Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Klonowa wygrała batalię o rentę rodzinną

Iwona ROJEK [email protected]
Przed panią Kasią stoją nowe wyzwania, cały czas musi też rehabilitować i leczyć syna.
Przed panią Kasią stoją nowe wyzwania, cały czas musi też rehabilitować i leczyć syna. Łukasz Zarzycki
Po artykule w "Echu Dnia" kielecki Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyznał dzieciom rentę rodzinną. Rodzina z Klonowa odzyskała nieco nadziei

- Wprost nie mogę uwierzyć w to, że moje dzieci otrzymały rentę rodzinną - mówi Katarzyna Futoma z Klonowa. - To nam pozwoli po niespodziewanej śmierci męża w miarę normalnie żyć.

O pani Kasi pisaliśmy trzy miesiące temu. W rodzinie panowała wielka rozpacz, bo nie dość, że w wypadku na ciągniku zginął mąż kobiety, została sama z dwoma synami, w tym jednym niepełnosprawnym, to jeszcze Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił przyznania renty rodzinnej na chłopców. Z tego względu, że mężowi zabrakło koniecznych lat pracy. Sądziła, że jedynym wyjściem dla nich jest renta rodzinna w drodze wyjątku, o której decyduje wyłącznie prezes centrali. Nie bardzo wierzyła w to, że ją otrzymają.

Ale po tym, jak przedstawiliśmy Pawłowi Szkalejowi, rzecznikowi kieleckiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ciężką sytuację tej rodziny obiecał pomóc. I słowa dotrzymał. Pracownicy jeszcze raz dokładnie przejrzeli dokumenty i okazało się, że nie do końca były właściwie wypełnione. Po zbadaniu sytuacji chłopcy otrzymali rentę. Pani Katarzyna odzyskała wiarę, że jakoś sobie sama poradzi.

PRZEŻYLI ŚMIERĆ TATY

37-letnia kobieta mieszka na końcu wsi, na górce w Klonowie. Mąż zmarł kilka miesięcy temu i została z problemami sama. Jeszcze nie otrząsnęła się z tego, co ją spotkało. Wspomina, że mąż wracał do domu z pracy i został potrącony na przejściu dla pieszych. Doznał ciężkich obrażeń nogi, samochód zgniótł mu stopę. Trafił do szpitala, miał operację i rekonstrukcję stopy, najpierw dostał pół roku zwolnienia, a potem zasiłek rehabilitacyjny. Jakoś to przetrwał i cieszył się z tego, że już niedługo wróci do pracy. Niestety, wszystko potoczyło się inaczej. Kupił ciągnik i pojechał nim po drewno. Miał wypadek i zginął.

- Młodszy syn, Patryk, urodził się z wadą kończyn górnych, prawa rączka ukształtowała się tylko do łokcia, lewa pozbawiona jest dłoni, posiada tylko dwa paluszki i ma przykurcz w stawie łokciowym - opowiada mama. - Odkąd przyszedł na świat, wiele godzin spędziliśmy w przychodniach i szpitalach. Lewa ręka musi być poddawana licznym operacjom i ciągłym ćwiczeniom, prawa wymaga protezy. Dziesięcioletni Patryk jest leczony w Krakowie, dwa razy w tygodniu jeździmy na rehabilitację do Kielc. Nie dość, że ma niskie poczucie własnej wartości z tego powodu, że różni się od rówieśników, to jeszcze dodatkowo bardzo cierpi z tego powodu, że stracił ojca.

Starszy syn kobiety, 17-letni Sebastian, uczy się w Kielcach, też bardzo przeżył odejście taty. Teraz bardzo pomaga w różnych przydomowych pracach mamie, wie, że samej jest jej bardzo trudno.
Teraz w domu Futomów panuje trochę więcej radości, bo niedawno przyszła pozytywna decyzja z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Otrzymałam po 364 złote renty na każdego syna - mówi Katarzyna Futoma. - To ma dla mnie ogromne znaczenie, bo ze względu na Patryka nie mogę pracować. Dzieci mają różne potrzeby i teraz będę mogła je zaspokoić. Jeszcze raz serdecznie dziękuję pracownikom Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

WYPEŁNILI DOKUMENTY

- W składanym wcześniej wniosku o przyznanie renty nie było podanych informacji dotyczących tragicznego wypadku męża - mówi rzecznik Paweł Szkalej. - Przy przyznaniu świadczenia bierze się pod uwagę status materialny rodziny, stan zdrowia dzieci pozostających pod opieką matki i możliwości zarobkowania. Nasz doświadczony pracownik Lucyna Stępień pomogła uzupełnić wniosek o dokumenty dotyczące wypadku męża w drodze z pracy. W ten sposób zostały spełnione warunki do przyznania renty rodzinnej, świadczenie zostało obliczone, decyzja wydana i wypłata z wyrównaniem przekazana.

Rzecznik dopowiada, że tą historią zainteresował się osobiście zastępca dyrektora do spraw świadczeń Paweł Kaleta i też pomógł rozwikłać problem.

Teraz rodzina bardziej optymistycznie patrzy w przyszłość. - Nieszczęście, jakie nam się przydarzyło, dało się nam mocno w znaki, ale dzięki Bogu cały czas spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy są nam bardzo przychylni - mówi mieszkanka Klonowa. - Wiele serca okazuje nam cały czas firma Viacon Construction i jej prezes Łukasz Mielnik, w której pracował mąż. - Ostatnio podarowali nam talony na zakupy. Po wywiadówce u Patryka w szkole w Łącznej podszedł do mnie jeden z ojców, pan Siewierski i też zaoferował swoje wsparcie, pytał, co można zrobić, aby syn mógł jeszcze lepiej funkcjonować.

Patryk i Sebastian cieszą się, gdy widzą bardziej pogodną mamę. Przez minione lata Patryk stał się coraz bardziej samodzielny, potrafił jeść, pić, sam odrabia lekcje, świetnie radzi sobie w sporcie. Bardzo się stara, żeby swoją osobą nie sprawiać kłopotu. Sebastian z powodu rodzinnej tragedii też wydoroślał. Cala trójka podkreśla, że dobrzy ludzie sprawiają, że ich życie nabiera weselszych barw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie