MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Seks-afera w pogotowiu

Rafał Banaszek [email protected]
Całe oświadczenie w tej sprawie złożyłem już pani redaktor z "Echa”. Resztę opowiem w prokuraturze - mówi odwołany z funkcji kierownika włoszczowskiego pogotowia Adam Nowak.
Całe oświadczenie w tej sprawie złożyłem już pani redaktor z "Echa”. Resztę opowiem w prokuraturze - mówi odwołany z funkcji kierownika włoszczowskiego pogotowia Adam Nowak. R. Banaszek
Seks-afera we włoszczowskim pogotowiu - 10 lekarzy na znak solidarności ze swoim kolegą chce odejść z pracy.
Dyrekcja pogotowia ratunkowego w Kielcach ma spory problem, bo niebawem będzie musiała szukać lekarzy na zastępstwo do Włoszczowy.
Dyrekcja pogotowia ratunkowego w Kielcach ma spory problem, bo niebawem będzie musiała szukać lekarzy na zastępstwo do Włoszczowy. R. Banaszek

Dyrekcja pogotowia ratunkowego w Kielcach ma spory problem, bo niebawem będzie musiała szukać lekarzy na zastępstwo do Włoszczowy.
(fot. R. Banaszek)

Tego jeszcze w Świętokrzyskiem nie było. Kierownik pogotowia we Włoszczowie - zdaniem pracowników - oglądał w pracy zdjęcia pornograficzne i namawiał do tego samego salową. Doktor, który się temu przeciwstawił, został zwolniony z funkcji zastępcy kierownika.

- Kierownik pogotowia i podległy mu pracownik administracyjny w godzinach pracy szerzyli treści o charakterze pornograficznym - twierdzi były zastępca kierownika do spraw medycznych włoszczowskiego pogotowia, doktor Dariusz Kaźmierczak. - W czasie Bożego Narodzenia oglądali zdjęcia porno w komputerze. W trakcie ich przeglądania kierownik pogotowia wezwał do siebie salową i w obecności kierowców zmusił ją, aby oglądała je razem z nimi. Poniżona i wyśmiana kobieta uciekła z pomieszczenia - relacjonuje doktor Kaźmierczak.

TEGO JESZCZE NIE WIDZIAŁAŚ!

- To prawda. Kierownik zaprosił mnie do swojego pokoju, myślałam więc, że ma dla mnie jakieś polecenie. A on kazał mi patrzeć na zdjęcia pornograficzne w komputerze, które oglądał razem z kilkoma pracownikami. Jak zobaczyłam te świństwa, wyszłam od razu - mówi nieśmiało salowa, która opowiedziała o całym zajściu oddziałowej, dyspozytorce i pielęgniarzowi.

Włoszczowscy lekarze z pogotowia solidaryzują się ze swoim kolegą, który - według nich - został niesłusznie zwolniony.
Włoszczowscy lekarze z pogotowia solidaryzują się ze swoim kolegą, który - według nich - został niesłusznie zwolniony. R. Banaszek

Włoszczowscy lekarze z pogotowia solidaryzują się ze swoim kolegą, który - według nich - został niesłusznie zwolniony.
(fot. R. Banaszek)

Wersję salowej potwierdza Dariusz Kaźmierczak. - W pokoju kierownika przez kilka dni odbywały się sesje zdjęć pornograficznych. Widziałem, jak pan Nowak i kilka innych osób oglądało te zdjęcia, bo drzwi do jego pokoju były otwarte tak, że z korytarza widać było monitor komputera - informuje doktor Kaźmierczak.

- Pracownik administracyjny napastował tę kobietę, nachodził ją, prześladował, wzywając ją do tego samego pokoju na oglądanie zdjęć. Mówił do niej: "Chodź, tego jeszcze nie widziałaś". Ona prosiła, żeby dał jej spokój - kontynuuje Dariusz Kaźmierczak.

NIE WIDZIAŁ NIC SPROŚNEGO

- Wstydziłam się, że tak mi dokuczali - przyznaje zmieszana salowa. - Nawet mężowi nie powiedziałam o tym zdarzeniu. Raz jeden z oglądających spytał mnie, czy należę do Samoobrony i zaczął się śmiać. Powiedział, że tam "każdy z każdym może". Chciał mi pokazywać zdjęcia. Ja odparłam, że już je widziałam, na to kierownik Nowak powiedział, że tych zdjęć jeszcze nie obejrzałam - opowiada roztrzęsiona salowa.

Adam Nowak odpiera zarzuty pracowników, którzy twierdzą, że oglądał w pracy nieprzyzwoite zdjęcia. W swoim oświadczeniu, które do nas wystosował, pisze między innymi: "W obecnym stanie wiedzy podejrzewam, że może chodzić o odtworzenie przez pracownika administracyjnego przesłanej mu anonimowo na adres pogotowia płyty CD zawierającej kilka tapet oraz amatorskich nagrań filmowych zamieszczanych przez internautów w sieci. Na pewno nie widziałem wśród nich materiałów o treści pornograficznej".

DOKTOR SIĘ ZAINTERESOWAŁ

Zdesperowana salowa poskarżyła się zastępcy kierownika włoszczowskiego pogotowia, Dariuszowi Kaźmierczakowi. Doktor podjął od razu radykalne kroki. O czymś, co w jego mniemaniu było molestowaniem seksualnym w pogotowiu, powiadomił swoich szefów w Kielcach i włoszczowską prokuraturę. Dopiero po tym, jak "Echo Dnia" napisało o sprawie, szefostwo pogotowia z Kielc zainterweniowało.

Po naszym artykule, w poniedziałek Adam Nowak pożegnał się z funkcją kierownika, a Dariusz Kaźmierczak - z funkcją… jego zastępcy. Ta druga decyzja bardzo oburzyła środowisko lekarskie. Napisali pismo do Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach, włoszczowskiego starostwa, Urzędu Gminy i naszej redakcji, że z dniem 1 lutego rezygnują z dyżurów lekarskich z uwagi na "bezpodstawne zwolnienie doktora Dariusza Kaźmierczaka z etatu". Sytuacja była bardzo napięta.

KAŹMIERCZAK NIE JEST ŚMIECIEM

W ostatni dzień stycznia dyrekcja świętokrzyskiego pogotowia przyjechała na rozmowę z włoszczowskimi lekarzami, żeby ich przekonać do zostania w pracy. Spotkanie odbyło się w świetlicy Oddziału Dziecięcego Szpitala. Już na początku doktor Kaźmierczak zastrzegł sobie, że nie życzy sobie żadnych ataków na swoją osobę. - Kaźmierczak nie jest śmieciem, którego można kopnąć! To dzięki wam stałem się jednym strzępem nerwów! - mówił do swoich szefów.

W odwecie usłyszał od Marty Solnicy, wicedyrektora świętokrzyskiego pogotowia, że żadnej rozmowy nie będzie, jeśli doktor zostanie na sali. Jednak został, bo tak zdecydowali w głosowaniu jego koledzy.

Kłótnia przybierała coraz bardziej na sile. Dyrektorzy świętokrzyskiego pogotowia - Marta Solnica i Stanisław Florek próbowali przekonać zgromadzonych lekarzy, że cała afera to wina doktora Kaźmierczaka i zwolnienie go z funkcji zastępcy kierownika podyktowane było jego nieodpowiednim zachowaniem w stosunku do przełożonych. Powodem zwolnienia miała być - według dyrekcji - nieobecność w pracy doktora i "załatwianie" sobie w tym samym czasie zwolnienia chorobowego z pracy. To - zdaniem Marty Solnicy i Stanisława Florka - był jedyny argument do zwolnienia doktora z funkcji zastępcy kierownika. W wypowiedzeniu napisano, że utracono zaufanie wobec pracownika.

POWODÓW MUSIAŁO BYĆ WIĘCEJ

- Przecież w takich sytuacjach można było skorzystać z innych metod przewidzianych w kodeksie pracy, na przykład udzielić mi upomnienia, nagany lub innej kary dyscyplinarnej przewidzianej prawem - dziwi się doktor Dariusz Kaźmierczak.

Tymczasem zwolniono go z funkcji zastępcy kierownika tuż po ukazaniu się w "Echu" artykułu na temat tej afery. Przypadkowa zbieżność?

- Komu potrzebny był taki rozgłos? - mówi Stanisław Florek, szef świętokrzyskiego pogotowia o skandalu we Włoszczowie. - Doktor Kaźmierczak nie miał obowiązku zgłaszać tego od razu do prokuratury. Zgłosił, trudno, jego sprawa. Nie powinien nagłaśniać sprawy. To nie było żadne przestępstwo. Przestępstwo jest wtedy, jak się kogoś zabije… - uważa szef Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego.

LEKARZE ZACHOWALI SIĘ SOLIDARNIE

Takie podejście do sprawy bardzo oburzyło włoszczowskich lekarzy, którzy stanęli murem za doktorem Kaźmierczakiem. Nie przestraszyli się nawet słów Stanisława Florka: - Jeśli nie przyjdziecie do pracy, to złamiecie prawo. Jeśli tak postąpicie, my zapełnimy te dyżury, ale kosztami postępowania obciążymy was. Rozważcie tę sprawę - próbował dojść do kompromisu dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. Lekarze postawili warunek, że nie zrezygnują z dyżurów, jeśli na stanowisko przywrócony zostanie Dariusz Kaźmierczak. Na to szefostwo nie przystało.

Wobec takiej sytuacji, po krótkiej naradzie ortopeda Marek Nowak oznajmił, że jeszcze w lutym lekarze będą pełnić dyżury, ale później dziesięciu doktorów złoży wypowiedzenia umów o pracę. - Skoro nie możemy pracować w komplecie, to nie będzie pracował nikt - stwierdzili stanowczo doktorzy. Stanisław Florek zapowiedział natomiast, że w najbliższym czasie pracę straci pracownik administracyjny pogotowia, który razem z byłym kierownikiem placówki miał zmuszać salową do oglądania sprośnych zdjęć. Co do samego Adama Nowaka, nie grozi mu zwolnienie z pogotowia, bo jest tuż przed emeryturą, w tak zwanym okresie chronionym. Stracił tylko stanowisko kierownika. Załoga pogotowia obawia się, że obecność byłego kierownika będzie tylko siała zamęt w firmie. - Popieramy doktora Kaźmierczaka, ale boimy się o tym mówić głośno, żeby nie stracić pracy - usłyszeliśmy wczoraj w rozmowie telefonicznej od jednego z pracowników włoszczowskiego pogotowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie