Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa ze scenarzystą z Kielc, Andrzejem Gołdą: Figurant nie jest filmem o inwigilacji, ale o obsesji, która niszczy człowieka

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Andrzej Gołda, kielecki scenarzysta
Andrzej Gołda, kielecki scenarzysta
Na ekrany kin wchodzi właśnie „Figurant”, film wg scenariusza kielczanina, Andrzeja Gołdy w reżyserii Roberta Glińskiego. Jest jednym z siedmiu polskich tytułów walczących w prestiżowym Międzynarodowym Festiwalu Camerimage. Co o swojej produkcji sądzi Gliński?

Andrzej Gołda mówi o filmie Figurant

Teraz do kin trafia „Figurant” a kilka tygodni temu na ekrany wszedł „Doppelganger. Sobowtór” także wg twojego scenariusza. Można powiedzieć, że specjalizujesz się w historiach esbeckich?
Ta kumulacja „esbecka” to przypadek. Ten drugi film powstał bardzo szybko a pomysł na „Figuranta” pojawił się już 10 lat temu. Przeczytałem wtedy materiały traktujące o inwigilacji Karola Wojtyły i zdumiała mnie jej skala. Ówczesny biskup krakowski był otoczony siatką ponad 200 tajnych współpracowników, w tym wielu księży. SB wiedziała o nim wszystko: jaką żyletką się golił i jakiej wody po goleniu używał. Pomyślałem po tej lekturze, że to świetny pomysł na fabułę. Trzeba jednak zaznaczyć, że 10 lat temu był zupełnie inny „klimat” wokół kościoła i Jana Pawła II, nie było takich kontrowersji jakie pojawiły się ostatnio. Pisałem to w innej atmosferze a pomysł był na tyle fajny, że zainteresowało się nim kilku pierwszoligowych reżyserów. Z pewnych względów nie doszło wtedy do realizacji. Najwięcej determinacji miał Robert Gliński, który znalazł producenta i zrealizował film.

Twój bohater, funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa inwigilujący przyszłego papieża, to ktoś realnie istniejący?
Nie, zespół esbeków zajmujących się Wojtyłą skondensowałem do jednej postaci. Bronek Budny to młody funkcjonariusz, który dostaje pierwsze samodzielne zadanie: ma dowiedzieć się kim jest Karol Wojtyła, który właśnie został najmłodszym biskupem w Polsce. Zaczyna zbierać materiały i jest w tym na tyle dobry, że z czasem zostaje jego „cieniem”. Na początku to normalny chłopak, ale ta inwigilacja stopniowo przeradza się w obsesję, która niszczy go. Zaczyna żyć bardziej życiem figuranta, bo tak nazywano w SB osobę inwigilowaną, niż swoim własnym. Nie wierzy w świętość Wojtyły, uważa, że każdy ma coś za uszami i próbuje go na tym złapać. Wojtyła pojawia się w tej historii w dalekim tle. To jego podglądanie i podsłuchiwanie jest tylko pretekstem do opowieści o niszczącej sile obsesji. Mój bohater przez 20 lat ani razu nie stanął twarzą w twarz z Wojtyłą, nigdy nie zamienił z nim słowa. Z tego też względu przenosi tę swoją obsesję na młodego księdza, który jest pupilem biskupa i pisze u niego doktorat. Budny darzy go szczerą sympatią, nawet przyjaźnią, a równocześnie próbuje zwerbować go, co w finale prowadzi do tragedii.

Czy w trakcie pracy na planie doszło do zmian w scenariuszu?
W scenariuszu nie, ale film już po nakręceniu wszystkich scen został mocno skrócony. Ze względu na to, że zmienił się kontekst polityczny wokół postaci Jana Pawła, reżyser postanowił zakończyć film znacznie wcześniej niż to było w scenariuszu. Tam akcja rozgrywała się na przestrzeni 20 lat, od 1958, kiedy Wojtyła zostaje biskupem do 1978 roku, kiedy leci do Rzymu i zostaje papieżem. Dla mojego bohatera to bardzo dramatyczny moment, bo traci sens życia. 20 lat uganiania się za „chimerą” i zostaje z niczym. Tylko ze swoim przegranym życiem osobistym i rodzinnym. Film ma inne zakończenie, równie ciekawe. Teraz jest to moralitet o uwikłaniu człowieka w sytuację, która go coraz bardziej ściąga w dół, o walce dobra i zła.

O czym będzie twój kolejny scenariusz?
Pracuję nad kilkoma projektami i wszystkie one są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, opowiadają o prawdziwych postaciach. Oczywiście w jakimś stopniu są też konfabulacją, jak to było w przypadku „Figuranta” czy „Doppelgangera” Uważam, że historie prawdziwe mają większą szansę zainteresować widza niż te wyssane z palca. Nic im nie ujmuję, ale sam jako widz – gdy na początku widzę, że film jest oparty na faktach to już na starcie daję mu jedną gwiazdkę więcej. Potem może być różnie, ale to dobry prognostyk.

Niedawno cieszyłeś się z sukcesów na Festiwalu Filmowym w Gdyni – „Doppelganger” dostał tam 5 nagród, teraz oba twoje filmy biorą udział w innym konkursie...
Żartuję, że nie wiem za kogo mam trzymać kciuki, bo rzeczywiście, w prestiżowym Międzynarodowym Festiwalu Camerimage, jednym z największych na świecie, poświęconym sztuce operatorów filmowych, w finałowej stawce siedmiu polskich tytułów są dwa „moje”, „Doppelganger. Sobowtór” i „Figurant”. Rozstrzygnięcie w listopadzie.

Życząc kolejnego sukcesu dziękuję za rozmowę.

Kim jest Andrzej Gołda?

Dziennikarz, scenarzysta. Autor scenariuszy do seriali, m.in. „Policjanci”, „Na dobre i na złe”, „Kryminalni, „Instynkt”, „Pakt” oraz filmów fabularnych: „Piekło-niebo”, „Hania”, „Ach śpij kochanie”, „Pan T.”, „25 lat niewinności. Historia Tomka Komendy”, „Marzec 68”, „Gorzko, gorzko”, „Figurant”, „Doppelganger. Sobowtór”. Laureat wielu nagród filmowych. Mieszka w Kielcach. Ma 65 lat.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie