ZOBACZ TAKŻE:
Nie boimy się o pracę. Jak zmieniamy, to na lepszą
(Źródło:Agencja Informacyjna Polska Press)
Wielu z tych, które do „starej jedynki” chodziły piechotą, teraz droga się wydłużyła. A zgodnie z prawem jeśli uczeń ma z domu do szkoły ponad trzy kilometry, gmina musi zorganizować bezpłatny transport. Tak też się stało - w przetargu wyłoniono firmę przewozowa, która codziennie dowozi dzieci i odwozi po lekcjach. Problem w tym, że część rodziców nie jest zadowolona z miejsca, gdzie autobus się zatrzymuje.
To jest bez sensu
Do SP nr1 z ulic Leśnej i Józefów uczęszcza ponad dwadzieścioro dzieci. Niestety, żeby dotrzeć na przystanek, muszą przejść spory kawałek. Bo przystanek wyznaczono przy ulicy Berezów. - Ode mnie do niego jest półtora kilometra. Tyle trzeba przejść, żeby niecałe dwa i pół przejechać - mówi Wioletta Miernik, mama dwóch uczniów „jedynki”. Rodzice zebrali się - petycja z 16 podpisami trafiła na biurko burmistrza Suchedniowa, Cezarego Błacha. Domagają się, by autobus przyjeżdżał na ulicę Placową, do której uczniowie mają znacznie bliżej. Twierdzą, że ustawienie tam przystanku wymaga jedynie dobrej woli władz gminy.
Cofać nie wolno
Cezary Błach nie ma dla rodziców dobrych wiadomości. - Sprawa jest trudna do rozwiązania, choć szukaliśmy sposobu, by spełnić oczekiwania rodziców. Na ulicy Placowej nie ma odpowiedniego miejsca, w którym mógłby stawać autobus. Przede wszystkim musi być ono bezpieczne. Przepisy zabraniają autobusom wiozącym dzieci cofania. Potrzebna jest więc pętla, a takiej nie ma. Musielibyśmy ją wybudować - a to duże koszty, w dodatku teren nie należy do miasta, tylko do kolei - wyjaśnia burmistrz. Zapewnia, że starano się namówić przewoźnika, by wjeżdżał ulicą Józefów i wyjeżdżał Placową, a po drodze zabierał uczniów. Ten się nie zgodził, bo jedna z ulic wyłożona jest betonowymi płytami i boi się uszkodzić samochód. Słowem - rozwiązaniem byłaby budowa drogi na Józefowie. Na to się póki co nie zanosi.
Przystanek dla dwojga
Czasowym rozwiązaniem miało być zajeżdżanie autokaru na koniec ulicy Sportowej, przy dawnej fabryce „Marywil”. Stamtąd do Leśnej i Józefowa jest sporo bliżej. Wystarczy przejść kawałek laskiem. - Zrobiliśmy tak na wniosek Daniela Wosia, przewodniczącego rady rodziców w SP nr 1. Wystąpił o to w imieniu wszystkich rodziców - wyjaśnia burmistrz. To pójście na rękę dolało tylko oliwy do ognia. Bo rodzice przez lasek dzieci puszczać nie chcą, w dodatku uważają, że przewodniczący „załatwił” przystanek tylko dla swoich pociech. Faktycznie, pod „Marywilem” wysiada tylko dwoje uczniów. - Sam podpisałem się pod wnioskiem o przystanek na Placowej, a że na razie go nie ma, padła propozycja, by był na Sportowej. Nie jestem stroną w sporze. Nie mam wpływu na to, że rodzice się zbuntowali i wolą wozić dzieci samochodami niż z niego korzystać - podkreśla Daniel Woś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?