Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa głośnego zabójstwa w Sandomierzu: Czy oskarżeni byli poczytalni i które rany były śmiertelne

/ElZem/
O poczytalności oskarżonych i o tym, które rany były śmiertelne u ofiary opowiadali w poniedziałek w sądzie biegli w procesie dotyczącym śmierci 21-letniego Grzegorza z powiatu sandomierskiego. Sąd przepytał także kolejnych policjantów, którzy byli obecni przy przesłuchaniu jednego z oskarżonych.

Przypomnijmy, że proces dotyczy wydarzeń sprzed roku. Pod koniec listopada 2012 roku na ścieżce w okolicach przedszkola numer 1 w Sandomierzu młoda kobieta natknęła się na zakrwawionego chłopaka. Po przewiezieniu do szpitala 21-letni Grzegorz zmarł. Miał kilkanaście ran kłutych w większości na klatce piersiowej. Dzień później policja zatrzymała dwóch młodych mężczyzn wtedy 18- i 20-latka, którzy zdaniem stróżów prawa zadali śmiertelne ciosy nożem. W sprawie zatrzymano także 18-letniego wówczas ucznia klasy wojskowej jednej ze szkół w Sandomierzu, który według śledczych miał zlecić zabicie swojego byłego przyjaciela - Grzegorza i zaoferować za jego śmierć cztery tysiące złotych. Czwarty z zatrzymanych również 18-latek miał, według policji, pomagać w zacieraniu śladów zbrodni, wyprać z krwi ubrania kolegów i ukryć nóż. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach.

Na rozprawie w poniedziałek sąd przesłuchał trójkę dodatkowo powołanych świadków, czyli trzech policjantów, którzy na różnym etapie byli obecni podczas przesłuchania 18-latka oskarżonego o zlecenie zabicia 21-letniego Grzegorza. Oskarżony twierdził w sądzie, że policjanci biciem wymusili na nim przyznanie się do winy. Na poprzedniej rozprawie sąd przepytał policjanta, który prowadził przesłuchanie 18-latka, zaś w poniedziałek kolegów z komendy w Sandomierzu, którzy byli obecni w pokoju podczas przesłuchania 18-latka.

- Z naszych procedur wnika, że ze względu na bezpieczeństwo podczas przesłuchań powinno być w pokoju dwóch funkcjonariuszy policji - opowiadał świadek, policjantka z grupy dochodzeniowo - śledczej sandomierskiej policji. - Byłam na początku przesłuchania w pokoju razem z policjantem prowadzącym czynności w tej sprawie i jeszcze później, mniej więcej pod koniec przesłuchania. Pamiętam, że gdy ze stron policjanta prowadzącego przesłuchanie padło stwierdzenie, że zatrzymano dwóch podejrzanych o zabójstwo 18-latek zaczął płakać i przyznał się do wszystkiego. Wcześniej odczytano mu jego prawa oraz podano formularz informujący o tym, że może składać wyjaśnienia, bądź odmówić ich składania, podobnie z odpowiedziami na pytania i prawem do obrońcy - tłumaczyła policjantka.

Jak dodała, z jej obserwacji wynikało, że gdy 18-latek przyznał się do winy i opowiedział o wszystkim, było mu lżej. - Był spokojny i opanowany. Na koniec, już po przesłuchaniu nawet zażartował, że żałuje, iż nie kupił pistoletu zamiast noża, bo byłoby już po temacie - opowiadała policjantka.

Kobieta stanowczo zaprzeczyła, by była świadkiem jakiegokolwiek dręczenia 18-latka, nikt też, w jej obecności nie otwierał okien w pokoju przesłuchania, jak twierdził oskarżony. Podobnie wypowiedzieli się inni policjanci przesłuchiwani przed sądem.

Na przedświątecznej rozprawie sąd odebrał opinie biegłych psychiatrów i psychologów, a także biegłego lekarza medycyny, który przeprowadził sekcję zwłok 21-letniego Grzegorza. - Przyczyną śmierci 21-latka były rany kłute jamy brzusznej, których następstwem było uszkodzenie organów wewnętrznych i wykrwawienie do jamy brzusznej - mówił 37-letni lekarz. Sekcja wykazała, że dwie z 13 ran zadanych Grzegorzowi okazały się być tymi, które spowodowały jego śmierć. - Chodzi o rany o głębokości 14 i 15 centymetrów, które ugodziły w żyłę główną dolną, czyli największe naczynie krwionośne w tym rejonie ciała. Ofiara po zadaniu tych ran mogła żyć od kilkudziesięciu minut do kilku godzin. Jedynie szybki zabieg operacyjny odtwarzający te naczynia krwionośne mógł uratować życie 21-latka. Te dwie rany zostały zadane ze znaczną siłą. W przypadku innych ran siła uderzeń mogła być duża. Narzędzie, którym zadane były ciosy było twarde, płaskie o ostro zakończonej krawędzi. Nóż, który otrzymaliśmy do analizy zabezpieczony jako narzędzie zbrodni mógł być tym, który spowodował takie rany - wnioskował biegły.

Psychiatrzy i psychologowie badający oskarżonych jednomyślnie stwierdzili, że nie ma podstaw, aby sądzić iż w chwili popełnienia czynu byli niepoczytalni. U dwóch oskarżonych, którzy zdaniem prokuratury zadali śmiertelne ciosy 21-letniemu Grzegorzowi biegli psychologowie dopatrzyli się poniżej przeciętnego poziomu inteligencji. 18-latek, który miał zlecić zabójstwo zdaniem psychologów miał stopień inteligencji mieszczący się w granicach przeciętnej. - Testy wykazały, że 18-latek przyjmował postawę, która stawiała go w gorszym świetle, niż było to w rzeczywistości - stwierdziła pani psycholog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie