MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z aktorką Magdaleną SCHEJBAL

Anna WIEJOWSKA
Magdaleną Schejbal.
Magdaleną Schejbal. Oko cyklopa

Magdalena Schejbal, lat 24, jest córką aktorów Grażyny Krukówny-Schejbal i Jerzego Schejbala. Na dużym ekranie zadebiutowała rolą w filmie "Głośniej od bomb" Przemysława Wojcieszka, za którą dostała nagrodę na festiwalu w Gdyni. W jej dorobku są ponadto: "Superprodukcja" Juliusza Machulskiego oraz seriale "Fala zbrodni" i "Kasia i Tomek". Obecnie możemy oglądać ją w roli podkomisarz Basi Storosz w serialu "Kryminalni" w TVN.

* To pytanie pewnie pada często, ale nie da się go uniknąć: czy rodzice, którzy są doświadczonymi i uznawanymi aktorami, nie przestrzegali pani przed tym niewdzięcznym zawodem?

- Oczywiście, że przestrzegali. Początkowo nawet za wszelką cenę próbowali zniechęcić mnie do aktorstwa. Jednak zupełnie zmienili opcję, gdy zorientowali się, że to jest to, co sprawia mi wielką frajdę i przyjemność. Ja - na moje nieszczęście - niewiele mam wspólnego z teatrem, przynajmniej do tej pory. Moi rodzice natomiast większość swojego życia spędzili na scenie. Na dobrą sprawę ja dopiero stawiam pierwsze kroki w aktorstwie. Jak dotąd, to moje zakręcenie na punkcie grania było związane bardziej z planem filmowym, który wręcz uwielbiam, lecz to, czym nasiąkłam w dzieciństwie, na pewno nie pójdzie na marne. Przecież rodzice zabierali mnie do pracy w teatrze już jako małą dziewczynkę i to zapewne ma i będzie miało wpływ na moje życie. Nie zamierzam zatrzymywać się gdzieś w połowie drogi i ograniczać się tylko i wyłącznie do planu filmowego. Marzy mi się teatr.

* A ma już pani jakieś sceniczne doświadczenie?

- Tak, już spróbowałam swoich sił na scenie. W ubiegłym roku zrobiłam "Wojnę polsko-ruską" Doroty Masłowskiej w adaptacji Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej. Na własnej skórze zdążyłam już przekonać się, że teatr to zupełnie inna historia niż film, ale równie pasjonująca i intrygująca. Praca na scenie wymaga dużego skupienia i powtarzalności. Dany spektakl gra się wielokrotnie, w związku z czym trzeba odświeżać swoją pamięć i wszystkie emocje. Plan filmowy zaczyna się i kończy, a potem jest coś nowego, co też ma swój kres, i tak dalej.

* Jak na studentkę szkoły aktorskiej ma pani duży dorobek. Często bierze pani udział w zdjęciach próbnych?

- Patrząc na moich rodziców, zdobyłam świadomość, że - bez względu na wszystko - aktor skazany jest na to, by do końca życia stawać do zdjęć próbnych. Nie liczy się to, co ktoś zagrał, ale to, co dopiero zagra. To jest nieuniknione. Szczerze przyznam, że bardzo nie lubię tego typu konkursów.

* Sukces "Głośniej od bomb" nie pomógł pani w karierze?

- Na pewno pomógł, choć profity z nagrody za debiut w tym filmie zaczęły spływać dopiero po trzech latach od premiery. Poza tym ten tytuł dotarł do ludzi z pewnym opóźnieniem, bo nie miał odpowiedniej oprawy i promocji. Jednak do dziś spotykam się z pochlebnymi opiniami na jego temat.

* Czy zdarzyło się już, że jakaś rola przeszła pani koło nosa?

- Owszem, byłam poważnie brana pod uwagę do roli Czarnej w serialu "Fala zbrodni". Ostatecznie jednak postać tę gra, zresztą świetnie, Agnieszka Dygant.

* Podkomisarz Basia Storosz, którą gra pani w "Kryminalnych", w pewnym sensie jest podobna do Czarnej...

- To postać, która się rozwija i robi się coraz bardziej odważna. O ile na początku - jako świeżo upieczona absolwentka szkoły policyjnej w Szczytnie, nawiasem mówiąc piątkowa uczennica - jest wyciszona i niepewna siebie, o tyle z czasem zostaje dopuszczona do uczestnictwa w akcjach na równi z kolegami. Mam nadzieję, że w końcu stanie się pełnowartościowym partnerem zawodowym dla mężczyzn, z którymi przyszło jej pracować. Nie wyobrażam sobie być tylko ozdóbką w męskim świecie. Zresztą reżyser Ryszard Zatorski już na wstępie zapewnił mnie, że Basia będzie dopełnieniem komisarzy Zawady i Brodeckiego. A przy okazji wprowadzi do akcji trochę kobiecego pierwiastka, a także nieco dowcipu i humoru. Czasem wychodzi z niej niezdara...

* Jak układa się współpraca z kolegami z planu?

- Świetnie. Tu mogę opowiedzieć anegdotę z planu. Otóż, koledzy czasem żartują sobie: "Basia, storosz czy się nie storosz". To oczywiście aluzja do nazwiska mojej bohaterki.

* Czy jako kandydatka do tej roli musiała się pani wykazać nieprzeciętną sprawnością fizyczną?

- Nie było takiego założenia, że Basia musi być osobą wysportowaną i umiejącą strzelać. Natomiast myślę, że daję sobie z tym radę. Jestem szczupła, niektórzy mówią, że wręcz chuda, a ze sprawnością fizyczną też nie mam problemów. W czasach licealnych bawiłam się w strzelanie.

* A czy prywatnie lubi pani kryminały i kino sensacyjne?

- Uwielbiam! "Policjantów z Miami", a już zwłaszcza "Dempsey i Makepeace na tropie" oglądałam z zapartym tchem.

* Swoją przyszłość wiąże pani z rodzinnym Wrocławiem czy jednak raczej z Warszawą?

- Dobre pytanie. Problem polega na tym, że bardzo chciałabym zostać we Wrocławiu. Kocham to miasto, uważam, że jest przepiękne, ale zdaję sobie sprawę z tego, że - przede wszystkim ze względów zawodowych - lepiej będzie zakotwiczyć w stolicy. Właściwie wszystko, co się teraz kręci, powstaje przecież w Warszawie.

* Niedawno rozmawiałam z Janem Machulskim i poprosiłam go, by okiem pedagoga wymienił nazwiska młodych aktorów, którzy mają szansę się wybić. Wymienił między innymi panią.

- Bardzo mi miło, tym bardziej że bardzo szanuję Jana Machulskiego. Powiedziałabym nawet, że i ojca, i syna Machulskich darzę wielką miłością. Mam nadzieję, że ta przepowiednia się spełni...

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie