MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szpital włoszczowski w tarapatach. W grę wchodzi nawet likwidacja

Rafał Banaszek
Zaniepokojeni sytuacją włoszczowskiego szpitala przewodniczący Rady Powiatu Jarosław Ratusznik i członek Zarządu Powiatu Łukasz Karpiński.
Zaniepokojeni sytuacją włoszczowskiego szpitala przewodniczący Rady Powiatu Jarosław Ratusznik i członek Zarządu Powiatu Łukasz Karpiński. Rafał Banaszek
Powiat ma olbrzymi problem ze swoją lecznicą. Niewykluczone, że może dojść do jej prywatyzacji, a w najgorszym przypadku do likwidacji.

Zobowiązania finansowe większe niż cały majątek trwały, widmo komornika i zajęcia kont lecznicy, zagrożone wypłaty dla pracowników - taka wyłania się obecnie wizja Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie. Czy nasza publiczna służba zdrowia zostanie sprywatyzowana, czy zlikwidowana?

W ciągu ostatniego tygodnia obyły się dwa wspólne posiedzenia Zarządu Powiatu z Radą Społeczną Zespołu Opieki Zdrowotnej, Komisją Zdrowia, Bezpieczeństwa Publicznego i Opieki Społecznej Rady Powiatu, dyrekcją szpitala oraz związkami zawodowymi.

Sprawa jest bardzo poważna - chodzi o przyszłość powiatowej lecznicy. A ta jest bardzo niepewna. - Sytuacja finansowa jest bardzo trudna w ZOZ-ie. Chcemy wypracować kierunki działania na najbliższy czas - mówił w ubiegły piątek starosta włoszczowski Zbigniew Matyśkiewicz.

Niepokojące dane

Główna księgowa szpitala Alina Miernik podawała, że strata od stycznia tego roku wynosi już około 870 tysięcy złotych, że każdego miesiąca brakuje jej na bieżące funkcjonowanie zakładu 300 - 400 tysięcy. Opowiadała, że wierzyciele, którym szpital jest dłużny pieniądze, upominają się o swoje należności.

- Firmy się niecierpliwią, ubliżają mi, muszę zawierać z nimi porozumienia, żeby uciec od egzekucji komorniczej i zyskać czas. Kolejne firmy postawiły nas w stan natychmiastowej wykonalności. Boję się kolejnych nakazów sądowych i egzekucji. Blokowane są konta szpitala. To tragedia, bo nie mam wtedy nawet na leki, nie mówiąc o wynagrodzeniach. Zagrożone są pensje dla załogi. W tym miesiącu udało nam się wypłacić wynagrodzenia. Część przyblokował komornik, ale na szczęście zdjęto blokadę. Sytuacja jest bardzo trudna - opowiadała księgowa.

Dyrektor Szpitala imienia Jana Pawła II we Włoszczowie Ryszard Skrzypek narzekał, że podrożały wszystkie usługi. Powiedział, że kosztów nie da się już ciąć, w szczególności płac. Tłumaczył, że kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia nie zmienił się od trzech lat i wynosi 23,6 miliona złotych i to jest zasadniczy problem. Brakuje pieniędzy na wszystko. Zobowiązania szpitala wynoszą obecnie około 23 miliony złotych (wymagalne - około 9 milionów), a majątek trwały lecznicy wyceniany jest na około 20 milionów.

Może dojść do niekontrolowanego dramatu

- Jestem przerażony sytuacją szpitala. Nie wiedziałem, że tak źle jest. Istnieje poważne zagrożenie jego funkcjonowania. Sprawy ściągania należności oddawane są w ręce komornika i firm skupujących długi. Przecież z dnia na dzień może dojść do niekontrolowanego dramatu - ostrzegał Jacek Sienkiewicz, zastępca wójta gminy Krasocin. - Zarząd Powiatu musi siąść do poważnej rozmowy z dyrekcją. Jeśli nie można zwiększyć przychodów, to można się ratować ograniczeniem kosztów - twierdził wicewójt.

Krzysztof Solecki, przewodniczący Rady Społecznej szpitala przypomniał, że zadłużenie narastało przez kilkanaście lat, ale najbardziej przeraziła go sytuacja w ostatnich latach. - Wydawało mi się, że po zmianie dyrekcji wynik finansowy zostanie wyhamowany. A tymczasem miesiąc w miesiąc jest strata rzędu 300 - 400 tysięcy - opowiadał Solecki.

- Jeżeli ja słyszę, że w szpitalu każdy sobie rzepkę skrobie i nie ma skoordynowanych działań, to jest jak jest. Efekt jest mierny. Trzeba wprowadzić mechanizmy zarządcze, żeby strata z miesiąca na miesiąc była mniejsza - sugerował szef Rady Społecznej Zespołu Opieki Zdrowotnej.

Dyrektor Skrzypek zwrócił uwagę Soleckiemu, że ten nie podpowiedział mu nigdy, jak ma obniżyć koszty. - Łatwo jest mówić, siedząc na tylnym siedzeniu i dyrygować kierowcy, jak ma jechać - mówił Ryszard Skrzypek, który porównywał wcześniej szpital do jadącej wolno lokomotywy. - Rolą Społecznej Rady nie jest doradzanie dyrektorowi - ripostował Solecki. - Ufaliśmy panu, że się pan zmierzy z tym problemem i zbilansuje wydatki jednostki - zwrócił się do dyrektora starosta Matyśkiewicz.

Prywatyzacja czy likwidacja?

Krzysztof Solecki poinformował, że Rada Powiatu będzie musiała niebawem (do końca roku) podjąć uchwałę dotyczącą ewentualnej zmiany formy organizacyjno-prawnej szpitala. Oznajmił, że jeśli zdecyduje się przekształcić szpital w spółkę prawa handlowego, powiat będzie musiał pokryć zawyżony wskaźnik zadłużenia (ratingowy) swojej jednostki, wynoszący obecnie, w przeliczeniu na pieniądze, około 5-6 milionów złotych.

Jeśli tego nie zrobi, szpitalowi grozi likwidacja. - Czy powiat jest w stanie wyłożyć taką kwotę? Obawiam się bankructwa. Sytuacja jest dramatyczna - alarmował Krzysztof Solecki, który - jak podkreśla - jest przeciwnikiem prywatyzacji szpitala. - Obawiam się, że nie sami się zlikwidujemy, tylko zrobią to za nas kontrahenci, którym szpital jest winny duże pieniądze - zauważył Jerzy Wiśniewski, przewodniczący Komisji Zdrowia, Bezpieczeństwa Publicznego i Opieki Społecznej Rady Powiatu.

Skarbnik powiatu Józefa Puto przypomniała, że zadłużenie szpitala jest zobowiązaniem powiatu i jego ewentualna spłata będzie poważnym problemem dla starostwa. - Boję się, żeby się nie okazało, że organ założycielski będzie zmuszony do likwidacji ZOZ-u. Szkoda to wszystko, co zrobiliśmy, oddawać też w prywatne ręce. Jeżeli szpital zostanie sprywatyzowany, jedna trzecia osób naraz straci pracę. Wejdzie prywatna firma i wyeksploatuje, ile się da. Trzeba wziąć się w garść, zakasać rękawy i zacisnąć pasa - apelowała skarbniczka powiatu.

- Szpitale nie garną się do przekształceń. Powiat szpitala nie utrzyma. Przed nami trudny okres, nastawiony na wyrzeczenia. Efektywność, jakość i wizja - to jest droga przyszłości - twierdził Zbigniew Matyśkiewicz.

Kręgosłupy nie uratują szpitala

Radni liczyli na to, że sytuację finansową podratują w szpitalu wprowadzone w tym roku zabiegi na kręgosłupach i między innymi temu tematowi poświęcona była większa część dyskusji. Okazało się, że w ciągu 3,5 miesiąca wykonano tylko 11 zabiegów na łączną kwotę ponad 120 tysięcy złotych (większość operowanych stanowili pacjenci ze Śląska).

Tymczasem Narodowy Fundusz Zdrowia w Kielcach zabezpieczył na ten cel 980 tysięcy złotych (średnio 12 zabiegów miesięcznie). Wszystkich zarezerwowanych pieniędzy włoszczowski szpital może nie wykorzystać. - Jesteśmy na rozruchu - tłumaczył się dyrektor Skrzypek. - Jeżeli lekarze pierwszego kontaktu będą kierować na zabiegi, to zwiększy się liczba operowanych. Prosiłem kolegów lekarzy nawet z drugiego końca województwa, żeby kierowali do nas pacjentów. Ile operacji wykonamy, tyle dostaniemy pieniędzy - wyjaśniał dyrektor.

- Zabiegi na kręgosłupach nie rozwiążą problemów szpitala. To tylko dodatkowe pieniądze - stawiał sprawę jasno starosta Matyśkiewicz. - Dostaliśmy małe koło ratunkowe, którego nie umiemy złapać. W 3,5 miesiąca zrobiliśmy 11 zabiegów, a miesięcznie miało być średnio 12 operacji, żeby wykorzystać całą zabezpieczoną kwotę z NFZ - dziwił się radny Wiśniewski.

Brak perspektyw na przyszłość

Starosta włoszczowski dopytywał dyrektora o kierunki działania na przyszłość. Podobnie jak wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Renata Łowicka. Ryszard Skrzypek zapytany o plan naprawczy lecznicy, nie powiedział nic konkretnego. Stwierdził tylko, że ratunkiem jest zwiększenie przyszłorocznego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Na wzrost kontraktu nie możemy liczyć, bo NFZ nie przewiduje zwiększenia w 2014 roku - powiedziała Renata Łowicka.

- Wiele żalu płynie pod adresem szpitala. Nie pozostaje nam nic innego, jak osiągnięcie tego, co zamierzaliśmy - zbilansowania jednostki. Pan dyrektor dostał dowodzenie na tym statku. Albo okręt popłynie, albo zacznie się dostawać woda do środka i skutek będzie do przewidzenia. Albo się obronimy, albo możemy mieć poważne kłopoty - zakończył trzygodzinną dyskusję starosta, proponując drugie spotkanie już w węższym gronie.

Odbyło się ono w środę, 18 września w starostwie. Dowiedzieliśmy się, że nic nowego nie wniosło, w koło mówiono to samo, nie zapadły żadne kluczowe decyzje, choć Zbigniew Matyśkiewicz liczył na przedstawienie przez dyrektora Ryszarda Skrzypka konkretnej wizji na przyszłość powiatowej lecznicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie