Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rumunia. Bukareszt - Paryż nad Dymbowicą (zdjęcia)

Cezary Rudziński
Gmach Parlamentu
Gmach Parlamentu Marzena Kądziela
Rzeźba Astrolabium, to Punkt Zero, od którego liczy się wszystkie odległości w Rumunii. Stoi ona w ogrodzie cerkwi Stefanul Georghe Nou przy placu Sf. Georgie i bulwarze Iona Brătianu. Trafiam na nią trochę przypadkowo, odświeżając po wielu latach znajomość Bukaresztu. Byłem w nim kilkakrotnie, -pierwszy raz niemal pół wieku temu.
Spacer po Bukareszcie

Bukareszt czeka na gości

Bukareszt nazywany był w latach międzywojennych przez Rumunów Micul Paris - Małym Paryżem, a przez innych Paryżem Wschodu lub Bałkanów. Dynamiczną rozbudową rumuńskiej stolicy kierowali bowiem francuscy architekci i ich miejscowi koledzy też wzorujący się na stolicy z nad Sekwany. Powstawały szerokie arterie, imponujące, chociaż także eklektyczne gmachy, parki i tereny zielone.

Zmiany, jakie zaszły w Bukareszcie od czasu mojego poprzedniego w nim pobytu przed laty, są ogromne, ale jednak mniejsze, niż oczekiwałem czytając o zniszczeniu jednej trzeciej zabytkowego centrum najpierw przez trzęsienie ziemi, a następnie budowie komunistycznej metropolii.

Więcej niż w Paryżu

Zwiedzanie pozwoliło mi zobaczyć sporo, także miejsc i budowli znanych z poprzednich pobytów. No i przekonać się, że koniecznie trzeba przyjechać nad Dymbowicę na chociaż trochę dłużej. Bo pomimo socrealistycznej przebudowy stolicy i zniszczenia w niej wielu cennych zabytków, jest to miasto ciekawe, warte bliższego poznania. Z szerokimi - o czym już wspomniałem - po 2 -3 pasmami ruchu w każdą stronę przedzielonymi pasem zieleni alei i bulwarów zatłoczonych nie mniej niż warszawskie i to głównie nowoczesnymi samochodami dobrych marek.

A jest ich w stolicy, jak się w niej mówi z południową przesadą, "tyle co mieszkańców". Tych zaś jest około 2 milionów, nie licząc bukareszteńskiej aglomeracji. Czyli w granicach miasta - warto o tym wiedzieć - więcej niż w Paryżu. Przy czym tych arterii może zazdrościć Bukaresztowi nie tylko Warszawa, ale wszystkie pozostałe europejskie stolice i wielkie miasta od Lizbony i Madrytu po Petersburg, Moskwę, Kijów i Stambuł. Chociaż… kiedy spacerowałem po Calea Victoriei - Aleją Zwycięstwa, gdyż przy niej znajdował się nasz hotel, przeczytawszy wcześniej w przewodniku, że jest to najbardziej uczęszczana bukareszteńska ulica wzorowana na Champs Elysées, to ogarnął mnie śmiech z tego porównania.

Oczko w głowie dyktatora

Nieistniejący podczas moich poprzednich pobytów w Bukareszcie Bulevardul Unirii, wytyczony na rozkaz Ceausescu, jest jednak dłuższy i szerszy niż sławne Pola Elizejskie. Chociaż daleko mu do nich pod względem architektury, o sklepach, gastronomii czy lokalach rozrywkowych nie wspominając. Bulwar ten prowadzi do - wzniesionego na sztucznym wzgórzu, aby widok był bardziej imponujący - Pałacu Republiki, obecnie gmachu parlamentu. "Oczka w głowie" komunistycznego dyktatora, chociaż dokończonego już po jego upadku. Ten gmach największy w Europie i podobno drugi w świecie pod względem kubatury - 2.550.000 m. sześć. - wysoki na 12 pięter, z około tysiącem sal, westybulów i salonów o łącznej powierzchni 450.000 m. kw. stanowi obecnie jeden z głównych celów wycieczek.

Mnie nie zachwyca, bardziej podoba mi się pobliski, przy odchodzącej od Bulwaru Unirii ulicy Patriarhei, ocalały w trakcie "systematyzacji" tej części stolicy, zespół architektoniczny Wzgórza Patriarchy, w skład którego wchodzi prawosławny sobór - Catedrala Patriarhală i sąsiednie świątynie oraz kaplice i Pałac Patriarchów.

Cerkwie, kościoły, synagogi

Zabytkowych cerkwi, kościołów i synagog zachowało się zresztą w Bukareszcie sporo. Chociaż wiele z nich wykorzystywanych było, podobnie jak w innych krajach komunistycznych poza Polską, nierzadko na cele dalekie od religii. Obudowywano je dookoła wielopiętrowymi gmachami i budynkami mieszkalnymi, zaniedbywano.

A obecnie - co widać na każdym kroku, pieczołowicie są restaurowane. Byłem w kilkunastu z nich. Poza wspomnianym soborem i jego otoczeniem odwiedziłem XVI-wieczną cerkiew Mihai Vodă, która niegdyś stanowiła część zespołu monasteru, a w czasie burzenia i przebudowy centrum przesunięta została na szynach o ponad 250 m. Obejrzałem, niestety tylko z zewnątrz, piękną cerkiewkę vis a vis Akademii Wojskowej. Byłem we wszystkich świątyniach, jakie napotkałem na trasie indywidualnego zwiedzania Bukaresztu.

Przy Calea Victorei, bulwarach: gen. Georghe Magheru, Iona Brătianu, Constatntina Brancoveanu oraz sąsiednich uliczkach i zaułkach, a także w paru innych miejscach. M.in. katolicki kościół włoski, w którym odbywają się również msze w języku polskim oraz kilka zabytkowych cerkiewek. Czynnych, ale przeważnie jeszcze w trakcie rewaloryzacji: XVIII-wieczną Trei Ierarhi - Colţea, wspomnianą już Stefanul Gheorghiu Nou i inne. Ale nie tylko bukareszteńskie zabytkowe świątynie warte są zobaczenia.

Muzea godne uwagi

Również budowle świeckie - i to co zawierają wewnątrz. Np. Muzeum Sztuki w jednym ze skrzydeł b. Pałacu Królewskiego z cennymi kolekcjami malarstwa. Sporo z niego uległo zniszczeniu lub uszkodzeniu w trakcie walk z reżymem komunistycznym w 1989 roku i jest obecnie restaurowane. Poza sztuką rumuńską, w tym największych jej mistrzów - malarzy Nicolae Grigorescu, Ştefana Luchiana i innych czy rzeźbiarza Brânçuşiego, w zbiorach tych można obejrzeć dzieła artystów z europejskiej czołówki: Bruegla, Rembrandta, Rubensa, El Greca, Veneziano, Moneta i wielu innych.

Godnych uwagi muzeów jest w Bukareszcie więcej. Przykładowo wspomnę o muzeach historii: Bukaresztu, Rumunii, Naturalnej, czy Wsi - najstarszym i największym rumuńskim skansenie niemal w centrum miasta, w parku przy ulicy prowadzącej na lotnisko. Byłem w nim przed laty i ponownie obecnie. Z dużą przyjemnością, gdyż jest to znakomita ekspozycja rumuńskiej architektury wiejskiej: domów z różnych regionów kraju, młynów, kuźni i innych budynków, cerkwi, kapliczek itp. Podobnie nie brak, oczywiście, w rumuńskiej stolicy teatrów, sal koncertowych i wystawienniczych, że wspomnę o Operze, Teatrze Narodowym, Teatrze Odeon czy Ateneum.

I wielu innych budowli, niekiedy pamiętających odległe czasy. Jak np. dawny karawanseraj - zajazd Hanul Manuc przy Placu Unirii, pałace, budynki użyteczności publicznej z lat międzywojennych oraz nowoczesne z metalu i szkła. Wbrew więc twierdzeniom niektórych "znawców", że w Bukareszcie nie ma czego oglądać, można tam zobaczyć wiele. Chociaż jeżeli ktoś liczy na ciekawe zabytki, obiekty i miejsca rangi Rzymu, Florencji, Wenecji, Paryża, Pragi czy wielu innych sławnych z nich miast to, oczywiście, rozczaruje się.

Pasterz założycielem miasta?

Ale - powtórzę - rumuńska stolica warta jest poznania. Również jej niezbyt długie, za to burzliwa dzieje.
Według legendy założyć ją miał pasterz Bucur. W potwierdzonych źródłach założycielem był wołoski hospodar Mircza Stary, nawiasem mówiąc sojusznik Polski,- po zwycięstwie nad Turkami w XIV wieku. W źródle historycznym Bukareszt - rumuńskie słowo bucurie oznacza radość - po raz pierwszy pojawił się jako forteca w 1459 roku. I był rezydencją… wołoskiego hospodara Włada IV Palownika, bardziej znanego jako Dracula. To wówczas zbudowany został Curtea Vecha - Stary Dwór, którego resztki zachowały się do naszych czasów. Stał się on letnią rezydencją dworu, bo stolicą kraju było Târgovişte.

W XVII w. Bukareszt stał się największym centrum handlowym Wołoszczyzny, do którego stolicę tego księstwa przeniósł w 1698 r. Constantin Brâncoveanu. Z wielu klęsk jakie nawiedziły to miasto - najazdy tureckie, okupacja rosyjska z XIX w., pożary, za największą uważa się wielki pożar w 1847 r. który zniszczył około 2000 budynków - jedną trzecią miasta. Dopiero powstanie, w 1861 roku, z połączenia Wołoszczyzny i Mołdawii, Księstwa Rumunii, jej stolica zaczęła się intensywnie rozwijać, rosła liczba mieszkańców, rozpoczęła się wspomniana już przebudowa i rozbudowa na wzór Paryża.

Utratę - chwilową - stołeczności, przyniosła Bukaresztowi I wojna światowa. Duże zniszczenia także II wojna światowa. Zwłaszcza bombardowania alianckie - Rumunia pod rządami Iona Antonescu była sojusznikiem III Rzeszy Niemieckiej, a następnie hitlerowskie, gdy w 1943 roku kraj odwrócił sojusze. Po wojnie i wymuszonej w 1947 roku abdykacji króla Michała, nastąpił okres brutalnej stalinizacji. A po nim niezależności od ZSRR, ale za cenę reżymu Ceausescu, wspomniane już wielkie trzęsienie ziemi i "program systematyzacji". To, oczywiście, ogromny skrót dziejów miasta i kraju.

Miasto czeka na gości

Od 20 lat Rumunia jest niepodległa i demokratyczna, od niedawna w Unii Europejskiej. Pomimo trudności gospodarczych i znacznego rozwarstwienia społecznego, co widać zwłaszcza ostro w Bukareszcie, miasto rozwija się, modernizuje, rewitalizuje zabytki. I… czeka na gości, którzy chcieliby je poznawać. Bo wśród turystów zagranicznych nadal nie cieszy się specjalnym zainteresowaniem.
Co nietrudno zrozumieć uwzględniając fakt, jak wielką konkurencję dla stolicy stanowią miasta, zamki i inne atrakcje Siedmiogrodu, klasztory mołdawskie czy czarnomorskie wybrzeże. Ale droga do nich, przynajmniej lotnicza, prowadzi na ogół przez Bukareszt. Warto więc zatrzymać się w nim chociażby na kilka dni. Aby zaspokoić głód wrażeń i kontemplować odmienność od innych, bardziej popularnych stolic i miast Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie