Dyrektorem szkoły od 10 lat jest Anna Wites. Pracuje tam od 1991 roku, jest rodowitą pińczowianką. Magister biologii, ma uprawnienia do nauczania chemii, matematyki oraz informatyki.
Stępocice to nieduża miejscowość, ale ludzie są tutaj bardzo mili i życzliwi. - Mogę powiedzieć, że dobrze mi się tutaj pracuje. Trochę obrosłam tutaj, jak kamień mchem - żartuje Anna Wites.
W tej chwili w placówce uczy się 56 dzieciaków z podstawówki i 19 przedszkolaków w różnym wieku - od trzylatków do sześciolatków. To młodzi mieszkańcy Stępocic, ale także okolicznych miejscowości - Sancygniowa, Teodorowa, Dziewięczyc, Lipówki, Woli Knyszyńskiej.
Żelazną zasadą w szkole jest troska o dzieci, które zawsze stawiane są na pierwszym miejscu. - To jest główny cel, który nam przyświeca. Nie może być tak, że nasi podopieczni pozostają bez opieki. Kiedy rodzice nie mogą przyjechać po swoje pociechy o określonej godzinie, zawsze znajduje się ktoś, kto zaopiekuje się maluchami - relacjonuje pani dyrektor.
Dzieciom ze Stępocic czasami może się wydawać, że pozostają bez nadzoru, puszczone "w samopas". Nic bardziej mylnego. Zawsze dyskretnie czuwa nad nimi oko wykwalifikowanego pedagoga.
- Czasami nawet jest to nawet zabawne, kiedy się na to patrzy. Na przykład kwestia ściągania. Są takie chwile, gdy nauczyciel musi udawać, że "nie widzi". Pamiętam, kiedy na klasówce z chemii odwracałam się plecami do klasy i uczniowie wyciągali ściągawki. Wydawało im się, że ja nir zwracam na nich uwagi. Tymczasem wszystko obserwowałam w odbiciu przeszklonej szafy. Ktoś powie, że to niezbyt dobre pozwalać na takie rzeczy, ale chemia to trudny przedmiot, a przygotowywanie ściągawek to też jakaś forma nauki. Czasami trzeba robić i tak. Każdy sposób jest dobry, żeby wtłoczyć w umysły choć trochę wiedzy - mówi dyrektor.
Uczniowie ze Stępocic często zostają szanowanymi członkami swoich społeczności. Tak jest w przypadku znanego lekarza ortopedy Michała Jaśnikowskiego, który prowadzi praktykę na Dolnym Śląsku. Z kolei lekarz ortopeda Konrad Kosałka był cenionym specjalistą w Staszowie, w tej chwili pracuje w Ostrowcu Świętokrzyskim.
- Kiedy patrzę z perspektywy lat na naszych absolwentów, to widzę, że dają sobie radę w życiu. Wyfruwając ze Stępocic mogą bardzo szeroko rozłożyć skrzydła. Ze wszystkich uczniów jestem bardzo dumna, bo są wartościowymi ludźmi - mówi Anna Wites.
Sekretem szkoły w Stępocicach jest to, żeby wykształcić w uczniach wiarę we własne siły. - Żeby ludzie wiedzieli, że są wartościowi. Naszym zdaniem nie ma osób bezwartościowych, są tylko tacy, którym nie pokazano ich możliwości. To tajemnica naszego podejścia - zdradza dyrektor.
- W Stępocicach pracuje się nam bardzo dobrze. W tej chwili mamy 16 nauczycieli różnych specjalności. Wszyscy nauczyciele są naprawdę super. Szkoła ma dobrze wyposażoną bibliotekę, jeździmy na targi książki, dbamy o wysoki poziom księgozbioru - dodaje.
Jakie jest największe marzenie uczniów i nauczycieli w Stępocicach?
- Żeby szkoła przetrwała w obecnej formie i nie została zamknięta. Polska wieś starzeje się w zastraszającym tempie. Musi tutaj coś zostać, nie tylko sklepy i cmentarz - podsumowuje
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
