Skandal wokół prywatyzacji kieleckiej kopalni

Wczoraj pisaliśmy o zastrzeżeniach pracowników Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych SA, dotyczących prywatyzacji spółki. Także wczoraj do redakcji "Echa Dnia" dotarła informacja o zadłużeniu Dolnośląskich Surowców Skalnych SA. To ta firma chce kupić naszą spółkę. Komunikat wysłała spółka Adwokaci i Radcowie Prawni Izabella Żyglicka i Wspólnicy z Katowic.

- Zadłużenie razem z odsetkami ustawowymi opiewa na ponad 3 miliony 911 tysięcy złotych. Działamy w imieniu spółki Sandvik Mining and Construction, która nie otrzymała zapłaty za faktury wystawione Dolnośląskim Surowcom Skalnym na tę kwotę jeszcze pod koniec ubiegłego roku - wyjaśnia kancelaria Adwokaci i Radcowie Prawni z Katowic. - Wobec spółki Dolnośląskie Surowce Skalne SA prowadzone są równolegle postępowania windykacyjne i sądowe. Oficjalnie poinformowaliśmy również o zamiarze przekazania danych spółki do rejestru dłużników.

Komunikat o niesolidności dolnośląskiej spółki został przekazany także pracownikom firm, które chce ona kupić - Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych SA oraz Kopalni Surowców Skalnych Złotoryja. Te przekazały ją dalej do Ministerstwa Skarbu Państwa, prowadzącego postępowanie prywatyzacyjne obu firm. Skutków prawnych ta informacja raczej mieć nie będzie. Jednak wpisanie do rejestru dłużników znacznie ograniczy możliwości kredytowe Dolnośląskich Surowców Skalnych SA, które liczyły na pożyczki na zakup dwóch kolejnych spółek wydobywczych.

- Oprócz znacznych utrudnień w dostaniu kredytu, wpis do Krajowego Rejestru Długów jest również dowodem niesolidności firmy. Kwota prawie 4 milionów złotych jest bardzo duża, patrząc po kwotach zaległości płatniczych, jakie mają na swoich kontach trafiający do nas dłużnicy - mówi Michał Kostrowicki z wrocławskiego Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA. - Komunikat taki jest standardową procedurą poprzedzającą z 30-dniowym wyprzedzeniem wpisanie dłużnika do rejestru.