Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spłonąłby, gdyby go nie uratowała - fakty pożaru w Pląskowicach

Marzena Kądziela
Gdy strażacy zawodowi z Końskich przybyli na miejsce, pożar był juz ugaszony przez druhów - ochotników z Fałkowa.
Gdy strażacy zawodowi z Końskich przybyli na miejsce, pożar był juz ugaszony przez druhów - ochotników z Fałkowa. M. Kądziela
Gdyby nie wizyta pracownicy socjalnej, 53-letni mieszkaniec Pląskowic zginąłby od pożaru we własnym domu. Bożena Konieczna nie czuje się bohaterką. - To mój obowiązek - kwituje krótko to, co zrobiła.

We wtorkowy poranek do samotnie mieszkającego na uboczu wioski 53-latka przyjechała Bożena Konieczna pracownica socjalna z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Jak zwykle miała sprawdzić, czy u chorego mieszkańca Pląskowic wszystko jest w porządku, posprzątać, ponownie porozmawiać o umieszczeniu chorego psychicznie mężczyzny w domu opieki społecznej. - Ten pan jest pod naszą opieką kilkanaście lat - mówi pani Bożena. - Mieszka sam, nie utrzymuje żadnych kontaktów z rodziną. Co pewien czas przebywa na leczeniu w szpitalu psychiatrycznym. Mimo naszych ogromnych starań nie chciał się zgodzić na umieszczenie go w domu opieki. W końcu sprawę przekazaliśmy do sądu. Traf chciał, że to właśnie dziś przyszedł wyrok sądowy o umieszczeniu mieszkańca Pląskowic w placówce opiekuńczej.
Wtorkowy wyrok sądu

Jednak o wyroku sądu pani Bożena dowiedziała się dopiero po wizycie w domu 53-latka. Najpierw rankiem przebijała się wraz z kierowcą przez gąszcz pokrzyw, wysokiej trawy i krzaków, by dojść do ukrytego za zielenią domu. Tam z lekko uchylonego niewielkiego okna sączył się dym. - Pukaliśmy, wołaliśmy, ale mieszkaniec domu nie odpowiadał - relacjonuje kobieta. - Widzieliśmy, jak leży na łóżku, jest przytomny, ale palącego się pomieszczenia nie chce opuścić. Natychmiast zadzwoniłam po policję, pogotowie, straż pożarną.

Najpierw przyjechali policjanci z komisariatu w Radoszycach. Wyważyli drzwi i wyciągnęli chorego z coraz bardziej zadymionego, zrujnowanego pokoju pełnego plastikowych butelek i szmat. Mężczyzna był przytomny, ale już bardzo słaby. Przybyłe na miejsce pogotowie ratunkowe zabrało go do szpitala. Pożar ugasili strażacy ochotnicy z Fałkowa. - Nasi druhowie poradzili sobie dość szybko z pożarem - informuje Rafał Kwapisz z Państwowej Straży Pożarnej w Końskich. - gdyby jednak nie błyskawiczna reakcja pracownicy GOPS z Fałkowa, 53-latek prawdopodobnie udusiłby się. Ogień bowiem szybko się rozprzestrzeniał, tym bardziej, że w domu znajdowało się mnóstwo łatwopalnych przedmiotów.

Bożena Konieczna nie czuje się bohaterką. - ratowanie zagubionych ludzi, chorych, nieporadnych to moja praca - mówi. - Kamień spadł mi z serca, gdy policjanci wyciągnęli z domu naszego podopiecznego żywego. Cieszę się też, że znajdzie się on w domu opieki społecznej. Tam będzie miał całodobowa opiekę, jakiej potrzebuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie