Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa mobbingu w ARMiR na finiszu - wszyscy winni?

Beata KWIECZKO
Dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata, cztery tysiące złotych grzywny i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych - takiej kary żądał w środę prokurator dla byłej dyrektor świętokrzyskiego oddziału Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa oskarżonej o mobbing.

- W przypadku głównej oskarżonej mamy do czynienia z trzema kategoriami zarzutów - złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracowniczych, przekroczenie uprawnień oraz antydatowanie dokumentu, a w tle tej sprawy jest tragiczna śmierć jednego z pracowników agencji - mówił w środę prokurator podczas wystąpienia końcowego w sprawie, która toczy się w Sądzie Rejonowym w Kielcach już trzy lata.

NIE DZIAŁO SIĘ DOBRZE

Oskarżyciel podkreślił, że w sprawie przesłuchano kilkudziesięciu świadków, a ich zeznania potwierdziły, że kiedy oskarżona była dyrektorem, w agencji nie działo się dobrze. - Materiał dowodowy wskazuje na to, że bezzasadne kwestionowała kwalifikacje podwładnych, podważała ich kompetencje, zarzucała im brak lojalności, bezzasadne krytykowała ich zachowanie i wymagała, żeby pracowali po godzinach. To, że łamane były przepisy kodeksu pracy wykazał także audyt przeprowadzony w agencji w październiku 2006 roku - tłumaczył prokurator. - Pokrzywdzeni wskazali, że po objęciu przez oskarżoną stanowiska dyrektora, część z nich musiała kierować się na leczenie u specjalistów, ponieważ nie radzili sobie ze stresem, część miała zaniżoną samoocenę, a część myślała o zwolnieniu z pracy - dodawał żądając uznania oskarżonej za winną i wymierzenia jej kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na trzy lata, czterech tysięcy złotych grzywny oraz trzyletniego zakazu zajmowania funkcji kierowniczych w administracji publicznej i instytucjach państwowych.

POZOSTALI TEŻ SĄ WINNI

Zdaniem prokuratora dwie pozostałe osoby zasiadające w tej sprawie na ławie oskarżonych, także są winne. - Druga oskarżona była "pupilkiem" pani dyrektor. Została skierowana do biur powiatowych w Końskich, a potem w Ostrowcu rzekomo do pomocy, a tak naprawdę nimi kierowała i przekroczyła w ten sposób swoje uprawnienia - argumentował oskarżyciel żądając dla kobiety roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz zapłaty tysiąca złotych grzywny.
Co do mężczyzny oskarżonego o podrobienie dokumentu, prokurator stwierdził: - Moim zdaniem jednoznacznie nakreślił inną datę niż powinien, bo w dokumentach miał być porządek. To nie była pomyłka. Jednak oskarżony został do tego niejako przymuszony i podporządkował się pani dyrektor, dlatego wnoszę o orzeczenie w jego przypadku tylko kary grzywny w wysokości 800 złotych - mówił.

NIE CEL, TYLKO METODA

W następnej kolejności głos zabrała pełnomocnik oskarży-cieli posiłkowych. - To na oskarżonej spoczywał obowiązek, żeby nie było zastraszania, upokarzania, lekceważenia i tworzenia atmosfery wrogości. Podczas składania wyjaśnień próbowała oczernić oskarżycieli posiłkowych, mówiąc, że w agencji były nieprawidłowości, ale taka była jej linia obrony. Stwierdziła także, że jej celem było dobro rolników, ale tu nie chodzi o cel, tylko o metodę, którą ten cel chciała osiągnąć - uzasadniała mecenas i dodawała: - Przecież tylu świadków niezależnych od siebie przyszło i powiedziało, że czuło się zastraszanych, pomijanych i lekceważonych.

ZŁA KRÓLOWA, DOBRZY PODDANI

W środę przemówienie końcowe zdążył wygłosić jeszcze obrońca głównej oskarżonej. - Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z bajką, w której jest bardzo zła królowa i bardzo dobrzy poddani, a mamy przecież XXI wiek. Gdyby stało się tak, jak chce prokurator i oskarżyciele posiłkowi, oznaczałoby to, że bardzo źle działo się w takiej firmie, jaką jest agencja - rozpoczął mowę mecenas.

Jego zdaniem nie wszyscy świadkowie są wiarygodni. - Urząd prokuratorski użył osób, które nie miały w tej sprawie nic do powiedzenia, a takich, które coś powiedziały było kilkanaście. Z zeznań wynika, że w agencji było wszystko w porządku, dopóki oskarżona nie została dyrektorem. Potem, jak odeszła, znów było dobrze. Można by w to uwierzyć, gdyby nie trzydziestokilkugodzinne wyjaśnienia oskarżonej - mówił. - Dziś rozluźniły się stosunki pracownicze, dlatego kierowanie agencją "żelazną ręką" przez oskarżoną wyglądało źle. To, że ludzie zostali sprowadzeni do parteru, nie było zjawiskiem miłym. Może oskarżona była osobą zbyt wymagającą, ale osiągnęła określony efekt. W moim głębokim przekonaniu to, co się działo w agencji, nie wykraczało poza określone standardy. Oskarżona wymagała od pracowników solidności i była zwierzchnikiem surowym, ale takim, który coś w tej firmie zrobił. Nie twierdzę, że było idealnie, ale obraz oskarżonej jest daleki od tego, jak przedstawili go pokrzywdzeni - argumentował obrońca, żądając uniewinnienia byłej dyrektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie