Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten koszmar musi się skończyć. Po każdej dużej ulewie dom pani Eweliny z Adamowa jest zalewany przez deszczówkę i ścieki

Monika Nosowicz-Kaczorowska
Czwartkowy wieczór. Deszczówka i zawartość kanałów wypływała kratkami ściekowymi w garażu. Walka z zalewającą wodą trwała przez kilka nocnych godzin.
Czwartkowy wieczór. Deszczówka i zawartość kanałów wypływała kratkami ściekowymi w garażu. Walka z zalewającą wodą trwała przez kilka nocnych godzin. Monika Nosowicz-Kaczorowska
- Tak nie da się żyć. Mieszkam tu dopiero trzeci rok, a już dwa razy mój dom został zalany nie tylko wodą opadową, ale też ściekami ze studzienki kanalizacyjnej. Mam nadzieję, że wreszcie doczekam się pomocy ze strony gminy - mówi pani Ewelina z Adamowa w gminie Brody.

W zeszłotygodniowej nawałnicy ucierpiało wiele domów i podwórek w gminach Brody i Pawłów. W ciągu doby strażacy wyjeżdżali do interwencji ponad 60 razy. Najczęściej chodziło o pompowanie wody z piwnic i garaży.

- Nie tylko wody! U mnie w domu znalazły się ścieki chyba z połowy wsi. Nie dość że zalewa nas woda spływająca z pól położonych na górkach, to jeszcze po bardzo gwałtownych opadach podnosi się poziom wody i ścieków w studzience kanalizacyjnej, która znajduje się na drodze. Studzienka jest położona niżej i woda płynie tam, gdzie znajduje ujście - do mnie do domu - mówi pani Ewelina.
Kobieta mieszka w najniżej położonej części miejscowości. Wszystkie sąsiednie działki, także droga, są położone wyżej.

- Kiedy budowałam dom, chciałam, żeby był wyżej, żeby podnieść teren, ale osoby z uprawnieniami budowlanymi, które rozbiły projekty stwierdziły, że to niemożliwe. Zależało mi na tym, bo mój sąsiad nawiózł ziemi, podniósł teren. Skoro jednak usłyszałam od fachowców, że podniesienie terenu i budowa wyższego domu nie wchodzą w rachubę, nie zrobiłam samowoli budowlanej, tylko wybudowałam dom zgodnie z planem. Kanalizacji też nie podłączyłam sama. Zrobili to pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Starachowicach, czyli według mnie fachowcy, którzy się znają na swojej pracy. I co dzieje się teraz? Jak spadnie nieduży deszcz, wszystko jest w porządku, ale kiedy pójdzie nawałnica, problem staje się poważny. W zeszłym roku woda i ścieki zalały mój dom, w tym roku problem się powtórzył. Wierzchem płynęła deszczówka z drogi i pól, a z odpływów kanalizacyjnych w garażu wypływały nieczystości i woda. Nadmiar ścieków i deszczówki wypłynął nawet przez ubikację. W całym domu na parterze miałam dziesięć centymetrów wody, pływały wszystkie meble, zamokła kanapa. Kanapę wstawiliśmy na stół, ale raczej nie nadaje się do uratowania. Zamokły podłogi i tylko. Nie wiem, czy nie trzeba będzie zrywać podłóg, bo się wypaczyły. W dodatku nie mogę zacząć ani poważnego sprzątania ani remontu, bo muszę czekać na rzeczoznawcę, który wyceni szkody - mówiła kilka dni po bardzo ciężkiej nowy pani Ewelina.

Nocna walka

W ubiegły czwartek nad gminą Brody przeszła naprawdę potężna ulewa. Woda zaczęła zagrażać posiadłości pani Eweliny kiedy jeszcze padał mocny deszcz, potem woda dostała się na parter domu.
- Wezwaliśmy straż pożarną. Strażacy zamontowali pompę w studzience kanalizacyjnej, ale była za słaba, nie dawała rady. Woda nadal wdzierała się do domu przez kratki ściekowe w garażu, zalało nam kotłownię. Prosiliśmy o drugą pompę, trochę trzeba było na nią poczekać, ale w końcu strażacy przywieźli drugą pompę i sytuację w końcu udało się opanować - opowiada pani Ewelina.

Mieszkanka Adamowa uważa, że woda prawdopodobnie nie wdarłaby się do jej domu, gdyby gminni urzędnicy odpowiednio wcześniej wysłuchali jej próśb o wykonanie skutecznego odwodnienia terenu.
- Prosiłam wójta o pomoc już w zeszłym roku, kiedy mnie zalało, ale powiedział, że zbudowałam dom w obniżeniu terenu i na tym się skończyło. Pokazywałam, którędy trzeba wykopać rowy, żeby woda z pół nie schodziła na moje podwórko, tylko poszła na nieużytki, ale bez odzewu - mówiła rozgoryczona kobieta.

Gmina pomoże

Po kolejnych spotkaniach z wójtem gminy Andrzejem Przygodą pani Ewelina uzyskała obietnicę, że gmina postara się jej pomóc.
- Kupiłam zawór zwrotny, który zostanie zamontowany w studzience kanalizacyjnej. To ma zapobiec cofaniu się wody i ścieków do domu. Po spotkaniu w terenie jest też zgoda co do tego, którędy zostaną przekopane rowy odprowadzające nadmiar wody z pola. Mam nadzieję, że nasz koszmar wreszcie się skończy, bo przyznam, że boję się patrzeć w niebo - przyznała.

Wójt Andrzej Przygoda potwierdza, że rowy i zawór mają być gotowe do końca tygodnia. Przyznaje też, że gminna kanalizacja nie radzi sobie podczas ogromnej ulewy.
- Zapadła decyzja, że wzdłuż posesji zostanie wykopany rów, do którego będzie spływać woda z drogi. Zawór zwrotny w studzience kanalizacyjnej powinien zapobiec tak zwanej cofce. Niestety, system kanalizacji w części gminy, który powstał 20 lat temu odbiega od obecnych standardów. Teraz montuje się szczelne studzienki plastikowe, kiedyś były to betonowe konstrukcje, które mają szczeliny. Poza tym woda deszczowa dostaje się do środka, ponieważ niektóre studzienki są w zagłębieniach terenu i podczas opadów ich dekle są całkowicie przykryte wodą - mówi Andrzej Przygoda. - Otrzymałem informację z Zakładu Gospodarki Wodnej, że po nawałnicach przez oczyszczalnię ścieków przechodzą ogromne ilości wody. Sądzę, że w niedługim czasie trzeba będzie się zastanowić, czy nie wymienić starych rur i studzienek, bo kanalizacja sprzed 20 lat nie zdaje egzaminu - powiedział Andrzej Przygoda.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STARACHOWICKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie