Przypomnijmy, sprawa dotyczy dziewięciu pracowników, którzy zostali zwolnieni tuż przed świętami Bożego Narodzenia po tym, jak poinformowali zarząd spółki o utworzeniu na jego terenie związków zawodowych. Po wielu interwencjach prezes zakładu cofnął wypowiedzenia dwóm pracownikom: przewodniczącemu i wiceprzewodniczącemu założonej organizacji związkowej. Pozostałych siedmiu prezes nie chce przywrócić do pracy. Komisja Zakładowa "Solidarność" złożyła w tej sprawie wniosek do Sądu Pracy.
PROPOZYCJA UGODY
W piątek odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której pełnomocnik prezesa zarządu zaproponował zwolnionym pracownikom zawarcie ugody, na mocy której każdy z siedmiu byłych pracowników zakładu dostałby trzymiesięczne wynagrodzenie i odprawę. Dodatkowo - jak mówiła pełnomocniczka - w sytuacji zwiększenia zamówień mogliby wrócić ponownie do pracy.
- Jesteśmy gotowi do rozmów z panami, czekamy na propozycje z ich strony - zapewniała pełnomocniczka. Jak twierdzi pracodawca w chwili wręczenia pracownikom wypowiedzeń nie miał wiedzy o tym, że w zakładzie działają związki zawodowe. A gdy dowiedział się, że wśród zwolnionych jest przewodniczący komisji zakładowej i jego zastępca, przywrócił ich na dotychczas zajmowane stanowiska. Strona pozwana ma także wątpliwość czy wszyscy zwolnieni w dniu, w którym otrzymali wypowiedzenia, byli członkami organizacji związkowej.
Tymczasem prawnik reprezentujący związkowców twierdził, że zwolnienia pracowników są nieuzasadnione, a wypowiedzenia zostały wręczone im następnego dnia po tym, jak prezes dowiedział się o utworzeniu na terenie fabryki związków zawodowych.
Zwolnieni związkowcy z Gerdy2 mają zastanowić się nad propozycją ugody. Część z nich nie wyklucza takiej możliwości. Bo jak twierdzą atmosfera w pracy po ich powrocie może być nieciekawa. Niektórzy zdecydowanie propozycję ugody odrzucili.
WYTYPOWALI DO ZWOLNIENIA
Podczas piątkowej rozprawy zostali przesłuchani trzej świadkowie - pracownicy zakładu: specjalistka do spraw kadr i płac, kierownik produkcji oraz mistrz produkcji. Dwaj ostatni, po uzyskaniu informacji od prezesa zakładu o trudniej sytuacji w firmie i o konieczności redukcji etatów, wytypowali pracowników, którym zostały wręczone wypowiedzenia.
Kierownik produkcji decyzję o wyborze osób, jakie stracą pracę, uzasadniał przede wszystkim małą aktywnością i efektywnością pracowników. Dodatkowo - jak mówił - dotarły do niego także informację o tym, że jeden ze zwolnionych zaatakował drugiego pracownika nożem tapicerskim. Jak twierdził o powstaniu związków zawodowych na terenie zakładu dowiedział się z prasy.
Z kolei mistrz produkcji, który jak się okazało w grudniu podpisał deklarację członkowską o przystąpieniu do związków zawodowych i wiedział, kto je na terenie fabryki tworzy, nie poinformował o tym szefa.
ODROCZONA DO 18 LUTEGO
- Proszono mnie, abym wcześniej nic nikomu nie mówił, dopóki nie uczyni tego formalnie przewodniczący- mówił mistrz produkcji.
Termin kolejnej rozprawy sędzia Teresa Traczyńska, wyznaczyła na 18 lutego. Wówczas będą przesłuchiwani kolejni świadkowie w tej sprawie w tym między innymi: zwolniony i przywrócony do pracy przewodniczący komisji zakładowej " Solidarność" Radosław Kiełbasa, szef delegatury "S" w Starachowicach Zbigniew Rafalski oraz Waldemar Bartosz - przewodniczący świętokrzyskich struktur Solidarności.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?