Teatr okiem studenta

Tym bardziej, że zmieniający się i uaktualniany repertuar coraz częściej trafia w nasze gusta.

Ola mówi mi, że teatr jest dla niej czymś zupełnie innym niż kino. - Mam przed sobą żywą osobę, która daje z siebie wszystko. Po obejrzeniu filmu często o nim całkowicie zapominam. A teatr zmusza mnie do zastanowienia, przemyślenia tego, co zobaczyłam - opowiada.

W stereotyp małej popularności rozrywki tego typu, uderzają też liczby młodych osób przychodzących na spektakle.

Od dłuższego czasu w teatrze im. Stanisława Żeromskiego możemy oglądać przygotowywaną przez studentów "Macicę". Choć to spektakl nieco kontrowersyjny, ludzi, którzy go oglądali, dzieli na zachwyconych i kompletnie rozczarowanych. To jest to, co zachęca studentów do przyjścia i wyrobienia sobie własnego zdania. To samo potrafił zdziałać, już nie wystawiany, "Nowy ład świata" oraz obecna na deskach teatru "Schizofrenia".
W gusta studenckie może trafić też musical napisany na podstawie jednej z najpopularniejszej książek dla dzieci "Ania z Zielonego Wzgórza". Choć niewiele osób się do tego przyzna, dobrze przypomnieć sobie czasy, kiedy było się małą dziewczynką czy chłopcem bez tysiąca rzeczy, czekających na zrobienie.

Karol powiedział, że do teatru nie chodzi z braku czasu. Daniel zauważył, że nie ma tam z kim chodzić. - Z kumplami chodzi się raczej do knajpy - dodał. Prawdopodobne, że z obydwiema wypowiedziami mogłyby pokryć się odczucia większości z nas. Bo przecież tak po prostu jest, kolejny zapracowany wieczór albo wizyta ze znajomymi w ulubionym miejscu. Jednak przykłady wszystkich, którzy potrzebują czasami poczucia otarcia o coś większego i ważniejszego, mówią same za siebie. Do teatru naprawdę warto chodzić, niekoniecznie namiętnie i często.

Kuba Korus