MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinna wojna na śmierć i życie. Matka chce odebrać córce majątek, bo ta odcięła jej dostęp do wody i światła

Iwona ROJEK [email protected]
Starsza kobieta musi codziennie nosić wodę.
Starsza kobieta musi codziennie nosić wodę. Łukasz Zarzycki
Mieszkanka Jaworza chce odebrać córce podarowany majątek za jej brak serca. Obecnie mieszka bez wody, światła i ogrzewania.

Humorystycznie można by napisać tak. Matka pojechała do sanatorium i zapoznała tam młodszego przyjaciela. Zaprosiła go do siebie domu. Córka uważa, że nie miała do tego prawa. W odwecie odcięła jej dostęp do wody i światła.

Ale wnikając w konflikt, który bardo dobrze znają mieszkańcy miejscowości Jaworze, położonej koło Zagnańska wygląda on o wiele poważniej. Do tej pory nikomu nie udało się pogodzić zwaśnionej córki z matką.

- Przez całe życie ciężko harowałam jak wół, do pracy poszłam w wieku 16 lat, przerobiłam metrykę o dwa lata, żeby przyjęli mnie do roboty - żali się 75 letnia Janina Janaszek. - Mąż też się oszczędzał - ciężko pracował. Zawsze dbałam o rodzinę, o dzieci. Jakiś czas temu przekazałam córce cały majątek, gospodarstwo rolne z zabudowaniami, a ona postępuje wobec mnie haniebnie, ponad pół roku temu zakręciła mi wodę i odcięła światło. Siedzę przy świeczce, po wodę chodzę do studni. Nie mogę pogodzić się z tym, że tak mnie potraktowało moje własne dziecko.

- Wszystkiemu winna jest matka - odpiera oskarżenia córka Bożena. - Jakim prawem sprowadziła do mojego domu obcego mężczyznę zapoznanego w sanatorium w Nałęczowie. Był od niej ponad dwadzieścia lat młodszy. To wstyd. Jak mnie przeprosi i będzie płacić za media, to może odzyska wodę i światło.

NIEWDZIĘCZNA CÓRKA

Pani Janina siedzi w zimnym pokoju całkowicie załamana. Dementuje to co zarzuca jej córka. - Dopóki żył mój mąż w naszej rodzinie wszystko dobrze się układało, tworzyliśmy zgodne małżeństwo, wychowaliśmy trójkę dzieci - opowiada.

- Mąż zmarł 6 lat temu. Syn mieszka w Jarosławiu, córka w Mąchocicach, a Bożena została tu w Jaworzach. Z dwójką moich dzieci, którzy niczego od nas nie dostali układa mi się dobrze, a ta, którą obdarowałam nienawidzi mnie. Myślałam, że będzie dla mnie serdeczna, że będę miała wsparcie na starsze lata, nie wahałam się, żeby zapisać jej to, czego się dorobiliśmy. Sobie zostawiłam tylko jedno pomieszczenie na dożywocie. A ona teraz traktuje mnie jak śmiecia, chciałaby się mnie jak najszybciej pozbyć. Ten mężczyzna poznany w sanatorium to tylko pretekst, żeby mnie całkiem wykończyć, bo już przed moim wyjazdem układało się między nami fatalnie. Byłam traktowana jak intruz, bez szacunku. Znajomość z tym panem, którą zresztą już dawno zakończyłam, wzięła się stąd, że czułam się bardzo samotna i opuszczona. Na kuracji okazało się, że mamy wiele wspólnych przemyśleń, obydwoje ciężką sytuację rodzinną i zaprosiłam go do siebie. To znaczy ja już nie jestem u siebie, bo wszystko dałam córce. A ona uznała, że nie wolno mi jest nikogo zapraszać. Wyzywa mnie na ulicy od prostytutek, grubych dyń, szmat, szkaluje, że mam fioła na punkcie seksu, jak takie rzeczy może wygadywać córka na matkę. Bardzo źle zaczęło się dziać między nami od momentu, kiedy pożyczyłam jej 30 tysięcy złotych, które zaoszczędziliśmy z mężem i miałam je na czarną godzinę. Potem chciałam dać je dwójce moich dzieci, które niczego nie dostały. Bożena obiecała, że niedługo pożyczkę odda, a do tej pory tego nie zrobiła. Gdy się o pieniądze upominałam, coraz gorzej mnie traktowała. Kazała mi płacić po 400 złotych miesięcznie za wodę i światło. A moja emerytura ledwo starcza mi na życie i leki. Po powrocie ze szpitala, miałam poważne problemy z sercem, już nie miałam dostępu do wody, została zakręcona. W moim pokoju nie było mebli, musiałam wszystko sobie kupić, lodówkę, pralkę. Córka najlepiej by chciała, żeby mnie stąd wykurzyć do Domu Pomocy Społecznej. Mój pokój by wynajęła i miałaby z tego pieniądze.

TO MATKA JEST WINNA

Pani Bożena zajmuje wraz z mężem i kilkunastoletnią córką drugą część domu, w której prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Dwójka jej dorosłych dzieci mieszka osobno w Kielcach. Na nasz widok przybiega z dworu i krzyczy, że matka kompromituje ją na całą wieś.

- Byłoby dobrze, gdyby w tym wieku nie wyprawiała takich numerów - podkreśla. - Sprowadziła do mojego domu jakiegoś bezdomnego z Nałęczowa, który chciał ją wykorzystać finansowo i tu zamieszkać. Przecież on miał 55 lat, a matka 75, to jakaś paranoja. Sprawdziłam, że on jest znany z wykorzystywania naiwnych kuracjuszek. To znany żigolak, mieszka w pokoju socjalnym w Nałęczowie. Myślał, że ja będę go utrzymywać. Zaczął dobierać się podczas ostatniego Sylwestra do mojej młodszej córki. Matka musi być za to ukarana. Jak mnie przeprosi i będzie płacić za media, to wodę i światło może odzyskać. A co do pożyczki, to zrobiłam za nią remont domu, bo wszystko było stare, część dobudowałam. To matka nie chce ze mną żyć w zgodzie i ciągle psuje mi opinię.

Córka dopowiada, że zbadała sprawę i matka wcale nie zakończyła tej głupiej znajomości. - Na pewno spotyka się z tym typem po kryjomu - uważa. - A do zamarznięcia grzejników sama doprowadziła, zakręciła je w największy mróz i popękały. Zachowuje się coraz dziwniej od lata. Mojemu mężowi ukradła saszetkę z dokumentami, a potem ją podrzuciła. Jest nieprzewidywalna.

Minęło wiele miesięcy, a Janina Janaszek dalej siedzi w ciemnościach. Cały czas wspiera ją młoda sąsiadka Marta. Pozostałe mieszkanki wsi też widzą jej krzywdę.

- Urzędnicy mówią, że nie mogą nic w tej sprawie zrobić, bo to córka jest właścicielem posesji - oburzają się sąsiadki Janina Kopeć i Mieczysława Paryska. - Ale musi się znaleźć jakieś wyjście, bo sędziwa osoba, która nic nie zawiniła, a córka przypisuje jej głupoty nie może być tak krzywdzona.

Jednak na razie, choć wiele osób próbowało pomóc w rozwiązaniu tego sporu, to nie udało im się to.
Szczepan Skorupski, wójt gminy Zagnańsk, który mieszka w Jaworzach potwierdza, że dobrze zna ten konflikt i nie jest w stanie go rozwiązać.

- Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że takie rzeczy się dzieją między najbliższymi osobami, matką i córką - mówi. - Próbowałem interweniować, ale bezskutecznie. Chciałem, żeby zakład energetyczny podłączył światło niezależnie mieszkania od córki, ale nic z tego nie wyszło. Nie dysponuję w tym wypadku żadnym instrumentami prawnymi, żebym mógł skutecznie zadziałać. Nie chcę tutaj nikogo oceniać, ale jestem przekonany, że starsza kobieta, niezależnie od wszystkiego nie powinna być w ten sposób traktowana przez własne dziecko, któremu w dodatku przepisała swój dom. Tym bardziej, że zbliża się zima. Ten konflikt jest tak zaogniony, że nie wiem, czy w tym wypadku pomoże nawet sąd.

COFNIĘCIE DAROWIZNY

Załamana Janina Janaszek mówi, że obecnie skierowała sprawę do sądu i do prokuratury. - Pół roku temu córka chciała mnie ubezwłasnowolnić, ale jej wniosek został oddalony - wspomina. - Nie mam już wyjścia i złożyłam pismo o cofnięcie darowizny do sądu, ze względu na rażącą niewdzięczność mojej córki - mówi zdesperowana matka.

- A do prokuratury podałam o to, że znęca się nade mną psychicznie i fizycznie. Kupiłam sobie piecyk, żebym nie zamarzła. Od czwartej godziny siedzę po ciemku. Nie mogę tak dłużej żyć, w takim poniżeniu i bezduszności, może ktoś mi pomoże. Nie zasłużyłam sobie na taki tragiczny los.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie