Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadkowie czują wdzięczność - zeznania w sprawie mieszkaniowej

Monika Nosowicz-Kaczorowska
Kolejna grupa świadków zeznawała przed starachowickim sądem w tak zwanej sprawie mieszkaniowej, w której na ławie oskarżonych zasiadają prezydent Wojciech Bernatowicz i wiceprezydent Sylwester Kwiecień.

Czują wdzięczność

Prezydent i wiceprezydent są oskarżeni o to, że nadużyli swoich uprawnień przekazując gminne mieszkania osobom spoza listy mieszkaniowej, przez co działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowych.

W środę przed sądem zeznania złożyło siedem osób, które mieszkania dostały, mimo że nie było ich na liście mieszkaniowej. Wszyscy zaprzeczyli, że ktokolwiek żądał od nich łapówki za pomyślne dla nich załatwienie sprawy, sami też nigdy łapówek nie dali. Niektórzy podkreślali, że nigdy w sprawie przydziału mieszkania nie byli u prezydenta Bernatowicza. Dwie osoby potwierdziły, że swoje problemy przedstawiali ówczesnemu wiceprezydentowi Tomaszowi Capale, a ten obiecał, że zrobi co w jego mocy. Sprawy tych osób zostały załatwione pomyślnie, choć niedawno Tomasz Capała przed sądem zeznawał, że jako wiceprezydent nie miał żadnej mocy sprawczej.

Dwie osoby mówiły, że o problemach mieszkaniowych rozmawiały z prezydentem Bernatowiczem. Decyzje prezydenta o przyznaniu mieszkania czy zawarciu ugody przed sądem oceniły jako "bardzo dobrze".

- Ja czuję wdzięczność do prezydenta. Moje dziecko ma to, czego ja nie miałam w dzieciństwie, ciszę i spokój. Gdyby nie pan Bernatowicz, to by mi się nie udało - mówiła kobieta, która dostając gminne mieszkanie mogła wyprowadzić się z 42-metrowego rodzinnego mieszkania zajmowanego przez nią, jej dziecko, matkę, ojca alkoholika, siostrę i szwagra.

Nie zawsze nieprawidłowe

Najdłużej trwały zeznania ważnego świadka oskarżenia, kontrolera Najwyższej Izby Kontroli, który badał sprawę przyznawania mieszkań gminnych w latach 2009 - 2011. Działalność prezydenta w tym zakresie ocenił negatywnie. Kontroler uznał, że 14 osobom przedzielono lokale mimo że nie spełniały warunków określonych w uchwale Rady Miejskiej regulującej zasady przydziału. Urzędnik stwierdził też, że zawarcie ugody pomiędzy gminą Starachowice a sądzącymi się z nią najemcami mogło mieć na celu ominięcie prawa.

Wiele pytań do kontrolera NIK mieli obrońcy i oskarżeni.
- Jaką normą prawną pan się posłużył kwalifikując jedne przypadki jako działanie niezgodnie z prawem, a inne niemal identyczne jako zgodne z prawem? - pytał Sylwester Kwiecień.
Na potwierdzenie pytania podał przykład dwóch osób w podobnie ciężkiej sytuacji życiowej. Obie osoby w 2009 roku dostały mieszkania, oba przypadki były analizowane przez kontrolera. Jeden został zakwalifikowany jako działanie niezgodne z prawem, w drugim kontroler nie dopatrzył się uchybień.

- Czy to dlatego, że w sprawie tej drugiej osoby interweniował poseł Lipiec? Jakie kryteria oceny szczególnej sytuacji życiowej pan przyjął kwalifikując te 14 przypadków jako niezgodne z prawem? Chciałbym wiedzieć, żeby więcej nie robić podobnych błędów - mówił Sylwester Kwiecień.

Świadek nie odpowiedział precyzyjnie na to pytanie. Stwierdził, że chodziło o kwestię należytego udokumentowania ciężkiej sytuacji konkretnych osób. Zdaniem oskarżonych prezydenta i wiceprezydenta we wszystkich sprawach była prowadzona dokumentacja pozwalająca na ocenę sytuacji osób ubiegających się o mieszkanie.

Nie radził

Przed sądem zeznawał również radca prawny Urzędu Miejskiego, który w niektórych przypadkach reprezentował gminę przed sądem podczas zawierania ugód z sądzącymi się o mieszkania najemcami. Jego zdaniem ugody były zgodne z prawem.

Radca stwierdził też, że nie udzielał porad gminnemu urzędnikowi, co zrobić, żeby dostać mieszkanie po zmarłej sąsiadce, którą się opiekował.

- Nie przygotowywałem pozwu dla urzędnika. Nie mogłem go reprezentować, kiedy prowadzę obsługę prawną urzędu. W ogóle nie przypominam sobie rozmowy z nim, chyba że zagadnął mnie na korytarzu - powiedział.

Inaczej przed sądem zeznawał na wcześniejszej rozprawie urzędnik, wówczas pracownik Miejskiego Centrum Rekreacji i Wypoczynku. Mówił, że wybrał tego radcę, bo jego kancelaria była najbliżej jego miejsca zamieszkania.
Radca prawny dodał, że nie jest w stanie spamiętać wszystkich opinii i porad, których przez lata udzielił, bo jego kancelaria prowadzi rocznie około 400 spraw. Dlatego wszelkich porad, opinii i konsultacji stara się udzielać na piśmie, żeby został trwały ślad.

- Nie spełniałem oczekiwań mojego mocodawcy (prezydenta - przyp. red), ja wykonuję prawo - powiedział radca prawny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie