Student Politechniki i biznesmen ze Świętokrzyskiego w epicentrum zarażeń koronawirusem. Zagrożenie jest coraz bliżej? [WIDEO]

Pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem odnotowano w Wuhan w Chinach. Objawy zakażenia obejmują gorączkę, dreszcze, bóle mięśniowe, katar, kaszel oraz duszności. Badania RTG klatki piersiowej u osób zakażonych wykazały typowe cechy wirusowego zapalenia płuc z rozlanymi obustronnymi naciekami. Jak informuje Główny Inspektor Sanitarny potwierdzono transmisję wirusa z człowieka na człowieka, ale potrzebnych jest więcej informacji, aby móc w pełni ocenić zakres tego rodzaju przenoszenia. Źródło infekcji nie jest znane.

Dotychczasowy bilans koronawirusa to 107 zgonów i 4618 potwierdzonych przypadków zakażenia, z czego co najmniej kilkadziesiąt poza Chinami. Teraz wirus dotarł również do Niemiec, naszych zachodnich sąsiadów.

Przypomnijmy, że grupa studentów z Politechniki Rzeszowskiej wyjechała do Chin w ramach programu Erasmus i znalazła się w samym centrum zakażeń koronawirusem. Mężczyźni wrócili do kraju i część z nich automatycznie trafiła pod opiekę służb sanitarnych. Jak udało nam się dowiedzieć, jeden z nich pochodzi spod Sandomierza. Także biznesmen wracający samolotem, w którym przebywali obywatele Chin jest pod nadzorem.

– Koronawirusy znamy od dawna, ponieważ nawet w naszym regionie powodują one do 10 procent przeziębień. Natomiast od pewnego czasu występują również koronawirusy śmiertelne, które prowadzą do wirusowego zapalenia płuc. Niepokojącymi objawami są gorączka oraz te ze strony układu oddechowego. Na szczęście ten wirus jeszcze do nas nie dotarł – tłumaczy doktor Paweł Pabjan, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. - Osoby z Polski były w Chinach, wróciły i są pod nadzorem służb sanitarnych, pojedyncze przypadki są hospitalizowane, ale nie mają potwierdzonego zakażenia koronawirusem – podkreśla doktor Pabjan. Czy mamy zatem czego się obawiać? - Służby sanitarne w Europie działają inaczej niż w Chinach. Myślę, że damy sobie radę – uspokaja lekarz.

Choć zagrożenie jest spore, wciąż nie ma oficjalnego komunikatu, który miałby zakazać organizowania wycieczek do Azji. - Cały czas pracujemy bez zmian, a wycieczki są stale realizowane. Oczywiście z pominięciem regionów, w których wirus został zapoczątkowany - informuje Izabela Kołłb-Sielecka, właścicielka biura podróży Centrum Last Minute z Kielc. - Nie ukrywamy, że jednak jest znacznie mniejsze zainteresowanie wycieczkami do Azji. Klienci dzwonią i pytają czy jest możliwość odwołania lotu lub przesunięcia terminu. Chcą się dowiedzieć, jak wygląda obecnie sytuacja i zagrożenie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie wydało oficjalnego komunikatu w sprawie odwoływania podróży do Azji, dlatego wciąż je realizujemy. To klienci sami decydują, czy chcą się tam udać – dodaje Izabela Kołłb-Sielecka.

Koronawirusy to duża rodzina wirusów, z których niektóre powodują choroby układu oddechowego u ludzi, a inne krążą wśród zwierząt, w tym wielbłądów, kotów i nietoperzy. Czasami koronawirusy zwierząt mogą ewoluować i infekować ludzi, a następnie rozprzestrzeniać się między ludźmi, tak jak obserwowano to w przypadku zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej i zespołu oddechowego na Bliskim Wschodzie.