Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spece od... brudnej roboty

Monika WOJNIAK [email protected]
Wszystkie ławy dużej sali rozpraw w kieleckim Sądzie Okręgowym były zajęte.
Wszystkie ławy dużej sali rozpraw w kieleckim Sądzie Okręgowym były zajęte. D. Łukasik
- Pobicia na zlecenie, wymuszanie zwrotu długów, podpalenia, groźby. To byli chłopcy od brudnej roboty - mówią śledczy o grupie, która właśnie stanęła przed kieleckim Sądem Okręgowym.

Na ławie oskarżonych zasiadły we wtorek 23 osoby, jednak już na początku sąd zdecydował sprawy pięciu z nich wyłączyć do odrębnego postępowania. A później prokurator zaczął odczytywanie długiego aktu oskarżenia.

Udział w zorganizowanej grupie przestępczej - taki zarzut postawiono czterem z listy oskarżonych. Grupa - jak mówią śledczy - powstała na początku 2004 roku. Miał ją założyć 37-letni dziś mężczyzna, wówczas kierownik w jednej z kieleckich agencji ochrony. Właśnie spośród pracowników tej agencji składała się - jak to zapisano w akcie oskarżenia - jego "gwardia przyboczna". Według prokuratury, grupa przyjmowała zlecenia na pobicia, zastraszanie, odzyskiwanie długów.

BICIE I ZASTRASZANIE

To właśnie ci ludzie mieli stać m.in. za pobiciem wicenaczelniczki II Urzędu Skarbowego w Kielcach we wrześniu 2004 roku. Napastnicy przewrócili kobietę na ziemię, bili, kopali. Śledczy ustalili, że napad zlecił były pracownik urzędu, płacąc za to 3 tysiące złotych. On sam do winy się nie przyznaje. Podczas przesłuchań potwierdzał, że został dyscyplinarnie zwolniony z pracy, bo przyłapano go na tym, jak podpisał za syna dokumenty podatkowe. - Ale pobita pani wicenaczelnik nie miała z tą historią nic wspólnego. Nigdy nie miałem do niej żadnych pretensji - mówił.

Czasem niektórzy z członków grupy działali podobno na własny rachunek. Tak miało być w przypadku zlecenia na właściciela firmy przewozowej z powiatu jędrzejowskiego. Według aktu oskarżenia, dwóch napastników wynajął jego konkurent. Ci najpierw zastraszali podobno żonę mężczyzny, później próbowali pobić jego, a na koniec zaatakowali jednego z kierowców, pracujących w firmie. W sumie mieli za to wszystko dostać 5500 złotych.

Co to ma wspólnego z napadem na konwój?

Co to ma wspólnego z napadem na konwój?

W czerwcu 2005 roku w Połańcu został zaatakowany konwój bankowy, wiozący 800 tysięcy złotych. Konwojenci obronili pieniądze. Wkrótce zatrzymano dwie osoby, które oskarżono o udział w tym napadzie. Ich proces nadal toczy się przed kieleckim Sądem Okręgowym. Wraz z nimi na ławie oskarżonych zasiada też ten sam 37-latek, który w rozpoczętym wczoraj procesie ma zarzut kierowania grupą przestępczą. Podobno to on dostarczył broń, jaką mieli przy sobie ludzie, atakujący konwój.
W lutym ubiegłego roku policja zatrzymała kolejnego mężczyznę, podejrzewanego o udział w napadzie w Połańcu. 30-letni dziś kielczanin przyznał się do winy. I co więcej - idąc na współpracę z prokuraturą, opowiedział o innych przestępstwach. Dzięki temu udało się m.in. napisać akt oskarżenia przeciwko 23 osobom. On ma w tej sprawie 17 zarzutów.
Na ławie oskarżonych w rozpoczętym we wtorek procesie zasiada jeszcze jeden człowiek związany z tym, co działo się w Połańcu - 30-latek ze Staszowa, którego prokuratura uznaje za pomysłodawcę i mózg napadu. Mężczyzna do winy się nie przyznaje.

BIG BEN I NIE TYLKO

Grupa nie tylko przyjmowała zlecenia, ale tymi samymi metodami posługiwała się, aby walczyć z konkurencją - twierdzi prokurator. Tak miało być w przypadku zdemolowania kieleckiego pubu Big Ben. Powodem - według aktu oskarżenia - była walka o wpływy, związane z ochroną lokali. W marcu 2005 roku do pubu wpadło kilkudziesięciu uzbrojonych ludzi. Mieli siekiery i metalowe rurki. Zniszczyli pomieszczenia, a właściciele lokalu ledwie zdążyli przed nimi uciec.

Z akt wynika, że grupa - walcząc o wpływy - nie miała żadnych skrupułów. Jednego z kolegów z branży ochroniarskiej chciano podobno zmasakrować - połamać mu ręce, nogi, kręgosłup, przewiercić kolana wiertarką. Mężczyznę uratował fakt, że… został aresztowany.

- Grupa dopiero się rozkręcała, nie wiadomo, do czego jeszcze mogło dojść. Kres temu położył jednak nieudany napad na konwój bankowy w Połańcu, w 2005 roku, dokonany przez część członków tego gangu - opowiada prokurator. - Po napadzie ci ludzie rozpierzchli się, musieli ukrywać się przed policją.

Większość oskarżonych nie przyznała się we wtorek do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie