Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie spływy kajakowe i emocje tylko w Pińczowie! II Spływ Kajakowy imienia Jerzego Głowackiego udany mimo...deszczu ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Agata Chrobot
Agata Chrobot
Uczestnicy i organizatorzy II Spływu Kajakowego imienia Jerzego Głowackiego.
Uczestnicy i organizatorzy II Spływu Kajakowego imienia Jerzego Głowackiego.
To było spotkanie "zapaleńców", miłośników kajaków, osób, które chciały upamiętnić wyjątkową osobowość świętej pamięci Jerzego Głowackiego - założyciela Klubu Wodnego w Pińczowie. W sobotę, 26 września o godzinie 9 rozpoczął się II Spływ Kajakowy imienia Jerzego Głowackiego z Pińczowa do...Krzyżanowic. Niestety przez pogodę uczestnicy musieli zmienić troszkę plany i trasa nie zakończyła się w Chrobrzu jak planowano, tylko właśnie w Krzyżanowicach.

Uczestników spływu powitał, tak jak w ubiegłym roku, burmistrz miasta Włodzimierz Badurak. Podziękował za przybycie tak licznej grupie oraz żonie pana Głowackiego - pani Janinie Głowackiej. Mówił o tym, że cieszy się, że "zapaleńców" sportów wodnych nie brakuje i, że zdecydowali się w ten sposób uczcić pamięć o niesamowitym człowieku, założycielu klubu wodnego panu Jerzym Głowackim. Gratulował determinacji i mówił, że "dzisiejszy spływ jest dla wytrwałych" - co później potwierdziło się na trasie.

Agnieszka Nowacka, prezes Klubu Wodnego Kon - Tiki przypomniała wszystkim o zasadach bezpieczeństwa i życzyła udanego spływu.

Później uczestnicy spływu, przy pomocy strażaków i członków Klubu Wodnego Kon - Tiki, wsiedli do kajaków i ruszyli Nidą. Po drodze czekało na nich wiele przygód. Często ktoś trafiał na mieliznę. Trzeba było wychodzić z kajaka i popchnąć go na głębszą wodę. Przeszkodą były też konary drzew i deszcz, który przywitał uczestników w Kowali. Uczestnicy mimo deszczu, mieli niesamowicie dobre humory. W Krzyżanowicach czekały na nich gorące kiełbaski z grilla, a później na terenie Kon - Tików pyszna grochówka.

Podczas wydarzenia pani Janina Głowacka chętnie opowiadała o tym jak jej mąż Jerzy Głowacki zakładał klub wodny w Pińczowie.
- Początkowo było tutaj tylko kilka kajaków. Wypożyczalnia mieściła się na terenie dzisiejszego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dopiero później, powoli, powoli wspólnymi siłami i znajomościami zaczęło przybywać sprzętu. Mieliśmy motorówkę i łódź - opowiadała. I dodała: - To były trochę inne czasy. W ciągu roku organizowaliśmy mnóstwo spływów kajakowych, na powitanie lata, na sobótki i jeszcze przy okazji wielu innych wydarzeń. Pamiętam, że były też takie do Sandomierza, które trwały tydzień. To były spływy z ogniskami, noclegami, zabawą. Do Pińczowa przyjeżdżali miłośnicy kajaków z całej Polski. To było coś niesamowitego. W późniejszych latach, kiedy klub zawiesił działalności mój mąż bardzo rozpaczał. A jego radość, kiedy Kon - Tiki reaktywowano była nie do opisania. Bardzo mnie cieszy, że wciąż w Pińczowie są ludzie z taką pasją, którzy z taką determinacją dbają o tradycje wodniackie. Wielu z nich, obecnych członków Kon - Tików to "uczniowie" mojego Jerzego... - podkreślała Janina Głowacka.

To było spotkanie "zapaleńców", miłośników sportów wodnych, seniorów, którzy spróbowali swoich sił w nowej "przygodzie". Spotkanie pełne wspomnień dobrego humoru i żałowania, że kolejny taki spływ dopiero za rok.

Organizatorami spływu byli: Burmistrz Miasta i Gminy Pińczów, Stowarzyszenie Klub Wodny Kon - Tiki, Stowarzyszenie Ziemia Pińczowska. W tym roku za bezpieczeństwo podczas spływu odpowiedzialni byli druhowie z OSP Chruścice.

Jerzy Głowacki

Wielki miłośnik sportów wodnych. Człowiek niezwykłej energii. Wielokrotnie odznaczany za działalność społeczną i sportową. Współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Pińczowie, twórca Klubu Wodnego w Pińczowie, pierwszy prezes dawnego klubu. Był także prezesem honorowym klubu. Niestety zmarł w czerwcu 2017 roku. Aby upamiętnić pamięć o nim organizowany jest sierpniowy spływ kajakowy.

Bardzo się cieszył z reaktywacji Klubu Kon - Tiki. Jak mówił na spotkaniu mającym na celu reaktywację klubu w 2012 roku:
- Jestem wzruszony tym spotkaniem - powiedział pan Głowacki - 45 lat temu przyjechałem do Pińczowa z Gdańska. Wtedy założyliśmy Klub przy PTTK, który potem przekształcił się w KON-TIKI. Nazwę tę wymyśliła Berta Króliczek - kierowniczka Muzeum, a zarazem wielka miłośniczka sportów wodnych. Pierwsza stanica wodna była za Nidą, w baraku. Wtedy już wzięliśmy udział w I Międzynarodowym Spływie na Dunajcu. Potem sami zorganizowaliśmy I Ogólnopolski Spływ Dygasińskiego. Gdy do Pińczowa przyjechał Reczek, znany ówczesny działacz sportowy, był tak urzeczony naszą działalnością, że obiecał budowę ośrodka wodnego z prawdziwego zdarzenia. I w ten sposób w niedługim czasie powstał MOSiR. Przy nim założyliśmy WOPR.

W 2015 roku zorganizowano wielką uroczystość z okazji 50 - lecia działalności klubu. Uczestniczyło w nim około 100 osób związanych z nim. Nie zabrakło także pana Głowackiego, który wspominał wtedy: - Do Pińczowa przyjechałem w 1961 roku z Gdańska. Od samego początku widziałem, że jest wielu zainteresowanych sportami wodnymi. Ponieważ w tej grupie znalazło się kilku wyjątkowych zapaleńców, postanowiłem z nimi powołać taki klub, który zrzeszałby miłośników sportów wodnych. Pomysł udało się dosyć szybko zrealizować. Szybko rozwijało się życie sportowe w Pińczowie.Pozyskaliśmy kawałek ziemi, na której w czynie społecznym wybudowaliśmy najpierw pierwszą, a potem drugą halę. Ta pierwsza został oddana do użytku już w 1975 roku - opowiadał Jerzy Głowacki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie