy Piotrowice-2 w Tarnobrzegu. Produkowana jest tam mączka wapienna, którą dodaje się między innymi do farb.

- Mam właściwie zagospodarowane to, co mogę wydobywać rocznie - mówi Antoni Dymiński. - Decydując się bowiem na otwarcie kopalni miałem na myśli przede wszystkim wapień, który jest wysokiej jakości. Ma 98,5 proc. czystości, najwyższy w kraju. Tu miała powstać przed laty cementownia, gdy szukano dla niej lokalizacji. Jednak ze względu na dobry kamień przeniesiono ją dalej, na północ, gdzie są wapienie gorszej jakości.

Dymiński doskonale wiedział, że w wapieniu jest także krzemień. Nie ma jednak na niego koncesji, bo nikt nie wie, ile go tu występuje. Może się znajdować jeszcze 200 metrów, może 500, a dalej już nie będzie.

- Krzemień muszę zachować do badań - nie ukrywa Dymiński. - Geolodzy się nim zajmą, chociaż szykują się zmiany w przepisach o wydobyciu. Jest już nowa ustawa, która zacznie obowiązywać od lipca. Będę mógł sprzedawać krzemień zgodnie z fakturą i rozliczać się z Urzędem Skarbowym. Tu rynek będzie dyktował ceny.

Jeszcze nie wie, jak będzie zagospodarowywał krzemień. Liczy na pomoc dobrego znajomego, geologa z Krakowa, Jacka Wachowiaka, który ze znamienitymi jubilerami przygotowuje teraz książkę o krzemieniu pasiastym

Ślady dzikich wyrobisk

Najwięcej krzemienia jest w części zachodnio-północnej kopalni. Doskonale wiedzieli o tym mieszkańcy Śródborza, którzy prowadzili tu gospodarkę rabunkową. Widać jeszcze ślady dzikich wyrobisk.
Chociaż teren jest ogrodzony, złodzieje nadal buszują. Rozebrali nawet dwa przęsła płotu. Wchodzą w głąb złoża. Drążą korytarze i wybierają cenne kamienie. Łatwy jest dostęp do krzemienia, bo znajduje się na głębokości 2-3 m, właściwie na powierzchni.

- Teraz tu nie będzie ogrodzenia, zrobię nasyp 4-metrowy - pokazuje Antoni Dymiński. - Zgodnie z zaleceniami koncesyjnymi wydobycie rozpoczynam od strony zachodniej. Będzie się odbywać do głębokości 32 metrów, chociaż badania były przeprowadzane do 40. Tu jest około 600 tys. ton złoża udokumentowanego przez geologów. Koncesję mam na 15 lat.
Pokazuje granice 4-hektarowego terenu górniczego i 2-hektarowego złoża do wydobycia. Od sąsiadów musi go oddzielać 6-metrowy pas rozgraniczający, gdzie nie może kopać. Być może kupi pobliskie grunty i wtedy powiększy teren.

Po zakończeniu wydobycia kamienia, co trzy metry usypie półki, które będą schodziły aż do samego dna. Posadzi drzewka, by zgodnie z planem rósł tutaj las. Pojawi się nowy krajobraz, powstanie dolina.

Interes życia

Antoni Dymiński przybył do Ożarowa z Warszawy. Wcześniej prowadził fermę kurzą, ale niestabilne przepisy w latach 90. ubiegłego wieku sprawiły, że produkcja stała się nieopłacalna. Potem zainwestował w drukarkę transferową, by eksportować na wschód materiały obiciowe. I ten biznes nie wypalił, bo nagle, z dnia na dzień, zabrane zostały wizy.

Szukał dobrego biznesu, który byłby stabilniejszy niż rolnictwo, dziewiarstwo czy przemysł włókienniczy. Postanowił zainwestować w kopalnie. Oprócz Śródborza ma jeszcze niewielkie złoże w Stróży. Twierdzi, że to biznes trwały, na gruncie. Nie podlega tak dużym koniunkturom. Kamień nie psuje się. Jak dziś nie zostanie sprzedany, to jutro.

Zakotwiczył w pobliskim Sobowie, gdzie kupił dom, w którym zamierza otworzyć biuro firmy. Czego najbardziej się boi? - Mam koncesję na 15 lat, ale mogę mieć odebraną, jeśli złożę nadkład lub rumosz w innym miejscu niż to jest wyznaczone - mówi. - U nas to jest przestępstwo. Takie są przepisy. A ja płacę podatki od wydobycia, od złoża, od zarobionych pieniędzy.

Czasami się zastanawia, czy dobrze zrobił przyjeżdżając do Śródborza. Jeśli dalej nie będzie się psuło w kraju, to w dopiero ciągu 5 lat odzyska zainwestowane pieniądze. A wcale nie były małe. Tylko sprzęt kosztował około miliona złotych, i to nienowy. Badania geologiczne wyniosły go kilkadziesiąt tysięcy złotych. Musiał zapłacić za koncesję w powiecie. Starać się o zgodę na prowadzenie działalności w województwie.

W Śródborzu ulokował interes życia. Chce odebrać tu własne pieniądze i zarabiać. Ukończył 67 lat, ale wygląda znacznie młodziej. - Trzeba być optymistą w życiu - twierdzi. - Walczyć cały czas i być zadowolonym. Ostatecznie uczy tego krzemień pasiasty. Magiczny kamień optymizmu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie