Dziecko zamknięte samo w sali w przedszkolu w Chęcinach
O skandalicznym zdarzeniu poinformował nas mieszkaniec Chęcin. - Malutkie dziecko zostało zamknięte samo w sali. Nie mogło wyjść przez trzy godziny. To miała być kara za złe zachowanie. Dziecko płakało wniebogłosy, wszyscy pracownicy to słyszeli, ale nie wolno było otworzyć drzwi. Przedszkolanka zabrała inne dzieci i wyszła z nimi z budynku – relacjonuje mieszkaniec.
Mężczyzna, który pragnie zachować anonimowość przyznaje, że nie jest rodzicem poszkodowanego dziecka, ale ma pociechę w podobnym wieku i chciałby zapisać ją do przedszkola w Chęcinach, ale ma obawy, czy będzie bezpieczna.
- Rodzice tego dziecka nie chcą nagłaśniać sprawy, a ja uważam, że należy to zrobić, aby nie została zamieciona pod dywan. Nie wyobrażam sobie, co ten maluch przeżywał siedząc sam w sali. Nie chcę, żeby cokolwiek złego spotkało moje dziecko w tym przedszkolu, więc sprawę należy nagłośnić.
Władze Chęcin wyjaśniają zdarzenie
Paweł Brola, sekretarz miasta i gminy Chęciny przyznaje, że takie zdarzenie miało miejsce, choć jego przebieg był inny niż relacjonuje mieszkaniec.
- Dziecko zostało zamknięte samo w sali, ale nie było to celowe działanie, nie było żadnej kary. To był błąd ludzki, który zdarza się w każdej pracy. Dziecko spało i nauczycielka nie zauważyła, że jest w sali i zamknęła ją. To było między 15 a 16 godziną, więc malec nie był sam przez 3 godziny, znacznie krócej, co nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem, bo to nie powinno było się wydarzyć – tłumaczy. - Nikt nie słyszał płaczu malucha. Gdy około 16 godziny przyszli rodzice, aby go odebrać i nie przychodził do nich, wtedy pracownicy zaczęli go szukać. Wiedzieliśmy, że nie mogło wyjść samo z budynku, bo obiekt jest cały czas zamknięty. I otworzono salę. Dziecko było zapłakane, ale nie było rozhisteryzowane.
Dodaje, że dziecko nadal chodzi do tego przedszkola. - Rodzice byli z nim u psychologa, z naszej strony malec też został objęty taka opieką, zarówno psychologa przedszkolnego jak i zatrudnionego z zewnątrz. Nie widać w jego zachowaniu negatywnych skutków zamknięcie w sali, ale oczywiście nie można wykluczyć, że jeszcze się pojawią, dlatego będzie nadal obserwowane.
Jaką karę poniosła nauczycielka?
- Jest to nauczycielka z kilkuletnim stażem pracy, więc doświadczona. Została przesunięta do pracy w innym oddziale przedszkola, aby dziecko nie miało z nią kontaktu – wyjaśnia sekretarz. - Poniosła też karę porządkową wynikającą z kodeksu pracy, czyli jest to nagana albo upomnienie.
W przedszkolu wprowadzono dodatkowe procedury, które mają zapobiegać podobnym zdarzeniom. - Do tej pory dzieci przed opuszczeniem sali były liczone, ale jak widać to jest zawodny sposób, bo zawsze może do grupy dołączyć maluch z innego oddziału i liczba będzie się zgadzała. Od tego wydarzenia obecność dzieci jest sprawdzana po nazwisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?