To z powodu remontów prowadzonych w parku i jego okolicach. Doszła do tego wspaniała pogoda, która zachęcała do wyjścia z domu. - Lepszej pogody nie mogliśmy sobie wymarzyć - mówi Beata Ryń z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Pogoń za lisem
Hubertus, czyli święto myśliwych tradycyjnie zaczęło się od mszy świętej. Potem odbyła się najbardziej widowiskowa część imprezy, czyli pogoń za lisem. "Lisem" był Jacek Dziuban z Marianowa koło Piotrkowa Trybunalskiego, który przyczepił sobie ruda kitę. W pogoń za nim ruszyło czternastu jeźdźców. Zadanie mieli trudne, bo "lis" był wyjątkowo trudny do złapania. Jacek Dziuban popisywał się zwinnością co chwilę myląc pościg. Konie jadących za nim jeźdźców co chwile wpadały na siebie. Szczęśliwie skończyło się bez upadku. Po kilku minutach "lis" poprosił o regulaminową przerwę, gdyż jego koń był już wyczerpany. Po przerwie w końcu dopadła go Anna Stasińska z Kielc i to w jej rękach znalazło się lisie trofeum.
Myśliwskie świętowanie
Potem zaczęło się świętowanie. Na scenie pojawił się zespół "Żubrosie", który bawił publikę myśliwskimi piosenki. A okazji do zabawy było sporo i to nie tylko pod sceną. W spichlerzu goście "Hubertusa" mogli oglądać wystawę trofeów myśliwskich. Po skansenie przechodzili się myśliwi z sokołami na ręku. Był też pokaz sów i puchaczy. Zespół Reprezentacyjny Polskiego Związku Łowieckiego uczył gości najważniejszych komend używanych podczas polowań..
Pieczony dzik i smażone oscypki
Nie zabrakło dobrego, myśliwskiego jedzenia. Kilkaset osób ustawiło siew kolejce po porcję pieczonego dzika. Dostarczyli go kieleccy myśliwi, a przyrządzali kucharze z Miedzianej Góry. Na stoiskach nie zabrakło świętokrzyskich przysmaków, choć tradycyjnie największym wzięciem cieszyły się pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym. Oprócz świętokrzyskich górali byli też gazdowie z Podhala, którzy serwowali smażone oscypki. Panowie nie mogli się też oprzeć smakowitym nalewkom, których nie mogło zabraknąć na myśliwskiej imprezie.
Myśliwy i biskup
Okazją do świętowania był Hubertus, czyli święto myśliwych. - Przypada ono dokładnie 3 listopada, w dniu naszego patrona, św. Huberta - tłumaczy Jarosław Mikołajczyk, łowczy kielecki Polskiego Związku Łowieckiego. Chętnie opowiadał gościom imprezy o myśliwskich zwyczajach. - Legenda głosi, że św. Hubert był hulaką. Podczas jednego z polowań ukazał się mu jeleń ze świetlistym porożem. Od tego momentu Hubert się nawrócił, został nawet biskupem w Maastricht - opowiada Jarosław Mikołajczyk. Tak zaczęła się tradycja Hubertusów, czyli święta myśliwych i ich sympatyków. W Tokarni obchodzony był czwarty raz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?