MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spaleni ogniem. Skuci lodem - wielki dramat w hotelu nad Chańczą (nowe fakty, zdjęcia, video)

Redakcja
Ognia już nie ma, ale obiekt pokrył się grubą warstwą lodu.
Ognia już nie ma, ale obiekt pokrył się grubą warstwą lodu. Marcin Jarosz
W niedzielę wieczorem, w gigantycznym pożarze spłonęło poddasze obiektu Cztery Wiatry nad Chańczą. Teraz swoje robi woda, która błyskawicznie zamarzła na kilkunastostopniowym mrozie.

[galeria_glowna]
"Cztery Wiatry" to jedna z wizytówek Chańczy. Ogromny Hotel i Centrum Szkoleniowe są usytuowane w Korytnicy, po staszowskiej stronie zbiornika tuż, przy tamie. W niedzielę obiekt stanął w płomieniach. W poniedziałek przypominał lodowy pałac.

STASZÓW I KIELCE POSTAWIONE NA NOGI JEDNOCZEŚNIE

Tylko dzięki błyskawicznej i dobrze skoordynowanej akcji udało się dość szybko zatrzymać i ugasić ogień na poddaszu. Mimo to zniszczenia są ogromne. Pozostałe piętra wolne były od ognia, ale jego miejsce zajęła woda, która błyskawicznie zamieniła się w grubą warstwę lodu.

Pierwszy sygnał o tym, że w czterech wiatrach dzieje się coś niedobrego strażacy z komendy powiatowej państwowej straży pożarnej w Staszowie i Kielcach, otrzymali w tym samym czasie, o godzinie 19 w niedzielę. Na numer alarmowy zadzwonił jeden z ochroniarzy, który oznajmił, że w czterech wiatrach płonie poddasze. Na miejsce natychmiast skierowano wszystkie jednostki z terenu powiatu staszowskiego, buskiego i kieleckiego.

PODDASZE W OGNIU. W ŚRODKU NIE BYŁO NIKOGO

Na miejsce pojechała też karetka pogotowia i kilka Policyjnych radiowozów. Kiedy służby pojawiły się na miejscu ogień szalał w najlepsze i zajmował już połowę ogromnego poddasza. Na szczęście tego dnia w obiekcie nie było gości. Nie było tez potrzeby ewakuacji, bo pracownicy obiektu zdążyli z niego wyjść. Oni sami rozpoczęli tez próbę ugaszenia pożaru na najwyższej kondygnacji, ale bezskutecznie.

Strażacy błyskawicznie rozpoczęli gaszenie płonącego obiektu. Akcję prowadzono z wysięgników oraz w początkowej części ze środka budynku. - Przez około 40 minut mogliśmy działać w środku obiektu, ale potem ogień zaczął zagrażać strażakom i podjęliśmy decyzję o ich wycofaniu - mówi Jarosław Pławski, zastępca komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Staszowie, który koordynował całą akcją.

41 STRAŻACKICH WOZÓW NA MIEJSCU

Przez cały czas na miejsce dojeżdżały kolejne jednostki straży pożarnej. Około godziny 22 w akcji uczestniczyło już 41 jednostek z całego województwa. Wtedy też udało się zlokalizować źródło ognia i zatrzymać pożar. Dogaszanie zrujnowanego poddasza trwało do godziny 12 w poniedziałek. Cała akcja trwała ponad 17 godzin. Przez cały ten czas strażacy musieli zmagać się nie tylko z ogniem, ale też, z kilkunastostopniowym mrozem. - Musieliśmy tak skoordynować działania, aby móc bez przerwy podawać wodę. Chwila przerwy i woda błyskawicznie zamarzała. Zwłaszcza w metalowych elementach, takich jak nasady - wyjaśnia Pławski.

OBIEKT ZMIENIŁ SIĘ W OGROMNĄ BRYŁĘ LODU

Ogień strawił trzy czwarte poddasza i dachu. Skąd się wziął? Tego na razie nie wiadomo. Na miejscu działali w poniedziałek policyjni specjaliści. - Ogień musiał się pojawić znacznie wcześniej, niż został zauważony. W momencie, kiedy otrzymaliśmy zgłoszenie był już dobrze rozwinięty. Udało nam się go dość szybko opanować i nie dopuścić, aby przeniósł się na niższe piętra obiektu - Jarosław Pławski.

Właściciel obiektu nie chciał w poniedziałek mówić o tym, co się stało. Poprosił o kilka dni spokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie