Świętokrzyski poseł ostro krytykuje Platformę Obywatelską

O stanie demokracji w Polsce na forum Europy - rozmowa ze świętokrzyskim posłem Prawa i Sprawiedliwości Dominikiem Tarczyńskim.

Z czym związana jest pańska wizyta w Strasburgu?
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, czyli delegaci z 46 państw, bo Rosja jest obecnie zawieszona w prawach członka, zbierają się raz na kwartał, by dyskutować o najważniejszych problemach Wspólnoty. Jako stały delegat z Polski biorę udział w sesjach plenarnych, a także w pracach komisji. Do tej pory Polska była przedmiotem zainteresowanie Zgromadzenia już trzykrotnie po donosach Platformy Obywatelskiej. Byłem przesłuchiwany dwukrotnie na komisjach politycznej i monitoringowej, czyli na najważniejszych komisjach Rady Europy, i w obu przypadkach wnioski przeciwko Polsce zostały oddalone. Były to wnioski o rezolucję w sprawie stanu demokracji w Polsce. Trzecim ważnym wydarzeniem było styczniowe głosowanie. Wówczas wniosek o pilną debatę i ewentualną rezolucję został przegłosowany pozytywnie dla Polski , czyli odrzucony, co de facto oznacza, że Rada Europy stanęła murem za rządem Prawa i Sprawiedliwości. Pomimo to Platforma złożyła już kolejny wniosek o stworzenie raportu na temat stanu demokracji w Polsce. Na dzisiejszym posiedzeniu „konwentu seniorów” Rady Europy postanowiono, że Zgromadzenie Parlamentarne po raz kolejny będzie głosować, czy taki raport wprowadzić. Stanie się to w najbliższy piątek.

Jak będzie Pan przekonywał delegatów z innych państw, iż demokracja w Polsce nie jest zagrożona?
Rozmawiam z członkami delegacji wszystkich państw członkowskich. Przedstawiam nasz punkt widzenia, ponieważ do tej pory było tak, że to Platforma Obywatelska i .Nowoczesna przyjeżdżały z donosami do instytucji europejskich. Paradoksalnie zainteresowanie krajów europejskich Polską może okazać się wsparciem dla rządu PiS. Jak wskazują wszystkie moje dotychczasowe spotkania, po każdej z rozmów delegacje, które chciały się wstrzymać w głosowaniu, bo nie wiedziały, o co chodzi w konflikcie, jednoznacznie zapowiedziały poparcie rządu PiS, gdyż nie widzą podstaw do formułowania tak silnych oskarżeń. Do piątku mam zamiar spotkać się ze wszystkimi szefami demokracji i przygotować się do głosowania na sali plenarnej.

Dlaczego akurat Panu powierzono tę misję?
Moje zaangażowanie w Radzie Europy wynikło naturalnie ze względu na to, iż zostałem wyznaczony przez rząd do reprezentowania stanowiska rządu w trakcie wysłuchania na komisji politycznej, kiedy zastępowałem wiceministra spraw zagranicznych Aleksandra Stępkowskiego. Moja wcześniejsza aktywność na tym forum także przynosiła sukcesy. Jak do tej pory nie przegraliśmy żadnego głosownia w Radzie Europy, co więcej - zyskujemy sojuszników, którzy dotychczas najczęściej wstrzymywali się od głosu.

Jakie mogą być dla nas negatywne konsekwencje dyskusji o stanie demokracji w Polsce na forum europejskim?

Na szczęście do tej pory nie ma żadnych negatywnych skutków dla gospodarki czy ekonomii. Wskaźnik PKB wzrasta. Nasze największe projekty jak „Rodzina 500 plus” czy ustawa stoczniowa zostały wprowadzone, a więc realizujemy program, do którego się zobowiązaliśmy. Jednak należy pamiętać, że działania opozycji totalnej mogą mieć negatywny wpływ na wizerunek Polski na świecie. I nie chodzi tu o wizerunek rządu, ale Polski, bo rezolucje dotyczą Polski i Polaków. Niestety, politycy PO mają plan, by instytucje europejskie "przykręciły śrubę” Polakom poprzez wprowadzenie rezolucji czy sankcji, ponieważ liczą na to, że niezadowoleni Polacy odwrócą się od rządu PiS. Jest to oczywiście utopijne i destrukcyjne myślenie, które przypomina mi politycznego terrorystę-samobójcę. Przykre jest, że opozycja walczy o odzyskanie poparcia atakiem i pluciem na Polskę, a nie dobrymi pomysłami, które wpłyną na wzrost zamożności Polaków.