Skandal w gminie Skarżysko Kościelne
Skandal w gminie Skarżysko Kościelne w powiecie skarżyskim. Od pewnego czasu do różnych instytucji w województwie świętokrzyskim zaczęły napływać anonimowe donosy, dotyczące rzekomych nieprawidłowości w funkcjonowaniu urzędu gminy i jego szefa. O pismach dowiedzieli się także mieszkańcy Skarżyska Kościelnego i sprawa zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Jacek Bryzik wydał oświadczenie. Czytamy w nim między innymi:
Z wielkim ubolewaniem chcę się z Państwem podzielić sytuacją, z jaką mierzymy się w ostatnim czasie. Wiem, że docierają do Państwa informacje, że do Urzędu Gminy notorycznie spływały skargi na działalność wójta i urzędu. Z przykrością stwierdzam, że informacje te były powielane i rozpowszechniane także przez osoby, których działalność związana jest ściśle z funkcjonowaniem gminy (...) Do urzędu gminy nie wpłynęło żadne pismo, które można uznać za skargę. Owszem, mieliśmy w ostatnim czasie napływ pism naruszających dobre imię przede wszystkim gminy, ale i moje, ale nie były to skargi, a wyłącznie anonimy. Sposób redakcji tych pism, wskazywał, że pochodzą one wszystkie od jednej osoby lub wspólnie je tworzącej grupy osób. W chwili obecnej mamy już wiedzę, że pisma te, pełne obraźliwych epitetów i pomówień zostały sporządzone przez jedną z urzędniczek, co do której wyciągnąłem już konsekwencje służbowe. Osoba ta przyznała się do winy i wskazała osoby, z którymi współpracowała. Sprawę uznaję zatem za zamkniętą, chociaż uprzedzam osoby zaangażowane w ten proceder, że w przypadku, gdyby tego typu działania skierowane przeciwko mnie i gminie powtórzyły się w przyszłości, nie zawaham się wystąpić do Sądu w celu obrony swojego dobrego imienia oraz wizerunku Gminy Skarżysko Kościelne (...).
Jak się dowiedzieliśmy, wójt Bryzik nie złożył zawiadomienia do prokuratury, ale wraz z pracownikami zaczął szukać autora donosów.
Informatyk w jednym ze służbowych komputerów znalazł pliki z treścią pism, które rozesłano między innymi do Urzędu Wojewódzkiego i skarżyskiego starostwa. Ustalono, że pisała je jedna z urzędniczek.
Jak twierdzi wójt, przyznała się. - Do dziś jestem w szoku. To wieloletnia, doświadczona pracownica naszego urzędu. Do dziś nie rozumiem, co nią powodowało. Z przykrością zwolniłem ją, dalsza współpraca z tą panią nie była możliwa - mówi Jacek Bryzik.
Samorządowiec podkreśla, że donosy jako anonimowe nie spotkały się z reakcją żadnej z co najmniej sześciu instytucji, do których je rozesłano.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?