Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światowy Dzień Chorego w Kielcach. Biskup Marian Florczyk przewodniczył mszy świętej w kościele świętego Wojciecha. Zobacz zdjęcia i wideo

Dorota Kułaga
Dorota Kułaga
W mszy świętej w kościele świętego Wojciecha uczestniczyło wielu wiernych. Eucharystii przewodniczył ksiądz biskup Marian Florczyk.
W mszy świętej w kościele świętego Wojciecha uczestniczyło wielu wiernych. Eucharystii przewodniczył ksiądz biskup Marian Florczyk. Mikołaj Opatowski
Po raz 30 w tym roku obchodzony jest Światowy Dzień Chorego. Został on ustanowiony przez świętego Jana Pawła II. Papież wyznaczył dzień obchodów na 11 lutego, czyli na wspomnienie Matki Bożej z Lourdes. Ksiądz biskup Marian Florczyk z tej okazji odprawił mszę świętą w kościele świętego Wojciecha w Kielcach.

Biskup Kielecki Jan Piotrowski odprawił Eucharystię w intencji chorych w Busku-Zdroju, w Hospicjum prowadzonym przez Fundację świętego Brata Alberta, natomiast biskup Andrzej Kaleta spotkał się z pacjentami kieleckiego Hospicjum imienia Św. Matki Teresy, prowadzonym przez Caritas Diecezji Kieleckiej.

W mszy świętej w kościele świętego Wojciecha uczestniczyło wielu wiernych. Eucharystii przewodniczył ksiądz biskup Marian Florczyk, a koncelebrowali ją między innymi ksiądz Jan Tusień, proboszcz miejscowej parafii i ksiądz Jan Jagiełka, proboszcz parafii świętego Bartłomieja Apostoła w Szczekocinach.

-Dzisiaj czcimy Maryję jako najświętszą Pannę z Lourdes, z miejsca uzdrowień. Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień Chorego. Gromadzimy się tutaj, by Panu Bogu powierzyć nasze życie, by prosić o łaskę zdrowia - mówił na początku mszy świętej ksiądz biskup Marian Florczyk. Prosił też o modlitwę za księdza Tomasza z diecezji kieleckiej, który dziś ma operację, i za innych chorych kapłanów.

-Przed Ewangelią w radosnej aklamacji „alleluja”, śpiewając wołaliśmy: „Otwórz, Panie nasze serca, abyśmy słuchali słów Syna Twojego”. Jezus mocą boską uzdrawiał. A nam, co nakazał? Otwierać serca na naukę Boga. A On dziś woła o jedność serce w bólu, w miłości i radości. Dziś, na brak serca i na jego głuchotę narzekają niemal wszyscy. I są cierpkie owoce tej głuchoty: samotność, opuszczenie, utrata sensu życia, brak radości z życia. Tej głuchoty serc doświadczają też i chorzy. Gdy brakuje serca, gdy ono jest twarde i głuche, rozpada się małżeństwo, rodzina i naród. Gdy serce słyszy tylko to, co chce to trudno zbudować przyjaźń. Jeżeli serce nie słyszy drugiego serca, wówczas staje się egoistyczne i pragnie nasycić siebie. Staje się sercem twardy i nieczułym. To się nie podoba Bogu - mówił ksiądz biskup w homilii.

Przywołał też piękny wiersz Adam Asnyka „Jednego serca”, w którym poeta prosił: Jednego serca! tak mało, tak mało/Jednego serca trzeba mi na ziemi!/Coby przy mojem miłością zadrżało".

- Co jest najbardziej potrzebne choremu? Serce! Serce najbliższych, serce lekarza, pielęgniarki, znajomych. To „tak mało”, a okazuje się, że „za wiele”. Dziś, modląc się za chorych módlmy się też, a może przede wszystkim o serce dla każdego z nas. O serce wrażliwe, które jest w stanie zrozumieć chorego, pochylić się nad nim, poprawić poduszkę, podać lekarstwo. O serce, które każdego zbolałego, strapionego będzie podnosiło i niosło w nadziei i pocieszeniu. Boże ponownie proszę Cię otwórz nasze serca, byśmy mogli słyszeć głos strapionych, zbolałych, zmartwionych i chorych - zakończył ksiądz biskup Marian Florczyk.

Po mszy świętej była adoracja Najświętszego Sakramentu i błogosławieństwo chorych.

Cała homilia wygłoszona przez księdza biskupa Mariana Florczyka

Moi drodzy, dziś w święto Matki Bożej z Lourdes kościół modli się za chorych. Zebraliśmy się na tej Eucharystii, by w ofiarę Jezusa Chrystusa włączyć nas samych i wszystkich chorych, których znamy. A tych chorych jest wielu. Ogarniamy ich dziś naszą modlitwą i sercem. Niewielu jest takich, którzy w ostatnim czasie nie doświadczyli choroby. Jeżeli sami nie chorowali, to mieli chorego w rodzinie, wśród bliskich lub znajomych. Choroba to taki nieproszony gość, który przychodzi i burzy życie osobiste i rodzinne. Te ostanie lata uświadomiły nam też, że czas człowieka to również izolacja, kwarantanna i samotność. I te przeżywane stany pogłębiają ból i cierpienie. Cierpi nade wszystko duch, dusza. Taki stan może być wymuszony rygorami sanitarnymi, jak jest w czasie pandemii. Ale coraz częściej zdarzają się przypadki zaniedbań w trosce o człowieka chorego. A to świadczy, że niektórzy są nieczuli na ból i cierpienie drugiego człowieka. Myślę tu nie tylko o bólu fizycznym, ale również i duchowym, który niekiedy bardziej boli aniżeli ciała. Rodzi się pytanie o wrażliwość każdego na chorego? I drugie: kto zmienił i zmieniał świat na lepsze pod tym względem? Chrześcijaństwo! Ono głosząc Jezusa niosło Jego wrażliwość na chorych i wskazanie, że cierpiącym człowieku cierpi sam Jezus. To nie Karol Marks uwrażliwiał tak głęboko ludzi, tylko sam Jezus.

Sięgnijmy, więc do usłyszanego dzisiaj słowa Bożego. Może już zostawiło w naszym sercu jakiś ślad. Ewangelia przedstawia nam człowieka głuchoniemego; nie mówi, nie słyszy. Pewnie nieraz doświadczył wielkiego upokorzenia. Jezus nie pierwszy raz okazuje swoją wrażliwość na ludzkie cierpienie. Uzdrawia głuchoniemego jednym słowem: Effata, to znaczy: Otwórz się. I otworzyły się jego uszy i usta. Zaczął słyszeć i mówić. Dziś to słowo: „effata”, otwórz się, Jezus wypowiada do każdego z nas, do ludzi tego świata. Wielu jest głuchych, a to tylko dlatego, że nie chcą słyszeć jęku cierpienia, bólu drugiego człowieka. Mają bardzo dobry słuch, ale nie słyszą, bo głuche są ich serca. Nie chore uszy mają, ale serce chore. I w takim stanie, najczęściej słyszy się czyjś głos cierpienia i wołania z bólu, ale pozostaje się obojętnym. Dlaczego? Bo serce jest głuche, serce nie słyszy.

Przed Ewangelią w radosnej aklamacji „alleluja”, śpiewając wołaliśmy: „Otwórz, Panie nasze serca, abyśmy słuchali słów Syna Twojego”. Jezus mocą boską uzdrawiał. A nam, co nakazał? Otwierać serca na naukę Boga. A On dziś woła o jedność serce w bólu, w miłości i radości. Dziś, na brak serca i na jego głuchotę narzekają niemal wszyscy. I są cierpkie owoce tej głuchoty: samotność, opuszczenie, utrata sensu życia, brak radości z życia. Tej głuchoty serc doświadczają też i chorzy. Gdy brakuje serca, gdy ono jest twarde i głuche, rozpada się małżeństwo, rodzina i naród. Gdy serce słyszy tylko to, co chce to trudno zbudować przyjaźń. Jeżeli serce nie słyszy drugiego serca, wówczas staje się egoistyczne i pragnie nasycić siebie. Staje się sercem twardy i nieczułym. To się nie podoba Bogu. W śpiewanym psalmie znajdujemy zdecydowaną postawę Boga wobec takich ludzi:

„Lecz mój lud nie posłuchał mego głosu: (…) Zostawiłem ich przeto twardym ich sercom, niech postępują według zamysłów swoich”.

Nie słuchamy słów Boga i dlatego twarde, nieczułe i niewrażliwe są nasze serca. Świat zostawiając Boga, eliminując Go z życia, kaleczy ludzkie serca. Takie życie, pozbawione Jego wskazań, staje się nieludzkie, staje się walką. Wywołuje łzy i pomnaża ból. On, Jezus leczy głuchotę serca. On sam staje przy chorym i przynagla, by inni z czułym sercem również pochylili się nad cierpiącym.

Każdy człowiek ma pragnienie bliskości drugiego serca. Takie piękne pragnienie miał nasz poeta Adam Asnyka. Wierszem „Jednego serca” prosił, a może nawet wołał:

Jednego serca! tak mało, tak mało

Jednego serca trzeba mi na ziemi!

Coby przy mojem miłością zadrżało,

(…)

Bym zasnął słodko, marząc o aniele,

Który mnie niesie w objęciach do nieba;

Jednego serca! tak mało mi trzeba,

A jednak widzę, że żądam za wiele!

Prosił o tak mało, tylko o to, co jest tak potrzebne do życia ludzkiego. Prosił o to, co życie czyni życzliwym, miłym- prosił o miłosne serce. Prosił tylko o to jedno na ziemi. Takie serce miłosne „niesie w objęciach do nieba”. Żądał tak mało i widocznie tego nie doświadczył, bo sam wypowiedział: „A jednak widzę, że żądam za wiele!” Tę prawdę wyrażoną przez poetę, o potrzebie miłującego serca, co by jak anioł niosło nas do nieba utrwalał śpiewem Czesław Niemen.

Co jest najbardziej potrzebne choremu? Serce! Serce najbliższych, serce lekarza, pielęgniarki, znajomych. To „tak mało”, a okazuje się, że „za wiele”. Dziś, modląc się za chorych módlmy się też, a może przede wszystkim o serce dla każdego z nas. O serce wrażliwe, które jest w stanie zrozumieć chorego, pochylić się nad nim, poprawić poduszkę, podać lekarstwo. O serce, które każdego zbolałego, strapionego będzie podnosiło i niosło w nadziei i pocieszeniu. Boże ponownie proszę Cię otwórz nasze serca, byśmy mogli słyszeć głos strapionych, zbolałych, zmartwionych i chorych.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie