Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd pozbawi uczniów ciążaru tornistrów? Ale czy samorządy to udźwigną?

Paweł WIĘCEK [email protected]
Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło zdjąć z pleców uczniów spory ciężar. Szkoły muszą zapewnić podopiecznym możliwość pozostawienia części podręczników i przyborów szkolnych. Czy w sensie finansowym i organizacyjnym udźwigną ten ciężar?

Ile przeciętnie waży tornister, wie każdy rodzic. - Ciężko, i to dosłownie, być dziś uczniem. Kiedyś położyłam plecak na wadze. Wyświetliło się 8 kilogramów! A mój Maciuś waży niespełna 20 kilo! To nienormalne - mówi pani Marta z Sandomierza.

Katarzyna Hall, Minister Edukacji Narodowej, postanowiła ulżyć dzieciom i rozwiązać wreszcie kwestię ciężkiego tornistra. Przepisy mają obowiązywać od września. Ale - uwaga! - dotyczą tylko uczniów tych klas, które będą realizować nową podstawę programową, a więc "pierwszaków" w podstawówkach i gimnazjach… Obowiązek urządzenia miejsc na książki i przybory zrzucono na barki szkół.

ZA CO I JAK TO ZROBIĆ?

W województwie świętokrzyskim są placówki, które nie muszą się o nic martwić, bo mają już szafki. Tak jest na przykład w Szkole Podstawowej w Bodzentynie. - Półki mamy od ubiegłego roku, kiedy weszliśmy do nowego budynku. Nie jest tak, że dzieci trzymają w nich podręczniki - wyjaśnia Halina Borowiec, dyrektor szkoły. - Zostawiają pozostałe rzeczy i przybory szkolne, czyli kredki, blok, buty na w-f. Rodzice są zadowoleni z takiego rozwiązania sprawy. To jest to, czego oczekiwaliśmy. Szafki odciążają dzieci - dodaje.

Przed pytaniem "co zrobić?" z gimnazjalistami stoi dyrekcja Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 12 w Kielcach. - Analizujemy sytuację. W pracowniach przedmiotowych wygospodarujemy miejsce. Jest problem, bo za rozporządzeniem nie idzie żadne wsparcie. Szafki są drogie, szkoły też nie są z gumy, nie ma gdzie tego wstawić - mówi Ewa Misiorowska, dyrektor zespołu. - Tego typu rozporządzenia powinny być konsultowane, należałoby powiadomić gminy przed końcem roku szkolnego. Ministerstwo sprawia, że całą organizację trzeba przebudować. Można było o tym pomyśleć wcześniej. Jestem za rozporządzeniem, tylko uważam, że termin jest chybiony. Będziemy robić wszystko na łapu-capu, a najwięcej zarobią producenci szafek - dodaje.

MARTWY PRZEPIS?

Obaw, co do funkcjonowania w praktyce ministerialnego przepisu nie kryje Małgorzata Muzoł, świętokrzyski kurator oświaty. - W wielu placówkach będzie to nierealne, ponieważ są problemy lokalowe. Nawet, jeśli organ prowadzący przeznaczy środki, ciężko będzie takie szafki usytuować - podkreśla.

To po pierwsze. Po drugie: kwestia podręczników, które są najcięższymi przedmiotami znajdującymi się w plecaku ucznia. Zostawić je w szkole czy brać ze sobą? - Podręcznik w domu jest potrzebny. Trepki, buty na wuef można zostawić, ale książki nie bardzo. Najlepiej byłoby, gdyby funkcjonowały dwa zestawy, ale to jest utopia, bo na to nie stać ani szkoły, ani rodziców, dla których kupno jednego zestawu jest problemem - zauważa kurator. Zapowiada, że w tej kwestii będzie przyglądać się szkołom łaskawszym okiem. - Postaramy się wypracować wspólne, rozsądne rozwiązania. Mam nadzieję, że nie będzie to martwy przepis, że szkoły, które mają warunki, wprowadzą to. Zapis rozporządzenia jest słuszny, ale kogo karać, jak nie zrealizuje go? - zastanawia się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie