29 czerwca 2005 roku konwój wiózł do banku w Połańcu ponad 800 tysięcy złotych. Był już blisko celu gdy drogę zajechały mu audi i cinquecento. W poniedziałek o tym, co widzieli w tamten dzień, opowiadali przed sądem ludzie mieszkający w pobliżu banku.
- Byłam w domu, bo siedziałam z chorym dzieckiem - opowiadała młoda kobieta. - Przez okno wypatrywałam męża. Koło południa zwróciłam uwagę na białego fiata cinquecento, który był zaparkowany inaczej niż pozostałe samochody. Nie widziałam twarzy jego pasażera, widziałam jednak, że miał rękawiczki. Zza pasa wyciągnął pistolet. Wóz ruszył w stronę banku. Odeszłam od okna. Chwilę później usłyszałam huk jakby fajerwerków.
Śledczy ustalili, że jeden z bandytów strzelił. Konwojenci odpowiedzieli ogniem i obronili pieniądze. Jeden z napastników został ranny.
Hałasy, o których opowiadała kobieta, usłyszał też inny świadek. Początkowo sadził, że to kapiszony. W poniedziałek mówił, że z wydarzeń krytycznego dnia nie nic nie pamięta. Zeznając wcześniej opowiadał o tym, co widział przez okno swego mieszkania:
- Przy audi stał ubrany na czarno facet. Słaniał się na nogach i wymachiwał pistoletem. W pewnym momencie pistolet mu upadł. Podniósł go i wsiadł do samochodu. Wóz odjechał. Było w nim jeszcze dwóch mężczyzn.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
