Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szokujące wyzwiska i wielka awantura w Szkole Podstawowej numer 34 imienia Adama Mickiewicza w Kielcach. Sprawę bada policja. Zobacz film

Paulina Baran
Paulina Baran
Wideo
od 16 lat
Coś złego dzieje się w jednej z ósmych klas Szkoły Podstawowej numer 34 imienia Adama Mickiewicza w Kielcach. Mama jednego z uczniów zgłosiła na policję, że jej syn jest notorycznie wyzywany, ostatnio dostał od kolegi z klasy w twarz z "liścia" i jest w takim stanie psychicznym, że musi z nim chodzić do psychologa. Dyrektor szkoły tłumaczy, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż może się wydawać i nie jest tak, że w całej sytuacji winna jest tylko jedna osoba.

Co stało się na korytarzu Szkoły Podstawowej numer 34 w Kielcach?

Z prośbą o pomoc zgłosiła się do naszej redakcji mama jednego z uczniów klasy ósmej Szkoły Podstawowej numer 34 w Kielcach. Kobieta była roztrzęsiona, wyjaśniała, że jej syn został uderzony z liścia w twarz przez innego ucznia, z którym już od dawna miał bardzo zły kontakt.

Mój syn szybko się opala, więc ten kolega wyzywał go od murzynów i debili. Wyśmiewał się z syna, że jego dziadek to pedofil, a inne wyzwiska były tak okropne, że nawet nie chcę ich powtarzać

- mówi kobieta i dodaje, że jakiś czas temu zaprosiła do domu rodziców tego chłopca, wszystko miało być dobrze, ale niestety poprawa trwała tylko chwilę.

- To co, stało się w miniony wtorek na szkolnym korytarzu przechodzi ludzkie pojęcie - mówi oburzona kielczanka. Z jej relacji wynika, że początkowo jej syn był uderzany plecakiem, a kiedy nie wytrzymał i niekulturalnie odezwał się do kolegi, dosłał w twarz z otwartej ręki.

- Chłopak, który uderzył syna jest bardzo niski, a mój syn powiedział do niego "że jego telefon jest tak mały jak on". Nie chcę bronić syna. Wiem, że nie powinien tak mówić, ale jestem w stanie zrozumieć, że będąc wielokrotnie uderzany plecakiem miał prawo się zdenerwować - mówi kobieta i dodaje, że pomiędzy chłopakami doszło do szarpaniny i jej syn w odwecie także spoliczkował kolegę.

Szkoła Podstawowa numer 34 w Kielcach. Jaka była reakcja? Matka chłopca oburzona

Kobieta, która zgłosiła się do naszej redakcji jest oburzona działaniami, jakie po całej awanturze podjęła szkoła. - Ogólnie wszyscy uznali, że skoro mój syn oddał koledze to jest tak samo winny. Zastanawiam się tylko, dlaczego nikt nie wziął pod uwagę tego, że to on jest od lat gnębiony, a wszyscy zamiatają problem pod dywan.

Oczywiście można bagatelizować przemoc, czy to psychiczną czy fizyczną, ale moim zdaniem stanowi to ciche przyzwolenie na takie działania. Nie wyciąganie konsekwencji tylko wzmacnia i utwierdza w przekonaniu, że można kogoś gnębić i czuć się bezkarnym. Najgorsze jest to, że szkoła w ogóle nie poinformowała rodziców o całym zajściu i gdyby mój syn sam mi o nim nie powiedział to pewnie sprawa nigdy nie ujrzałaby światła dziennego - mówi kobieta.

O sprawie nie wiedział też tata chłopca, który spoliczkował kolegę

O komentarz do sprawy poprosiliśmy też tatę chłopca, który jako pierwszy spoliczkował syna naszej czytelniczki. Choć od awantury w szkole minęło kilka dni, mężczyzna nic nie wiedział, okazało się, że nikt do niego w tej sprawie nie zadzwonił.

Szkoła Podstawowa numer 34 w Kielcach. Prześladowane są też inne dzieci?

"Echo Dnia" skontaktowało się także z mamą innego chłopca, który także czuje się prześladowany. -W tej szkole wyzywanie i szydzenie z innych przez część uczniów jest na porządku dziennym. Mój syn raz został zamknięty w szatni, właśnie przez tego chłopca, który ostatnio spoliczkował kolegę. Dopiero po wielu tygodniach, przez przypadek dowiedziałam się, że tak ciągnął za drzwi szatni, że aż je wyważył - opowiadała nam kobieta.

Szkoła Podstawowa numer 34 w Kielcach. Pani dyrektor komentuje

Mama chłopca, który został spoliczkowany postanowiła nie czekać aż dojdzie do tragedii, zgłosiła sprawę na policję i zabrała syna do psychologa. W Szkole Podstawowej numer 34 słyszymy jednak, że sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak twierdzi kobieta i że nie można powiedzieć, że jeden uczeń jest winny całej sytuacji, a pozostali są bez skazy.

To, że problem agresji słownej faktycznie dotyczy Szkoły Podstawowej numer 34 w Kielcach przyznaje dyrektor Anna Górska. Szefowa szkoły zaznacza jednak, że jest to problem z którym borykają się chyba wszystkie szkoły i całe nasze społeczeństwo.

Dlaczego tata chłopca, który spoliczkował swojego kolegę nie został poinformowany o całym zajściu?

Szkoła podjęła wiele zadań, jak i również akcji, które miały dać dzieciom możliwość rozwiązywania konfliktów zgodnie z zasadami, jakie panują w szkole. Rozwiązywaliśmy ten problem i tę sytuację z chłopcami między którymi był ten konflikt rówieśniczy i wydawało nam się, że obydwaj chłopcy doszli do konsensusu i pewnych ustaleń. Sprawa była otwarta, w związku z tym, że dopiero w piątek wypadała lekcja wychowawcza z nauczycielem, który chciał jeszcze zgłębić temat

- wyjaśnia pani dyrektor dodając, że w sprawę zaangażowano też szkolnych pedagogów.

- Nie ukrywam, że w tej klasie, jak i we wszystkich ósmych klasach naszej szkoły podjęliśmy bardzo dużo działań profilaktycznych. Nauczyciel na lekcji wychowawczej wrócił do tematu i przeprowadził ankietę wśród uczniów, bo problem nie dotyczy tylko dwóch osób, tylko całej klasy - mówi Anna Górska.

Czy problemowi przemocy słownej da się w ogóle zapobiec? - Na tyle działań, co przeprowadziliśmy w tej klasie, traktujemy to trochę w kategorii porażki pedagogicznej, tym bardziej, że dwa tygodnie wcześniej skończył się program prowadzony przez specjalistów, w tramach którego dogłębnie omawiano relacje uczniowskie - przyznaje pani dyrektor.

Problem w Szkole Podstawowej numer 24 w Kielcach. Sprawę bada policja

Młodszy aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas, rzecznik prasowy kieleckiej policji wyjaśnia, że sprawa będzie dogłębnie analizowana przez funkcjonariuszy.

-Sprawa jest monitorowana między innymi przez dzielnicowego w którego rejonie znajduje się szkoła, a także przez policjanta zajmującego się sprawami nieletnich - mówi Małgorzata Perkowska-Kiepas.

Problem w Szkole Podstawowej numer 34. Uda się zorganizować spotkanie z rodzicami?

Problemy związane z młodzieżą zawsze są bardzo delikatne, ale można je rozwiązać tylko przez dialog, dlatego bardzo potrzebne jest spotkanie wychowawcy i dyrekcji z rodzicami. Czy w najbliższym czasie do niego dojdzie? Obie strony zapewniły nas, że są otwarte na rozmowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie