[galeria_glowna]
"Cztery Wiatry" to jedna z wizytówek Chańczy. Ogromny Hotel i Centrum Szkoleniowe są usytuowane w Korytnicy, po staszowskiej stronie zbiornika tuż, przy tamie. W niedzielę obiekt stanął w płomieniach. W poniedziałek przypominał lodowy pałac.
STASZÓW I KIELCE POSTAWIONE NA NOGI JEDNOCZEŚNIE
Tylko dzięki błyskawicznej i dobrze skoordynowanej akcji udało się dość szybko zatrzymać i ugasić ogień na poddaszu. Mimo to zniszczenia są ogromne. Pozostałe piętra wolne były od ognia, ale jego miejsce zajęła woda, która błyskawicznie zamieniła się w grubą warstwę lodu.
Pierwszy sygnał o tym, że w czterech wiatrach dzieje się coś niedobrego strażacy z komendy powiatowej państwowej straży pożarnej w Staszowie i Kielcach, otrzymali w tym samym czasie, o godzinie 19 w niedzielę. Na numer alarmowy zadzwonił jeden z ochroniarzy, który oznajmił, że w czterech wiatrach płonie poddasze. Na miejsce natychmiast skierowano wszystkie jednostki z terenu powiatu staszowskiego, buskiego i kieleckiego.
PODDASZE W OGNIU. W ŚRODKU NIE BYŁO NIKOGO
Na miejsce pojechała też karetka pogotowia i kilka Policyjnych radiowozów. Kiedy służby pojawiły się na miejscu ogień szalał w najlepsze i zajmował już połowę ogromnego poddasza. Na szczęście tego dnia w obiekcie nie było gości. Nie było tez potrzeby ewakuacji, bo pracownicy obiektu zdążyli z niego wyjść. Oni sami rozpoczęli tez próbę ugaszenia pożaru na najwyższej kondygnacji, ale bezskutecznie.
Strażacy błyskawicznie rozpoczęli gaszenie płonącego obiektu. Akcję prowadzono z wysięgników oraz w początkowej części ze środka budynku. - Przez około 40 minut mogliśmy działać w środku obiektu, ale potem ogień zaczął zagrażać strażakom i podjęliśmy decyzję o ich wycofaniu - mówi Jarosław Pławski, zastępca komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Staszowie, który koordynował całą akcją.
41 STRAŻACKICH WOZÓW NA MIEJSCU
Przez cały czas na miejsce dojeżdżały kolejne jednostki straży pożarnej. Około godziny 22 w akcji uczestniczyło już 41 jednostek z całego województwa. Wtedy też udało się zlokalizować źródło ognia i zatrzymać pożar. Dogaszanie zrujnowanego poddasza trwało do godziny 12 w poniedziałek. Cała akcja trwała ponad 17 godzin. Przez cały ten czas strażacy musieli zmagać się nie tylko z ogniem, ale też, z kilkunastostopniowym mrozem. - Musieliśmy tak skoordynować działania, aby móc bez przerwy podawać wodę. Chwila przerwy i woda błyskawicznie zamarzała. Zwłaszcza w metalowych elementach, takich jak nasady - wyjaśnia Pławski.
OBIEKT ZMIENIŁ SIĘ W OGROMNĄ BRYŁĘ LODU
Ogień strawił trzy czwarte poddasza i dachu. Skąd się wziął? Tego na razie nie wiadomo. Na miejscu działali w poniedziałek policyjni specjaliści. - Ogień musiał się pojawić znacznie wcześniej, niż został zauważony. W momencie, kiedy otrzymaliśmy zgłoszenie był już dobrze rozwinięty. Udało nam się go dość szybko opanować i nie dopuścić, aby przeniósł się na niższe piętra obiektu - Jarosław Pławski.
Właściciel obiektu nie chciał w poniedziałek mówić o tym, co się stało. Poprosił o kilka dni spokoju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?