Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Tkaczyk i jego nalewki. Czy włodarz gminy Strawczyn zostanie Wójtem Roku 2017 w Polsce?

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
Tadeusz Tkaczyk, wójt gminy Strawczyn, ma ciekawe hobby. Nie majsterkowanie, żaden komputer, tylko nalewki, które sam „produkuje” dla rodziny i znajomych.
Tadeusz Tkaczyk, wójt gminy Strawczyn, ma ciekawe hobby. Nie majsterkowanie, żaden komputer, tylko nalewki, które sam „produkuje” dla rodziny i znajomych. Krzysztof Krogulec
Z pozoru starszy pan, który kojarzy się z bawieniem wnuków, ale w rzeczywistości dobry zarządca potrafiący zadbać o rozwój gminy i jej mieszkańców. Tadeusz Tkaczyk, wójt Strawczyna, niedawno znalazł się w finałowej dziesiątce ogólnopolskiego konkursu Wójt Roku 2017, między innymi za realizowanie innowacyjnych technologicznie inwestycji. Jest najstarszym włodarzem w województwie i jednym z najdłuższych stażem. Prywatnie domator oddany rodzinie i miłośnik nalewek, które sam „produkuje”.

To co, jak jest jakiś kłopot w gminie, to sięga pan po, dajmy na to, orzechówkę?
Od razu trzeba sięgać po nalewkę?

Mówią, że na frasunek najlepszy trunek.
Jakbym na kłopoty stosował trunek, to bym alkoholikiem został.

To mało ma pan zmartwień, czy tyle ile przeciętny człowiek, ale radzi pan sobie z nimi po prostu stawiając im czoła?
Zmartwienia są zawsze, bo zawsze są różne przeciwności. A już w pracy wójta? Tutaj co trochę trzeba się o coś martwić. Ale nie przeszkadza mi to. Dlaczego? Bo ja nie boje się różnych wyzwań, a poza tym staram się najlepiej jak mogę służyć mieszkańcom.

Gminą Strawczyn rządzi pan od 1994 roku. Jak pan wkroczył na tę samorządową ścieżkę?
W dużym skrócie dzięki saksom i kolegom. Ale mówiąc poważnie, w pierwszej połowie lat 90. dużo jeździłem do pracy do Niemiec. Tam widziałem, jak funkcjonuje wieś, co robi lokalna młodzież w wolnym czasie, gdzie ludzie się spotykają, jakie obiekty w miejscowościach są potrzebne. Gdy zjeżdżałem do kraju, to znajomi mówili, że u nas po transformacji też się ruszyło i warto to wykorzystać. I zaczęli namawiać do wejścia w samorząd. „Weź się za to”, „jesteś operatywny”, „potrafiłbyś zarządzać” – takie padały hasła. W końcu wystartowałem.

Ale nie na wójta.
Nie, bo wtedy inaczej wyglądały wybory samorządowe. Wówczas kandydowało się do Rady Gminy, a potem to ona wybierała wójta.

Miał pan trudnego rywala?
Każdy kontrkandydat jest trudnym przeciwnikiem, bo każdy ma jakiś pomysł i wizję na rozwój gminy. Ale nie będę ukrywał, że wtedy startowałem z myślą o zostaniu wójtem.

Wszyscy radni poparli pana kandydaturę?
Nie no, tak łatwo nie było (śmiech). W ogóle w tamtych czasach rada liczyła 20 osób. A za mną opowiedziało się 11 osób. Pamiętam, że 17 sierpnia 1994 roku zostałem zaprzysiężony i od tego momentu do dziś zarządzam gminą Strawczyn.

Jak wyglądało zarządzanie gminą w połowie lat 90.?
Funkcjonował zarząd. U nas liczył pięć osób. I ten zarząd decydował, po uprzednich konsultacjach ze wszystkimi radnymi, nad jakimi inwestycjami się skupiamy i co robimy. Była więc inna forma działania lokalnego samorządu i oceniam, że dobra, bo w tym zarządzie znajdowały się osoby z różnych części gminy, które wiedziały, jakie tam są potrzeby.

Po zaprzysiężeniu nie był pan przerażony tym ogromem pracy, jaki na pana czekał?
Nie, bo mam taki charakter, że po prostu pracy się nie boję.

Ale wieś ponad 20 lat temu była infrastrukturalnie zacofana.
Czy zacofana? Hmm… No faktycznie trzeba było zrobić sporo rzeczy. Zaczęliśmy od budowy wodociągu, bo gmina była tutaj wówczas na poziomie 40 procent. Wystartowaliśmy od podstawowej infrastruktury, by następnie dokładać kolejne ważne rzeczy.

Jednak łatwo nie było. Polska jeszcze daleko od Unii Europejskiej, więc ściągnięcie pieniędzy z zewnątrz do prostych nie należało.
Nie powiedziałbym. Dlatego, że były inne źródła finansowania, takie jak na przykład Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Pieniądze z niej pochodzące były pierwszymi z zewnątrz, po jakie Strawczyn sięgnął. Zresztą bardzo chętnie, bo moje nastawienie było takie, żeby szukać wszelkich możliwych źródeł wsparcia. Bo jeżeli do swojej złotówki dostaje się drugą złotówkę, to się robi za 2 złote. A poza tym ważne było to, żeby pisać wnioski o dotacje na takie inwestycje, które są czy będą spójne z aktualną polityka rządu. Wtedy jest duża szansa powodzenia.

W wolnym czasie Tadeusz Tkaczyk kocha bawić się ze swoimi wnukami. Na zdjęciu z wnuczką Mają.
W wolnym czasie Tadeusz Tkaczyk kocha bawić się ze swoimi wnukami. Na zdjęciu z wnuczką Mają. Archiwum prywatne

Jednak tych inwestycji dawniej robiło się znacznie mniej?
Jak się zmodernizowało jedną czy dwie drogi w ciągu roku, to był sukces. Po prostu takie były czasy. A dziś na tym polu mamy prawdziwą ofensywę. To zresztą przekłada się na wzrost oczekiwań ze strony mieszkańców. Dawniej nie było tak dużej, dziś jak jedni widzą, ze w sąsiedniej wsi się coś buduje, to chcą, by to samo i u nich zaraz powstało. A tak się nie da.

A jest coś, co pana jako wójta boli?
No właśnie ta presja. Że jak teraz czegoś nie robimy, to mieszkańcy się denerwują i kwestionują. A ja mówię: spokojnie, nie teraz, to za dwa lata, ale będzie. Bo przecież nie da się wszystkiego jednocześnie zrobić.

Tak wygląda sprawa z centrum sportowym w gminie. Zaczęło się od pływalni, niebawem ma być hala. Skąd taki rekreacyjno-sportowy charakter gminy Strawczyn?
Wielu naszych mieszkańców albo sprowadziło się z Kielc, albo tam pracuje. I jak wracają z pracy, to oczekują, że u siebie miło spędzą czas, rozerwą się towarzysko, pojadą dobrą drogą na rowerze.

Dlatego też stawiacie na technologiczną innowacyjność. Przykładem budynek przedszkola i żłobka, za który w znacznej mierze znalazł się pan w finałowej dziesiątce organizowanego przez Redakcję Audycji Rolnych Telewizji Polskiej konkursu Wójt Roku 2017.
To docenienie mojej pracy i starań na rzecz mieszkańców. Ja to tak odbieram.

A z tym budynkiem to jesienią była niezbyt przyjemna historia…
Nagle ujawnili się podwykonawcy, którzy pomagali głównemu wykonawcy w budowie, że chcą od nas pieniędzy, bo ten im nie płaci. No nie mogliśmy im zapłacić, tylko właśnie główny wykonawca, któremu wpierw przelaliśmy pieniądze. Ale sprawa już się wyjaśniła.

Będzie pan kandydował jesienią na kolejną kadencję?
Jeszcze jest sporo czasu na podjęcie decyzji. Na razie mogę powiedzieć, że wielu mieszkańców mnie do tego namawia. A poza tym kocham ludzi, a pilnowanie spraw gminy mnie nie męczy

Czyli jednak w dalszym ciągu zamierza pan mocno pracować.
Ale staram się dzielić czas na pracę i moją rodzinę oraz najbliższych. Kocham moje wnuki, których mam troje – Dominika, Maję i Tymona. Uwielbiam się z nimi bawić, kiedy tylko mogę.

I robić nalewki…
Tak, to hobby, które wzięło się z mojego domu. Uważam, że to pożyteczne zajęcie, bo dużo trunków ma właściwości lecznicze, na przykład taka orzechówka. A poza tym jeden czy dwa kieliszki nikomu nie zaszkodziły, a poprawiły samopoczucie.

To która najlepsza?
Każda na swój sposób dobra, i w smaku, i na coś. Na przykład ta z czarnej porzeczki jest dobra na serce. Chce pan spróbować?

Chętnie. No to… na zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie