W poniedziałek funkcjonariusze Straży Leśnej Nadleśnictwa Suchedniów podczas patrolu w miejscowości Łączna zatrzymali samochód dostawczy. Podczas kontroli okazało się, że bus był po brzegi załadowany stroiszem jodłowym, czyli gałęziami, a jego właściciel osobą dobrze znaną strażnikom. Mieszkaniec Łącznej nie miał żadnych dokumentów na przewożony stroisz. W toku dalszych ustaleń potwierdzono, że "zielony towar" został nielegalnie ucięty w lesie.
Po rozładunku na placu nadleśnictwa obliczono, że w samochodzie znajdowało 250 wiązek stroiszu, prawie 6 metrów przestrzennych gałązek jodłowych. W każdej wiązce było 20-25 gałęzi. Łącznie - aż 5500 sztuk.Jak szacują leśnicy, stroiszowiec - bo tak nazywani są złodzieje jedliny, uszkodził ponad 500 młodych drzew.
Wartość rynkowa towaru to około 1200 złotych. Jaką karę poniesie sprawca? Zapewne symboliczną. Kradzież stroiszu jest wykroczeniem, bez względu na to, ile razy ktoś został przyłapany na jego pozyskiwaniu. Sądy najczęściej skazują za to na grzywnę w wysokości 1000 - 1500 złotych. Więc w sumie się opłaci. Stroiszowcy, których w okolicach Puszczy Świętokrzyskiej nie brakuje, doskonale o tym wiedzą, więc nawet po ukaraniu wracają do procederu.
Jak wyjaśnia nadleśniczy Piotr Fitas, szkody dla przyrody są nieporównanie większe od finansowych. Gałęzie obcinane są z młodych drzew, które ogołocone, często usychają. A jodły rosną bardzo powoli.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?