Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryzykowna gra Krzysztofa Zanussiego

Lidia CICHOCKA, [email protected]
Pod koniec życia oceniamy, kto żył lepiej, a kto gorzej, kto wykorzystał swój potencjał, a kto go zaprzepaścił. Dobrze ujął to Wojciech Kuczok, pisał o mnie pracę magisterską, piekło to świadomość zmarnowanych możliwości - mówił Krzysztof Zanussi na spotkaniu w kinie Moskwa w Kielcach.
Pod koniec życia oceniamy, kto żył lepiej, a kto gorzej, kto wykorzystał swój potencjał, a kto go zaprzepaścił. Dobrze ujął to Wojciech Kuczok, pisał o mnie pracę magisterską, piekło to świadomość zmarnowanych możliwości - mówił Krzysztof Zanussi na spotkaniu w kinie Moskwa w Kielcach. Fot. Łukasz Zarzycki
O strachu, szaleństwie, miłości do fizyki i życiowych wyborach mówił na spotkaniu z publicznością w Kielcach Krzysztof Zanussi.
Krzysztof Zanussi w Kielcach

Krzysztof Zanussi w Kielcach

Krzysztof Zanussi

Lat 71. Jeden z najwybitniejszych reżyserów polskiego kina. Dyrektor Studia Filmowego TOR. W latach 1971-1983 był wiceprezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, a od 1987 roku członkiem Komitetu Kinematografii. Jest autorem kilku książek, wykładowcą wyższych uczelni.

Podczas spotkania w Kielcach Krzysztof Zanussi niezwykle bezpośrednio i otwarcie mówił o kolejach swojego życia.

Zapytany o strach wyjaśniał, że całe życie go czuł. - Moje dzieciństwo to był czas wojny, który odcisnął swoje piętno, potem nadeszły lata 50., każdy czuł strach, także potem, kiedy już byłem reżyserem, balem się czy dadzą mi paszport, bałem się cenzury, że wytnie to, co najważniejsze i cierpiałem, gdy cięła, ale gdy nie miała uwag, żałowałem, bo można było coś jeszcze pokazać.

Zanussi mówił, że czasami konsekwencje jego zachowań ponosili inni ludzie, na przykład sekretarz Komitetu Centralnego Józef Tejchma, który dopuścił do powstania "Barw ochronnych" i wajdowskiego "Człowieka z marmuru". Te filmy złamały jego karierę.

- Strach towarzyszył mi także na studiach, bo najpierw studiowałem fizykę, a kiedy doszedłem do wniosku, że Nobla nie dostanę, a miernym fizykiem być nie chciałem, przeszedłem na filozofię, potem wybrałem film i martwiłem się, że w czasie gdy moi koledzy już pracują, ja ciągle, a trwało to 10 lat, szukam swej drogi. Potem bywało, że bałem się nawet o życie. Po "Barwach ochronnych" radzono mi, bym dla własnego dobra wyjechał na jakiś czas za granicę, Halinie Mikołajskiej uszkodzono linki hamulcowe w samochodzie, doprowadzając do wypadku. To było bardzo realne zagrożenie.

Bohaterowie filmów Zaussiego mówią o przełomowych momentach w swym życiu. - Dla mnie takim przełomem było nieprzyjęcie do szkoły filmowej, bo egzamin zdałem bez problemu i mówiono o mnie "młody zdolny", ale wyrzucenie po trzech latach. Wtedy dopiero miałem problem, czy cel jest ważniejszy i powinien się ugiąć, czy jednak godność. Obie strony miały swoje racje - mówi dzisiaj o sytuacji, która miała wpływ na jego życie.

BEZ SZALEŃSTWA

Widzów ciekawiło, czy tak dystyngowany człowiek, jak Krzysztof Zanussi, pozwolił sobie chociaż raz w życiu nas szaleństwo. - Nie, ja jestem bardzo ostrożny, życie jest ryzykowną grą - odpowiadał. Łatwo jest stracić równowagę, dlatego boję się emocji, one łatwo prowadzą do nieszczęścia: narkotyki, zła miłość, zdrada, a wtedy sypie się całe życie.

Szaleństwem nie nazywa Krzysztof Zanussi ryzykownych decyzji, które podejmuje świadomie. - Wiedziałem, że zrobienie filmu o Papieżu może oznaczać kłopoty, nie bardzo chciałem to robić, ale film powstał. Takie opowiedzenie się po stronie Kościoła nie spodobało się środowiskom rządzącym filmowym światem i moja kariera na Zachodzie została zatrzymana. Ale ja wiedziałem, że tak będzie i decydując się na tę pracę, liczyłem się z konsekwencjami. Nie zgodziłem się też reżyserować filmu, w którym polscy więźniowie faszystowskich obozów pokazywani są źle. Scena, jaką dopisano do scenariusza, była mała, ale nie zrobiłem tego, tracąc ogromne pieniądze, mimo to, nie żałuję.

WOLNOŚĆ

Reżyser przedstawił też swój stosunek do wolności, którą dostajemy po to, by się rozwijać. - W czasach komunizmu mieliśmy pozorną wolność, artyści mogli jeździć za granicę, ale byliśmy zniewoleni, a osoby siedzące w więzieniu były, paradoksalnie, wolne. To zdobyta wolność ma szczególną wartość - podkreślał. - Wolność od pożądania, złych nawyków, ale nie taka budddyjska, nie niosąca emocji. Wolność jest narzędziem do rozwoju i miłości, bo trzeba kochać, żeby żyć w pełni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie