Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruiny Mesko co tydzień stają się miejscem bezkrwawych bitew (zdjęcia)

Mateusz BOLECHOWSKI [email protected]
Zdobywanie budynków wymaga zgrania zawodników i opanowania podstaw taktyki
Zdobywanie budynków wymaga zgrania zawodników i opanowania podstaw taktyki M. Bolechowski
Zmawiają się przez Internet, a potem przez kilka godzin wspólnie oddają się swojej pasji - grom wojennym. Miłośnicy ASG, czyli broni strzelającej plastykowymi kulami, co tydzień spotykają się na terenach po Mesko w Skarżysku. To idealne miejsce do strzelanin.

Niedziela rano. Tereny po Zakładach Metalowych Mesko w Skarżysku - bujna zieleń połączona z ruinami pięknych niegdyś budynków. To miejsce przyciąga miłośników militariów. Częstymi gośćmi są tu drużyny paintballowe, ale jak się okazuje, nie tylko. W ostatnią niedzielę pół setki mężczyzn z całego regionu przyjechało tu, żeby oddawać się podobnemu zajęciu. Są ubrani w różne mundury - od polskich panterek począwszy, przez niemiecki, amerykański, na brytyjskim kamuflażu skończywszy. Uzbrojeni. Ci ludzie są fanami szybko zdobywającego popularność sportu - walk ASG. Uczestniczyliśmy w ich imprezie, opowiedzieli nam o zasadach i emocjach, jakie towarzyszą odbywającym się tu niemal co tydzień walkom.

Broń jak prawdziwa

ASG to skrót od angielskiego Air Soft Gun, czyli broni strzelającej plastykowymi kulkami. Tandetne pistolety i karabinki na kulki można kupić na każdym odpuście i festynie. Jednak jest też wyższa klasa tych zabawek - wierne repliki oryginalnej broni. - Można dostać, co się chce. Thompsony, MP 40 i mnóstwo innych modeli z czasów II wojny światowej i chyba każdy dostępny rodzaj współczesnej broni. Nie tylko krótkiej i ręcznej, ale też maszynowej - wyjaśnia Kacper Myśliński, 16-latek z Kielc. Rzeczywiście, jego broń, odmiana amerykańskiego M-16, wygląda jak prawdziwa. - Strzela się kulkami z plastiku, napęd broni jest gazowy, albo jest zasilanie akumulatorami - dodaje nasz rozmówca.

Taniej niż w paintball

Jak się dowiedzieliśmy, ceny nadającego się do walk karabinu rozpoczynają się od około 300 złotych. Choć za snajperski można zapłacić i dziesięć tysięcy. Na ASG nie trzeba zezwoleń, kupić je można w specjalistycznych sklepach, także przez Internet. Ludzie, z którymi rozmawiamy to zarówno uczniowie, jak i właściciele firm. Ale zgodnie podkreślają, że ich sport jest tańszy od znanego paintbalu. - Podczas kilkugodzinnej walki wystrzeliwuję około pół tysiąca kulek, to kosztuje jakieś pięć złotych - mówi Kacper. Zdaniem fanów ASG kolejny plus to fakt, że ich broń nie różni się od oryginałów, czego nie można powiedzieć o markerach na kulki z farbą.

Sleju, właściciel snajperskiego karabinka L-96 z prawdziwą lunetą, leży schowany w trawie. Idącego drogą przeciwnika podpuszcza na kilka metrów - wróg wyeliminowany. Jednak przeładowanie precyzyjnej broni jest czasochłonne. Zanim snajper załaduje pocisk, ubezpieczający trafionego żołnierz posyła serię i Sleju musi sięgać po czerwoną chustkę. W kolejnej bitwie nikogo nie widać, słychać tylko krzyki - oskrzydlamy! O liście bębnią kulki. Szukając miejsca do zrobienia zdjęć wchodzimy do starego biurowca. Za drzwiami już klęczy ubrany w panterkę zawodnik z wycelowanym w pierś szturmowym AK-47. Emocji w grach ASG jest dużo. Nic dziwnego, że sport jest coraz popularniejszy.
Honorowa walka

W bitwach obowiązują zasady. Pierwsza to uczciwość. - Gramy honorowo. U nas nie widać, kiedy się dostanie. Trafiony sam się przyznaje, wyciąga z kieszeni czerwoną chustę, woła "dostałem" i odchodzi z pola walki - tłumaczy "Komandos". Jeśli zajdzie się nieprzyjaciela z bliska, wystarczy krzyknąć - "dostałeś". Na logikę i tak byłby trafiony, a strzały z małej odległości są bolesne. Nie wolno celować w twarz, choć ta jest chroniona goglami. Przed wrzuceniem granatu (petarda oklejona kulkami), rzucający głośno o tym ostrzega, żeby przeciwnicy mieli czas się schować. Gracze z reguły są pełnoletni, choć już 16-latkowie mogą brać udział w strzelankach, jeśli mają pisemną zgodę rodziców. A co, jeśli ktoś oszukuje? - To mu się wytłumaczy zasady na polu - śmieją się nasi rozmówcy. Dopóki sport nie jest masowy i ludzie się znają, honorowe reguły się sprawdzają. Jeśli ktoś gra nie fair, grupa da mu do zrozumienia, żeby poszukał sobie innego hobby.

Według scenariusza

Maciej Sołkiewicz, Mariusz i Daniel Pająkowie są z Suchedniowa. Pan Maciek został miłośnikiem ASG jako pierwszy, zachęcił kuzynów do wspólnych wypadów. - Od pół roku raz lub dwa razy w tygodniu spotykamy się. Na Zakładach lub Piachach - mówią. Walki odbywają się według prawdziwych scenariuszy, takie zdarzenia naprawdę miały miejsce - wyjaśnia Daniel Pająk. Uczestnicy dzielą się na grupy, jedni mogą być terrorystami przetrzymującymi zakładników, pozostali mają ich uwolnić. Większość akcji to potyczki z wojny w Iraku lub innych konfliktów. Tereny na skarżyskiej Skałce nadają się do takich gier idealnie. Ruiny, krzaki, podziemne korytarze. Obserwowaliśmy fragment trwających kilka godzin gier. Robi to wrażenie prawdziwej walki. Doświadczeni zawodnicy zachowują się jak świetnie wyszkoleni żołnierze. Niektórzy ćwiczą elementy taktyki walki piechoty czy jednostek wyborowych.
Obrazki z walki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie