Minęło 14 lat. Zasadnicza służba wojskowa odeszła w niepamięć. Jako dziennikarz „Echa Dnia” pojechałem do Centrum Szkolenia do Misji Zagranicznych w Kielcach, by zobaczyć, na czym polega ochotnicza służba przygotowawcza, szkoląca żołnierzy rezerwy. Spotkałem ludzi w różnym wieku, posiadających rodziny, dzieci, wykształcenie, wyuczone zawody. Pomimo tego zdecydowali się dobrowolnie pójść na cztery miesiące do koszar. W ich oczach widziałem wielką radość z faktu, że noszą polski mundur. Nie jestem specjalistą od spraw wojskowych, ale śmiem twierdzić, że ta garstka zapaleńców i pasjonatów w razie zagrożenia obroni nas lepiej niż tysiące poborowych, którzy do armii trafiali jedynie z przymusu.
Ten system chyba lepszy
Michał KoleraKiedy w 2003 roku przystępowałem do kwalifikacji wojskowej, panowało powszechne przekonanie, że od wojska należy się migać wszelkimi sposobami. Nikt nie chciał iść do zasadniczej służby wojskowej. Było to postrzegane jako degradacja społeczna.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych”i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.
Zaloguj się lub załóż konto
Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.
Podaj powód zgłoszenia
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.