Sztab Sylwestra Kwietnia. Po podliczeniu głosów okazało się, że Sylwester Kwiecień pewnie przechodzi do drugiej tury.
(fot. Monika Nosowicz-Kaczorowska)
Głosowanie rozpoczęło się o godzinie 8. Głosy można było oddać w 26 lokalach wyborczych. Przed południem frekwencja była bardzo słaba. Wpływ na niski udział mieszkańców w wyborach mogła mieć kanonizacja papieża Jana Pawła II.
Przed południem w kościołach nie odbyły się dwie msze. W tym czasie trwała transmisja uroczystości kanonizacyjnych Jana Pawła II z Watykanu. Zwykle jest tak, że najwięcej osób przychodzi do lokali wyborczych po mszach. Tym razem wiele osób przedpołudnie spędziło w domach. Nieco tłumniej zrobiło się po południu, kiedy starachowiczanie korzystając z ładnej pogody wybrali się na poobiedni spacer. Ostatecznie do urn poszło 10.558 wyborców na 43.718 uprawnionych do głosowania. Frekwencja wyniosła 24,15 procent.
Incydenty
Bardzo spokojnie było do południa. W południe do starachowickich policjantów dotarło pierwsze zgłoszenie dotyczące incydentów wyborczych, potem były jeszcze dwa.
- Najpoważniejsze zgłoszenie otrzymaliśmy z ulicy Kopalnianej. Zgłosiła się do nas członkini komitetu wyborczego Praworządni i Skuteczni, która otrzymała informację, że na ulicy Kopalnianej bliżej nieustalone osoby nakłaniają do oddania głosu na określoną kandydaturę w zamian za piwo i papierosy. Pani nie była świadkiem zdarzenia, ale otrzymała informację i poinformowała o zdarzeniu policjantów. Zgłaszająca nie podała, do głosowania na którego kandydata mieliby namawiać niezidentyfikowani sprawcy - powiedział w poniedziałek 28 kwietnia Tomasz Chamera, zastępca komendanta starachowickich policjantów. - Czynności procesowe w tej sprawie trwają, sądzę, że więcej będę mógł przekazać w środę, jeszcze przed weekendem majowym.
Dwa pozostałe zgłoszenia pochodziły z ulic Zakładowej i Hutniczej. Policjanci otrzymali informacje, że w rejonie tych ulic, przed sklepami, miało dojść do nakłaniania na określoną osobę. Zgłaszający nie podali, o którego kandydata chodziło. Zgłoszenia były tylko telefoniczne, a zgłaszający póki co nie zgłosili się do Komendy Policji, aby złożyć zeznania, a kontakt telefoniczny z nimi się urwał.
Gorąca atmosfera
Sztaby wyborcze zebrały się w swoich siedzibach jeszcze przed końcem głosowania. Atmosfera była napięta zarówno w sztabie Prawa i Sprawiedliwości jak Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Pół godziny po zamknięciu lokali wyborczych w sztabie Andrzeja Prusia zaczęły dzwonić pierwsze telefony. Niektóre komisje skończyły już pracę przy liczeniu głosów i mogły podać pierwsze jeszcze nieoficjalne wyniki. Każdy telefon wywoływał emocje. Wyniki na bieżąco spisywała i podliczała Małgorzata Pruś, pełnomocnik finansowy komitetu i prywatnie żona Andrzeja Prusia. W miarę spływania komunikatów coraz bardziej było widać, że wybory nie zakończą się w pierwszej turze.
- Zostało nam jeszcze trochę plakatów i kleju, przynajmniej się nie zmarnują. Mamy też jeszcze gazetki wyborcze - stwierdził Andrzej Pruś. - Od poniedziałku ruszamy z dalszą pracą, dalej będziemy spotykać się z ludźmi i przekonywać ich, że warto zagłosować na Andrzeja Prusia.
Emocji nie brakowało też w sztabie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tam skrupulatnie liczono nie tylko wyniki, ale też różnicę w głosach pomiędzy Sylwestrem Kwietniem i jego kontrkandydatem z Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy spłynęły wyniki z 22 komisji i było już pewne, że Sylwester Kwiecień w głosowaniu prowadzi, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej dostał wielkie brawa.
- Ten wynik cieszy. Mam nadzieję, że w drugiej turze mieszkańcy mi zaufają i oddadzą na mnie swoje głosy. Miasta nie stać na eksperymenty, mam nadzieję, że starachowiczanie zaufają osobie doświadczonej w pracy samorządowej - stwierdził Sylwester Kwiecień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?