Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa Echa z Tomaszem Bąblem - byłym bramkarzem KSZO 1929 Ostrowiec

Redakcja
Tomasz Bąbel, jeszcze w bramce, choć już w cywilnym ubraniu.
Tomasz Bąbel, jeszcze w bramce, choć już w cywilnym ubraniu. Rafał Soboń
W niedzielę Tomasz Bąbel zaskoczył kibiców decyzją o rezygnacji z gry w KSZO. Oto, czym kierował się podejmując taką decyzję.

Tomasz Bąbel

Tomasz Bąbel

22-letni bramkarz, który w swojej przygodzie z piłką nożną reprezentował tylko ostrowieckie kluby: juniorski MKS KSZO i seniorskie KSZO SSA i KSZO 1929 Ostrowiec.

Rafał Soboń: * Szkoda, że przygoda Tomasza Bąbla z KSZO 1929 Ostrowiec dobiegła końca?

Tomasz Bąbel: - Powiem szczerze, że poczułem bardziej ulgę, niż żal, bo jednak te kilka lat tutaj były bardzo męczące i fizycznie i psychicznie. To nie tak, że tutaj było kolorowo i cukierkowo. Ciężko jest pracować z ludźmi, którzy często uważają, że tylko oni mają rację. Nie chciałbym, żeby to było źle zrozumiane - że mówię tak, ponieważ odchodzę i chcę popsuć atmosferę. Daleki jestem od tego, bo Ostrowiec jako miasto zasługuje na piłkę na wysokim poziomie. Mówię tak, jak ja widziałem to od środka. Jak zachowano się względem mojej osoby, jak mnie traktowano i co czułem będąc częścią tej drużyny. Czuję już ulgę, że skończyłem tę przygodę. Już rok temu Tomasz Dymanowski mówił mi o tym, że ciężko mnie wyrwać z Ostrowca. Chyba jednak miał w pewnym sensie rację i były argumenty za tym, aby spróbować czegoś innego, a nie pchać się ponownie do Ostrowca.

* Żałujesz tego czasu spędzonego w hutniczym mieście?

- Nie, nie. Na pewno jednak nie żałuję tego czasu spędzonego tutaj. Zagrałem kilkanaście - wydaje mi się - dobrych spotkań. Kilkanaście przesiedziałem na ławce. Według mnie te decyzje podejmowane były w dziwny sposób. Dla mnie były nie do końca zrozumiałe, ale pozwoliło mi to odbudować się i fizycznie i psychicznie. Było to naprawdę cenne doświadczenie, nie tylko sportowe, ale również - a może przede wszystkim - życiowe, móc pracować z takimi ludźmi w Ostrowcu.

* Trener Rafał Lasocki trzyma się żelaznej zasady, że gra skład, który wywalczył awans.

- Zasada ta została w ostatnim okresie zweryfikowana, ale faktycznie jak tu przychodziłem, taka formuła obowiązywała. Moim zdaniem nie różniłem się od Maćka Jabłońskiego na treningach. Co prawda, moja gra nogami w tamtym okresie wyglądała kiepsko, bo wiadomo po długim czasie bez treningów i gry jest ciężko wejść na takie obroty, ale nie czułem się gorszy, choć to Maciek bronił. Później to ja wszedłem do bramki i mam nadzieję, że swoją postawą udowodniłem prezesowi i trenerowi, że mogli okazać mi większe wsparcie. Ja nie chce nikogo oceniać ani podważać niczyich decyzji, bo nie taka moja rola. Mogę się jedynie wypowiedzieć o tym co zaobserwowałem przez tydzień treningów. Nie sądzę, że gracze którzy doszli do zespołu to zawodnicy, którzy mogą z marszu wejść do drużyny i być jej wiodącymi postaciami w tej lidze. Możliwe, że po pewnym czasie okrzepną, nabiorą doświadczenia i będzie to inaczej wyglądać.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie