Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice Mai Błaszkiewicz z Kielc proszą o 1 procent podatku. Jest poważnie chora

Izabela RZEPECKA [email protected]
Maja (z lewej) i Amelka są bliźniaczkami. Jedną dotknęła nieuleczalna choroba, której skutki mogą złagodzić leki i rehabilitacja. W opiece nad Mają nieoceniona jest pomoc babć Danuty (na zdjęciu) oraz Zofii.
Maja (z lewej) i Amelka są bliźniaczkami. Jedną dotknęła nieuleczalna choroba, której skutki mogą złagodzić leki i rehabilitacja. W opiece nad Mają nieoceniona jest pomoc babć Danuty (na zdjęciu) oraz Zofii. Łukasz Zarzycki
Rodzice dziewczynki z Kielc chorej na porażenie mózgowe potrzebują wsparcia finansowego Amelka i Maja z Kielc są bliźniaczkami. Ta pierwsza jest zdrową, energiczną dziewczynką. Druga prawdopodobnie nigdy nie wstanie z łóżka. Kosztowna rehabilitacja może jednak znacznie poprawić komfort jej życia. Rodzice proszą o przekazanie 1 procenta podatku na zabiegi dla Mai.

Jak pomóc?

Jak pomóc?

Osoby chcące wesprzeć Maję mogą przekazywać 1 procent swojego podatku na numer KRS 0000298436 z dopiskiem "dla Mai Błaszkiewicz". Bezpośrednich wpłat można dokonywać na konto fundacji: "Fundacja z Uśmiechem" ulica Paderewskiego 11 lok.39, 25-001 Kielce, numer konta: 201 090 2040 0000 0001 0887 3169 koniecznie z dopiskiem "dla Mai Błaszkiewicz".

Dziewczynka jest chora na porażenie mózgowe. Ma też padaczkę, problemy z tarczycą i nerkami. Może tylko leżeć, bo porażenie dotknęło wszystkie kończyny. Waży tylko 7,2 kilograma. - Lekarz prowadzący ciążę zapewniał, że przebiega ona prawidłowo. Po porodzie bardziej martwiliśmy się o zdrowie drugiej córki, bo było podejrzenie wodogłowia. Na szczęście obawy się nie potwierdziły, ale postanowiliśmy na wszelki wypadek przebadać też Maję. W ten sposób dowiedzieliśmy się o chorobie - mówi mama bliźniaczek Aneta Błaszkiewicz.

CODZIENNY BÓL

Teraz dziewczynki mają ponad dwa lata. - Córki to bliźniaczki jednojajowe. Patrząc na obie chcąc nie chcąc, porównuję je i jest mi bardzo przykro. Było mi też źle z tym, że Amelka bała się Mai, nie podchodziła do niej, ale ona przecież jeszcze nie rozumie, że jej siostra jest chora. Na szczęście teraz ma do niej trochę inny stosunek, całuje ją, głaszcze… Mam nadzieję, że w przyszłości będzie jej pomagać, choć oczywiście nie chcę jej tym obarczać. Przecież będzie miała własne życie - mówi ze łzami w oczach Aneta Błaszkiewicz.

Opieka nad Mają wymaga ogromnego poświęcenia. Trzeba wstawać rano, podawać jej leki, karmić, a na rehabilitację jeździć nawet dwa razy dziennie. Ćwiczenia zapobiegają tworzeniu się przykurczy, które są nie do wytrzymania nawet dla dorosłego człowieka. - Samo podawanie posiłku zajmuje 3 godziny. Chcę, żeby jadła normalnie. Żucie rozwija mięśnie, które są przydatne w mówieniu. Na razie Maja umie tylko wydawać dźwięki, ale to i tak dużo. Przyjmowanie leków i rehabilitacja są dla niej bardzo bolesne. Na początku płakałam razem z nią, teraz staram się być silniejsza - opowiada.

LEK ZA 60 TYSIĘCY

Mama dziewczynek pracuje jako bibliotekarka w Szkole Podstawowej numer 28. - Zawsze mogę liczyć na wsparcie pani dyrektor i koleżanek. Należą im się podziękowania, nie każdy ma tak wyrozumiałą kadrę w pracy. Mają przeważnie opiekuje się moja mama, ale zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś będę musiała zrezygnować z pracy - mówi Aneta Błaszkiewicz. Jej mąż prowadzi własną działalność. Ich miesięczne dochody wynoszą około 4 tysięcy złotych. Rehabilitacja kosztuje ponad 500 złotych, ale do tego dochodzą również leki, zakup sprzętu i prywatne wizyty lekarskie.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie znajdujący się w gorszej sytuacji. Jeżeli jednak znajdzie się ktoś, kto zechce nam pomóc, będę bardzo wdzięczna. Sama niedawno przeszłam operację i nie mogę dźwigać, a wózek który mamy waży aż 20 kilogramów. Przydałby się nowy, lżejszy - tłumaczy.

Poza tym istnieje ryzyko tego, że rodzice będą musieli kupić drogi lek na padaczkę. Na razie mają go za darmo, ale nie ma gwarancji, że będą otrzymywać go dalej. - Roczny koszt kuracji to 60 tysięcy złotych. Przed zażywaniem tego preparatu Maja miała ponad 40 ataków padaczkowych dziennie, teraz jest ogromna poprawa - mówi mama dziewczynek. Widać też pozytywne skutki rehabilitacji.

- Przez pierwsze 8 miesięcy cały czas płakała. Po 2 latach usłyszeliśmy prawdziwy śmiech. To było dla nas wspaniałe. Wiem, że do końca życia będzie chora. Jednak wbrew temu co mówią lekarze, wierzę w to, że kiedyś sama podniesie główkę albo siądzie. Jej uśmiech to dla mnie największe szczęście - mówi Aneta Błaszkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie