[galeria_glowna]
Piotr Salata zdradził, że miał przyjemność występować na koncertach jazzowych wraz z saksofonistą Jerzym Główczewskim.
(fot. Marzena Kądziela)
Po raz ósmy konecczanie mieli okazję spotkać się z muzyką z najwyższej półki, bo tylko taka gości podczas Zaduszek Jazzowych w osiedlowym klubie Kaesemek. Impreza dedykowana jest zmarłemu przedwcześnie koneckiemu muzykowi Markowi Cieślakowi. Sala klubowa jak zwykle okazała się zbyt mała, by pomieścić wszystkich chętnych na spotkanie z muzykami z zespołem The Globetroteters.
Organizator zaduszek, Piotr Salata, witając gości powiedział, że od dawna zabiegał o to, by formacja The Globetrotters zawitała w Końskich. - Ponieważ muzycy grają z różnymi zespołami, biorą udział w nagraniach i projektach z największymi gwiazdami muzyki jazzowej, namówić ich na przyjazd do Końskich nie było łatwo - mówił Piotr Salata.
(fot. Marzena Kądziela)
Przedstawiając muzyków: Bernarda Maselego grającego na wibrafonie, Jerzego Główczyńskiego - saksofonistę, śpiewającego Kubę Badacha i grającego na instrumentach perkusyjnych Dawida Harlendera, Piotr (świetny wokalista) zdradził, iż z Jerzym Główczyńskim miał przyjemność wielokrotnie występować. I to pewnie dzięki temu muzycy zjechali do Końskich na swój ostatni w tym roku koncert.
Jazz, funky z elementami afrykańskiej muzyki etnicznej dały znakomite połączenie, jakiego konecczanie jeszcze na kaesemkowej scenie nie słyszeli. Wszyscy muzycy, także najmłodszy, 26-letni Dawid Harlender, grający tylko czasami z zespołem za Nippy Noyę, indonezyjczyka mieszkającego na stałe w Holandii, to prawdziwi mistrzowie. Ich wirtuozerskie popisy nagradzane były przez publiczność gromkimi brawami.
Doktorzy: Bernard Maseli i Jezry Główczewski
(fot. Marzena Kądziela)
Jak zdradził jeden z najlepszych polskich wokalistów, Kuba Badach, który w Końskich gościł już po raz drugi, dwaj członkowie zespołu, Bernard Maseli i Jerzy Główczewski to nie tylko muzycy, ale i wykładowcy akademiccy z tytułami doktorów. Bernard Maseli ma już nawet tytuł doktora habilitowanego. Te dostojne tytuły nie przeszkadzały, by wirtuozi świetnie się na scenie bawili włączając do zabawy publiczność. Nie zabrakło też elementu zaskakującego samych muzyków, a to za sprawą dźwięku telefonu jednego z widzów, który włączył się... idealnie na koniec utworu stawiając jakby kropkę nad i.
Publiczność nie zgadzała się na planowane zakończenie koncertu, dlatego The Globetrottersi kilkakrotnie bisowali.
- Cieszę się bardzo, że ten wyjątkowy zespół przypadł kaesemkowej publiczności do gustu - mówił po koncercie zadowolony Piotr Salata. - Serdecznie dziękujemy władzom naszego miasta za finansowe wsparcie, bez którego impreza nie mogłaby się odbyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?