Szczęśliwy finał niezwykłej akcji. Uratowany w Skalbmierzu myszołów-celebryta wrócił na wolność. Oto ostatnie chwile przed odlotem (ZDJĘCIA)

Szczęśliwy finał nie byłby możliwy gdyby nie duże zaangażowanie i bezinteresowna pomoc Pana Damiana Czajki – społecznika, ornitologa, przyrodnika z Kazimierzy Wielkiej, który otoczył drapieżnika profesjonalną opieką. Przed kilkoma dniami ptak został wypuszczony na wolność w okolicach Sielca Biskupiego i Sielca Kolonii. Całą historię Pan Damian opisał na swoim blogu.
Wyczerpany ptak, który w Polsce jest pod ścisłą ochroną gatunkową, trafił pod jego opiekę po przekazaniu przez zastęp strażaków z komendy powiatowej PSP w Kazimierzy Wielkiej. Szybkie oględziny drapieżnika wykluczyły ewentualne urazy, ale jak zauważono myszołów był w kiepskiej kondycji. Został nakarmiony. Stan ptaka został telefonicznie skonsultowany z lekarzem weterynarii, specjalistą od zwierząt nieudomowionych. Ostatecznie myszołów pozostał u Pana Damiana na obserwacji, na co zezwalają przepisy ustawy o ochronie przyrody. Ptak dostał na czas pobytu przestronne lokum w przydomowym garażu, w którym był doglądany i przymusowo karmiony. Następnie wizyta u lekarza, choć do tego momentu ptak już czuł się świetnie, co okazywał z całą stanowczością urządzając lokum po swojemu.

Po badaniu u doktor weterynarii zapadła decyzja, że dla pewności ptak powinien jeszcze kilka dni pozostać na obserwacji. Tym bardziej że dostał leki na pasożyty. W kolejnych dniach nie bez pewnych zawirowań i z konsultacją ze znawcami wiekowania gatunku udało się określić, że to ptak dorosły. Według EURINGowej metody wiekowania ptaków dostał oznaczenie PO3. Oznacza to, że mamy do czynienia z ptakiem po 3 kalendarzowym roku życia licząc od momentu wyklucia. Ptak piękne upierzony, zrobił niemałe wrażenie na osobach, które miały z nim styczność.

Myszołów prawdopodobnie osłabł z sił za sprawą styczniowych opadów śniegu, a co za tym idzie większej trudności w dostępie do pokarmu. Na szczęście wykluczono zatrucie. W trakcie kilku dni hospitalizacji stał się małym celebrytą. Dopytywały o jego los media, dopytywali ludzie. Jego los nie był obojętny.

Nadchodzi w końcu dzień w którym zapada decyzja o zwróceniu wolności. Ptak samodzielnie już pobiera pokarm i zdecydowanie nie jest to ten sam wykończony myszołów, który trafił do Pana Damiana tydzień wcześniej. Teraz to pełne energii i temperamentu ptaszysko. W celach naukowych ornitolog z Kazimierzy Wielkiej dokonał istotnych pomiarów, następnie myszołów otrzymał unikalną obrączkę. Dane z obrączkowania trafią do ogólnokrajowej bazy.
Pan Damian Czajka odwiózł myszołowa na łąki w okolicy Skalbmierza. Ptak bez problemu odleciał. Przysiadł na pobliskim drzewie, czym zwrócił uwagę dwóch innych osobników swojego gatunku będących w okolicy. Poprawił piórka i po kilku minutach odleciał w kierunku Sielca Kolonii. Liczymy, że nasz lokalny celebryta zostanie na naszej ziemi skalbmierskiej już na stałe.
Okazuje się również, że na przestrzeni lat podobnych interwencji na terenie naszej gminy było zdecydowanie więcej. Kilka lat wcześniej udało się uratować między innymi młodego bielika. Zdaniem Pana Damiana Czajki mieszkańców naszej gminy cechuje bardzo szlachetna cecha – empatia. W pełni z tą opinią się zgadzamy.

Zachęcamy do przeczytania całego artykułu „Skalbmierz ptasio” na blogu Pana Damiana. Kliknij >>> TUTAJ <<<

Dziękujemy z tego miejsca jeszcze raz Państwu Małgorzacie i Krzysztofowi Bochenkom oraz zastępcy komendanta komendy powiatowej PSP w Kazimierzy Wielkiej Panu Marcinowi Żarkowi za empatię, zaangażowanie i pomoc - czytamy na profilu facebookowym Urzędu Miasta i Gminy w Skalbmierzu.