Dramat rozpoczął się około godziny 21 w niedzielę na terenie prywatnej posesji w gminie Krasocin. Tu na podwórko wyszedł 26-letni mężczyzna, żeby przestawić volkswagena busa. Najprawdopodobniej moment później z garażu wybiegł jego synek. Chłopczyk miał zaledwie rok i cztery miesiące.
Mężczyzna wsiadł do auta i wycofał je. Dopiero, gdy wysiadł, zorientował się, że potrącił synka.
- Chłopczyk był jeszcze przytomny. Małżonkowie: 26-latek i jego 23-letnia żona wsadzili go do samochodu i pojechali do najbliższego lekarza. Niestety, nie zastali go. Stan dziecka pogarszał się z minuty na minutę, zaczęło tracić przytomność - relacjonuje Sławomir Sędybył, komendant powiatowy policji we Włoszczowie.
Rodzice wezwali karetkę, ale nie czekali na nią biernie, tylko wyjechali jej naprzeciw. Gdy do niej dojechali, lekarze rozpoczęli reanimację. Niestety, nie powiodła się. Dziecko zmarło.
Policja ustala wszystkie okoliczności tragedii. Przeprowadzono oględziny i na miejscu wypadku, i tam, gdzie chłopczyk umarł. Zbadano rodziców, oboje byli trzeźwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?