Sienkiewka: reaktywacja. Budziliśmy kielecki deptak (zdjęcia, video)

[galeria_glowna]
Pokazy strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Niewachlowie, walki średniowiecznych wojów, harce maskotek klubu Vive Targi Kielce i Banku Spółdzielczego, śpiewy, tańce i szkolenia z udzielania pierwszej pomocy odbywały się w niedzielę na głównym deptaku Kielc. Wszystko po to, żeby pokazać, że centrum miasta to nie skansen, ale tętniąca życiem dzielnica. Punktualnie o 12 i potem co godzinę kto żyw, hałasował, trąbił, buczał na znak, że ulica Sienkiewicza budzi się do życia.

- Dziś zapraszamy do centrum na spacer, wspólne spędzanie czasu, zakupy, bo Sienkiewka to przyjazne miejsce - mówił Jarosław Baliński ze Stowarzyszenia Kielce Nasz Dom. - Dziś można robić zakupy, z dużymi rabatami, można targować się o cenę, wszystkim się to opłaca. U nas ceny są niższe niż w galeriach handlowych, bo nie musimy śrubować marży na pokrycie wysokiego czynszu. Centrum miasta nie umiera, żyje nadal i chcemy, żeby kojarzyło się kielczanom z dobrym czasem, dobrymi zakupami.

Państwo Piotr i Anna z dwuletnią córeczką Kasią przyszli zobaczyć, jak wygląda budzenie głównej ulicy miasta, dostali drobne prezenty, pozaglądali do sklepów. - Fajny pomysł z tym budzeniem, coś się dzieje w mieście, można pospacerować, posłuchać muzyki, przy okazji zrobić taniej zakupy, na które nie ma czasu w tygodniu. Jak będzie następna akcja, też przyjdziemy.

Władysław Kowalewski z Zagnańska przyglądał się z entuzjazmem akcji, bo uważa, że Kielce stać na taką atmosferę, jak mają Łódź, czy Kraków. - Miasto to nie tylko galerie handlowe, ale również klimat. Tu, w starej części powinno tętnić życie, grać muzyka, występować artyści, teatry uliczne, różne grajki. Ludzie nie przyjdą, jak nie będą mieli po co, trzeba im coś zaproponować i nie zrażać się, że z początku efekty są mizerne - mówi. - Inaczej nie wyciągniemy naszych dzieci z galerii handlowych, gdzie tracą cały swój wolny czas oglądając wystawy i nie wiedzą nic o swoim mieście, nie poznają jego historii, ciekawych zakątków.

Młodzież z Klubu Historycznego Hird, przebrana z stroje średniowiecznych wojów i białogłów próbowała wciągnąć kielczan do zabawy na świeżym powietrzu. Chłopcy imitowali walki, a dziewczyny tańczyły. - Trochę zimno, ale jak się człowiek rozrusza, da się wytrzymać. Szkoda, że takie akcje są tylko raz w miesiącu. W Kielcach może być fajnie, tylko trzeba ludziom coś zaproponować - powiedzieli nam Sylwia, Wiktor i Dorota z Hirda.

Budzenie Sienkiewki trwało do godziny 15. Można było wejść do kawiarń na kawę i herbatę za symboliczną złotówkę. Przygrywała Kapela Korbanów i Piotrek Restecki, finalista show Must be the Music, występowały też uzdolnione dzieciaki ze Studia Ga-Ga, rockmani z zespołu MO 1990. A sympatycy lodowych kąpieli ze Świętokrzyskiego Klubu Morsów zanurzyli się w strażackim basenie, mimo, że jak zauważył Edward Dłużewski, prezes świętokrzyskich morsów, woda była za ciepła.
Szkoda tylko, że na ulicach przylegających do Sienkiewki sklepy były w większości zamknięte.

- Przyszliśmy specjalnie wybrać prezenty, a tu szok: zamknięte. Chyba właściciele nie słyszeli budzika - stwierdzili państwo, którzy dreptali bezradnie przed nieczynnym sklepem z ceramiką i rękodziełem artystycznym przy ulicy Dużej.
Inicjatorami akcji był Stowarzyszenie Kielce Nasz Dom, a współorganizatorami Wojewódzki Dom Kultury oraz Regionalna Organizacja Turystyczna Województwa Świętokrzyskiego. Sponsorem strategicznym wczorajszej imprezy był Robert Kołomański, właściciel domu mody "Fantazjusz". Organizatorzy budzenia Sienkiewki chcą, żeby podobne akcje odbywały się również wiosną w każdą pierwszą sobotę lub niedzielę miesiąca.