Szefowa świętokrzyskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego ostro o Proteście Kobiet. "Nauczyciele nie dadzą się zastraszyć"

Rozmowa z Wandą Kołtunowicz - szefową świętokrzyskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego

Nauczyciele popierają Strajk kobiet?

Jako Związek Nauczycielstwa Polskiego wystosowaliśmy oświadczenie, że nie popieramy żadnych form agresji czy wandalizmu, ale każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów i oczywiście jesteśmy za tym, żeby kobiety mogły same podejmować decyzję.

Minister Edukacji Narodowej jasno powiedział, że nauczyciele, którzy uczestniczyli w strajkach lub namawiali do tego uczniów poniosą konsekwencje...

Pan minister nie ma mocy sprawczej, aby rozliczać nauczycieli z tego, co robią po godzinach pracy. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego uderza we wszystkie kobiety, w ich rodziny. Przekreślono kompromis zawarty przed wieloma laty, a my jesteśmy zdania, że każda kobieta ma prawo decydować zgodnie z własnym sumieniem i nikt nie może jej tego prawa odebrać. To, że kobiety wyszły na ulicę świadczy o tym, że zostały odpowiednio wykształcone i nie boją się walczyć o swoje prawa, o wolność.

Zbierają państwo dane, ilu nauczycieli będzie uczestniczyło w strajkach?

Nie jest to potrzebne, ponieważ nawet jeżeli nauczyciele uczestniczą w strajkach to robią to po pracy. Obecnie pytamy pedagogów o to, jak oceniają pracę zdalną.

I jakie są opinie?

Nauczyciele są za nauczaniem tradycyjnym, ale lekcje zdalne są coraz lepsze. Oczywiście wszyscy boją się zakażenia, już w wakacje prosiliśmy rząd, żeby na początku września wprowadzić okres próbny i przez dwa tygodnie pracować zdalnie, ale nikt nas nie wysłuchał i skutki są opłakane. Wielu nauczycieli zachorowało na COVID-19, niestety z przykrością muszę stwierdzić, że kilka osób nie dało rady zwalczyć wirusa. Jakiś czas temu zmarł wuefista z powiatu staszowskiego, teraz trwa wielka batalia o nauczyciela i wicedyrektora ze szkoły w Starachowicach.

Czy rząd mógł działać lepiej, szybciej?

Zmarnowano cały okres wakacji, który można było wykorzystać na przygotowanie szpitali, bo przecież było wiadomo, że jesienią będzie druga fala pandemii. Niestety nie zrobiono nic, a teraz szpitale są przepełnione i niezależnie czy ktoś zachoruje na COVID-19 czy zgłosi się z innymi dolegliwościami, ma wielkie trudności z uzyskaniem jakiejkolwiek pomocy.