Szpitalik dostał

Mali pacjenci będą przyjmowani do szpitalika dziecięcego w Kielcach normalnie, jak do tej pory. Narodowy Fundusz Zdrowia przedłużył szpitalikowi umowę do końca drugiego kwartału. Ale dyrekcja świętokrzyskiego oddziału funduszu uważa, że biedę powinno się dzielić sprawiedliwie.

Nad małymi pacjentami zgłaszającymi się do szpitalika w Kielcach nie wisi już groźba, że będą odsyłani, a na oddziały będę przyjmowane tylko dzieci znajdujące się w stanie zagrożenia życia i zdrowia. Taka możliwość pojawiła się, kiedy świętokrzyski oddział funduszu obniżył szpitalikowi stawki za pacjentów przyjmowanych na izbach przyjęć.

W piątek, w obecności władz województwa i po konsultacjach z prezesem centrali Narodowego Funduszu Zdrowia, przedłużono Szpitalowi Dziecięcemu umowę na dotychczas obowiązujących zasadach. - Zdecydowaliśmy się na to, mając na uwadze dobro dzieci - powiedział Henryk Michałkiewicz, dyrektor świętokrzyskiego oddziału funduszu, na konferencji prasowej. Podkreślił jednak, że dotychczasowy system rozliczeń ze Szpitalem Dziecięcym jest zły i należy go zmienić. Chodzi o stawkę, jaką szpitalik dostaje ryczałtowo za pacjentów przyjętych na trzech izbach przyjęć - tj. 3,5 tys. zł dziennie, podczas gdy inne szpitale dostają 1,5 tys. zł dziennie. - Wychodzi z tego, że jedna porada w izbie kosztuje w Szpitalu Dziecięcym 350 zł. Zapewniam państwa, że nikt w województwie nie ma takich stawek. Więc spodziewam się, że inne szpitale też podniosą alarm, że za takie pieniądze nie będą przyjmowały pacjentów. Biedę trzeba dzielić sprawiedliwie - dodał dyrektor Michałkiewicz.