Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sama miłość nie wystarczy

Dorota KOSIERKIEWICZ

O rzeczach najistotniejszych mówił używając najprostszych słów. Powiedział, że trzeba dążyć do tego, co najlepsze, że to możliwe, trzeba się tylko bardzo mocno postarać. Patrzeć we własne serce. Pokazywał młodym ludziom, jak iść z podniesioną głową. Młodzi nie lubią obiecanek i lukrowanych słów, On dawał im prawdę o Bogu i człowieku oraz wielkie poczucie własnej godności - tak o Ojcu Świętym mówi biskup Tadeusz Pieronek. Wskazuje, jak sobie radzić teraz, kiedy Jego na ziemi zabrakło.

* Jak mamy żyć, skoro On odszedł od nas?

- Przyjmujmy to ze spokojem, bo nic w tym nie ma nadzwyczajnego. To jest ludzki los, który każdego z nas musi kiedyś dotknąć. Śmierć to dla każdego człowieka jest najważniejsza chwila w życiu. Tak to już jest, że dobry film ogląda się rzadko, a co dopiero dobre życie. Ciało Jana Pawła II zostało tak wyeksploatowane intensywnością Jego życia, że duch nie miał już gdzie mieszkać i sobie poszedł. Pielgrzymki, ciągła praca, Ojciec Święty nie chciał stracić żadnej chwili. Zamach, pogłębiająca się choroba, cierpienie. Duch musiał się odłączyć od tego zmarnowanego ciała, od tego co nas spotyka na ziemi, od cierpienia. Taki jest los człowieka.

* Śmierć Jana Pawła II to dla księdza biskupa osobista strata?

- Smutno mi, że odszedł człowiek, którego bardzo szanowałem. Mógł jeszcze żyć. 84 lata w dzisiejszych czasach to nie jest zbyt dużo. Ale ta jego intensywność życia i nieliczenie się ze słabością organizmu była zabójcza. Musimy zachować spokój, by nie robić sensacji wokół spraw naturalnych i by przeżyć te chwile w sposób naprawdę godny.

* Przez ponad 26 lat swojego pontyfikatu dawał nam lekcję życia. Co zrobić, by jej nie zapomnieć?

- Karol Wojtyła miał od Boga niesłychany dar. Uczenie jest zazwyczaj nudne. Ale On nie tylko dawał lekcje, ale pokazał swoim życiem, że trzeba sobie wysoko stawiać poprzeczkę. Często mówimy, że normy są wyśrubowane i trudno im sprostać. Zmieńcie normy, a wszystko będzie dobrze. Dostosujemy się do nich, gdy będą prostsze, łatwiejsze. A On powiedział, że trzeba dążyć do tego, co najlepsze, że to możliwe, trzeba się tylko bardzo mocno postarać. Patrzeć we własne serce. Ale sama miłość nie wystarczy, bo to by było jak fundament z piasku. Głupia miłość niczym nie poparta trwa krótko, potrzeba jeszcze rozsądku, wiary, roztropności, cierpliwości. Jan Paweł II zabierał nas w trudną drogę, nie obiecywał łatwego, ale ważne życie. Pokazywał młodym ludziom, jak iść z podniesioną głową. Młodzi nie lubią obiecanek i lukrowanych słów, On dawał im prawdę o Bogu i człowieku oraz wielkie poczucie własnej godności.

* Co się teraz stanie z tymi milionami dzieciaków i młodzieży zapatrzonych w Jana Pawła II i rozpaczających po Jego śmierci?

- Ojciec Święty zostawił tutaj na ziemi swoich następców. Sam był owocem katolickiego ruchu wspólnotowego, widział w nim wielką siłę. Tak jak w rodzinie, kiedy ma się rodzeństwo, to człowiek ma się na kim wesprzeć. Kościół jest taką wspólnotą i nie zostawi młodzieży samej. Jan Paweł II był Papieżem przez ponad 26 lat, a kościół istnieje dwa tysiące lat.

* Czy to znaczy, że Karol Wojtyła był zaledwie ogniwem w dwutysięcznym łańcuchu dziejów Kościoła katolickiego?

- To oczywiste. Ogniwem niezmiernie ważnym, zmienił spojrzenie na papieża, odbrązowił go i uczłowieczył. Zmienił współczesny Kościół, czerpiąc pełnymi garściami z tego wszystkiego, co przynosi nam nowa technika, niczego i nikogo się nie bał. Znał go cały świat w chwilach radości, zwątpienia, smutku i bólu. O rzeczach najistotniejszych mówił używając najprostszych słów. Przez wieki panowało w Kościele przekonanie, że to "Kościół jest drogą człowieka". Niemałą sensację wywołały więc słowa Jana Pawła II zawarte w pierwszej jego encyklice "Redemptor hominis" - "Odkupiciel człowieka" z 1979 roku, mówiące, że to "Człowiek jest drogą Kościoła". Co oznacza, że "Kościół nie może odstąpić od człowieka, którego los - to znaczy wybranie i powołanie, narodziny i śmierć, zbawienie lub odrzucenie - w tak ścisły i nierozerwalny sposób zespolone są z Chrystusem". Trzymał się tego do końca. Napisał czternaście encyklik, ale człowiek był podstawą jego pontyfikatu. Przeżył holokaust i zagładę Żydów. Wiedział, co działo się w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Na własnej skórze przeżył komunizm w Polsce. Jan Paweł II zdawał sobie sprawę, jak ważne jest pojednanie, ekumenizm. Wiedział, do czego prowadzi nienawiść, różnice polityczne, światopoglądowe. Oto On, kardynał z komunistycznej Polski w 1978 roku został Papieżem. Człowiek zza żelaznej kurtyny. My Polacy wiemy, co to wszystko znaczyło.

* Pamięta ksiądz biskup dzień wyboru Karola Wojtyły na Papieża?

- Jakże bym mógł zapomnieć. Atmosfera wyczekiwania objęła tego dnia - 16 października 1978 roku - cały świat. Dla większości Polaków to oczekiwanie mieszało się z radością. Komunistyczne władze, które musiały w dodatku przełknąć transmisję tego wydarzenia w państwowej telewizji, przeżywały strach o przyszłość całego systemu. Oto bowiem człowiek z kraju komunistycznego został Papieżem, a jego słowa - których przecież nie można ocenzurować! - usłyszą ludzie na wszystkich kontynentach. Te słowa rzeczywiście wstrząsnęły światem. Wezwanie: "Nie lękajcie się!" zabrzmiało jak wyzwanie i miało w sobie potencjał dużo mocniejszy od tego prezentowanego podczas wojskowych defilad na placu Czerwonym. Transmisję z placu Świętego Piotra obejrzało miliard osób! Już wówczas dla każdego obserwatora tej przejmującej inauguracji - kimkolwiek by był, skądkolwiek by pochodził, i w cokolwiek wierzył - nie mogło być wątpliwości, że ten świat nie będzie już taki sam. Z perspektywy czasu widać jeszcze wyraźniej znaczenie tamtego wezwania. Owo "nie lękajcie się", stało się "znakiem firmowym" pontyfikatu Jana Pawła II. A to dlatego, że w miarę upływu czasu świat coraz wyraźniej przekonywał się, jak niezwykły i niestereotypowy Papież, tak wiele osiągnął, ile razy zdumiał świat. Rzeczywiście, on się nie lękał... nawet śmierci.

* Co On takiego zrobił, że już teraz mówią o nim Jan Paweł Wielki?

- On niczego się nie lękał i zaraził nas swoją odwagą, ale do czasu... Wszyscy pamiętamy jego chwiejącą się postać na placu Świętego Piotra i plamy krwi na białej sutannie. 13 maja 1981 roku - zamach. Wydarzenie nie przewidziane i pełne zdumiewających okoliczności. Dla Papieża to znak, że Matka Boska Częstochowska czuwa nad nim. "Cały Twój", umieścił napis w swoim herbie. Czytał w szpitalu w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej o cierpiącym człowieku w bieli..., a potem ją ujawnił. W 1985 roku w Casablance przemawiał na stadionie do 50 tysięcy młodych muzułmanów. Przybył do Maroka na zaproszenie króla Hassana II. Mówiono, że żaden Papież nie zdecydował się na taki krok, na taki ewangeliczny hazard. Kilka miesięcy później w kwietniu 1986 roku złożył wizytę w rzymskiej synagodze. Po raz pierwszy w dziejach Kościoła Papież przekroczył próg synagogi i nazwał Żydów braćmi. Jan Paweł II i główny rabin Rzymu siedzieli obok siebie, przemawiali i czytali psalmy. Ale to nie koniec, w październiku 1986 zrobił kolejny krok. Wybrał się na religijne spotkanie modlitewne w Asyżu, gdzie przybyło 47 delegacji reprezentujących wyznania chrześcijańskie oraz przedstawiciele 13 innych religii. Jan Paweł II stanął ramię w ramię z żydami, hinduistami, muzułmanami i ubranymi w egzotyczne stroje wyznawcami różnych wyznań i religii, modlił się o pokój i wraz z nimi oddał się medytacji nad wspólną odpowiedzialnością za losy wspólnej ziemi. W Organizacji Narodów Zjednoczonych w październiku 1995 wołał o "prawdziwą kulturę wolności" i zachęcał, aby "wiek przymusu ustąpił miejsca wiekowi perswazji". Przemawiając do przedstawicieli blisko 200 państw Papież wzywał narody świata do poszanowania ludzkich praw i potępiał prowadzące do przemocy i zbrodni przejawy nacjonalizmu i nietolerancji. Był w Sarajewie i na Kubie. Wreszcie w marcu 2000 roku dotarł do Ziemi Świętej. Tu stała się rzecz niezwykła, w Instytucie pamięci Yad Vashem, złożył hołd pamięci sześciu milionów Żydów zamordowanych podczas ostatniej wojny. Przepraszał za grzechy synów Kościoła wobec Żydów. To są rzeczy niezwyczajne i wielkie.

* Czy Kościół bardzo zmieni się po śmierci Jana Pawła II?

- Zobaczymy. Sądzę, że nie będzie żadnych wielkich rewolucji ani rewelacji. On nas przygotował i zaopatrzył na swoje odejście. Zawsze mieliśmy wewnętrzną i modlitewną łączność z Papieżem, przede wszystkim ludzie młodzi. On o to dbał, o to prosił i miał świadomość, że Kościół na to odpowiada zgodnie z jego wolą. Był człowiekiem modlitwy i teraz powinniśmy się po prostu modlić.

* Jan Paweł II pokazał nam jak godnie przyjąć śmierć, swoją i kogoś bliskiego, jak się z nią pogodzić.

- Dzisiaj uciekamy przed śmiercią, zamykamy ją za szpitalnymi drzwiami, chcemy odwlec jak najdłużej. Nie przystoi ból i słabość w świecie, gdzie liczy się komercja i pieniądz, ciągła gonitwa. Jan Paweł II pokazał, że człowiek cierpi, choruje, jest stary i umiera. To normalne. Taki jest ludzki los. Ale trzeba umrzeć wśród swoich, w domu, pogodzonym z ludźmi i Bogiem, bo to daje ukojenie i spokój. I temu, który odchodzi i tym, którzy zostają tutaj na ziemi w tęsknocie. Umierał w cierpieniu, ale spokojny, bo Jego dusza nie mogła już mieszkać w zmarnowanym ciele. Nie dramatyzował, był człowiekiem pogodzonym z wolą Bożą. Chciałbym mieć w takiej chwili takie nastawienie. To jest klasa. Tu się sprawdza człowieczeństwo, najbardziej w tym najtrudniejszym w życiu człowieka momencie. Papież chciał przekazać swoim zachowaniem wiarę w Boga, w życie wieczne, bo to jest dochodzenie do tej bramy, w której musimy pożegnać się z tym, co jest i otworzyć się na życie wieczne.

* A Polacy?

- Powinniśmy wyciągnąć naukę z tego pontyfikatu i czerpać z niego, ponieważ to, co zostawił Papież - nie tylko na papierze, ale przede wszystkim przykładem swojego życia - jest taką nauką i takim źródłem różnych rozwiązań w życiu, które powinniśmy naśladować, że starczy nam na bardzo długo.

* Jaki najważniejszy wniosek wysuwa z tego pontyfikatu ksiądz biskup?

- Nie można streścić ponad 26 lat pontyfikatu jednym zdaniem. To jest ogromny przekaz, z którego trzeba czerpać na różne sposoby i trudno powiedzieć, co tu jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, by być człowiekiem, który potrafi zaufać Ewangelii i żyć według niej.

* Czy Jego nauki będą miał wpływ na kolejny pontyfikat?

- Tej rangi pontyfikat wytycza drogi, więc następcy pójdą tym śladem.

* Dziękuję za rozmowę.

Ksiądz biskup Tadeusz Pieronek

Profesor kanonicznego prawa procesowego, jest przewodniczącym Kościelnej Komisji Konkordatowej i rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Piastował funkcję zastępcy sekretarza generalnego, później sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu Polski. Od 1987 roku jest sekretarzem generalnym II Synodu Plenarnego w Polsce, członkiem Komisji Prawnej Episkopatu, członkiem Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu. Jednocześnie sprawuje funkcję krajowego duszpasterza prawników i kierownika Katedry Prawa Kanonicznego Polskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Od 1989 jest też konsultorem Papieskiej Rady do spraw Interpretacji Tekstów Ustawodawczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie