Za dwa tygodnie ekipa Andrzeja Piasecznego wystąpi w takim oto, trzyosobowym składzie: Antek Smykiewicz, Kasia Lisowska i Rafał Brzozowski.
(fot. ZOOM)
Po raz kolejny naprzeciw siebie stanęły drużyny Kayah i Andrzeja Piasecznego. W każdej z nich po czworo zawodników. Od samego początku programu było jednak wiadomo, że na koniec odcinka po jednej osobie z grupy będzie musiało pożegnać się z show.
Na konkursowy występ naszych zawodniczek musieliśmy czekać do samego końca programu, ponieważ one wystąpiły jako ostanie ze swoich drużyn. Wcześniej jednak widzowie mogli zobaczyć Edytę u boku Ewy Farny w piosence "Bez łez". Kasia natomiast wraz z kolegami z grupy i swoim trenerem, Andrzejem Piasecznym, wykonała utwór "One" z repertuaru U2.
NA SCENIE Z MAMĄ
Miłe przerywniki były tylko dodatkiem, natomiast walkę o uznanie jurorów każdy zawodnik musiał stoczyć samodzielnie. Edyta Strzycka z teamu Kayah wykonała "Beautiful" Christiny Aguilery.
ZOBACZ WYSTĘP EDYTY STRZYCKIEJ
- Piosenkę tę dedykuję mojej mamie - zapowiedziała za kulisami Edyta. Zresztą mama pojawiła się na scenie na koniec występu kielczanki, co wywołało małe spięcie między Edytą, a oceniającym ją Andrzejem Piasecznym. Juror nazwał wyjście mamy przysłowiową wisienką na torcie.
- Mama miała niedawno urodziny i jej marzeniem było stanąć na wielkiej scenie - tłumaczyła Edyta.
Wymianę zdań ostatecznie uciął Piaseczny, który tymi słowy ocenił występ Strzyckiej: - Było świetnie!
Dobre słowo miał w zanadrzu Adam Darski "Nergal: - Poczułem ulgę, kiedy stanęłaś, bo widziałem, że nie lada wyzwaniem był występ w tych szpilkach - żartował. Potem pochwalił jeszcze spodnie Edyty, i w końcu przeszedł do meritum sprawy: - Gdyby twój głos miał znaleźć dom, musiałaby to być najpiękniejsza kobieta na świecie!
- Nie ma wątpliwości, że Edyta jest piękna, wyjątkowa - ripostował Kayah. Wcześniej natomiast piosenkarka powiedziała o swojej podopiecznej: - Edyta to równa dziewczyna, taka co można z nią konie kraść i wódki się napić, ale jest kruchej wrażliwości.
POCZĄTEK DROGI
Wreszcie przyszedł czas na pochodzącą z Końskich, Kasię Lisowską. W jej wykonaniu publiczność usłyszała piosenkę "End of the Road" Boyz II Men'a.
- Zależy mi na tym, żeby ludzie nie zwracali uwagi na to, jak wyglądam, jak jestem ubrana, i jaką fryzurę mam na głowie, ale na to, co mi w duszy gra - przyznała przed występem Kasia Lisowska.
Jednak to na jej wygląd znów uwagę zwróciła Kayah. Komplementowała piękny wygląd, ale nie tylko. - Nie mam się do czego przyczepić. Zaśpiewałaś czysto pięknie, byłaś urocza.
Nergal porównał występ Kasi do popisów festiwalowych. - Nigdy nie byłem w Opolu. Nie wiem, czy chcę być w Opolu - skwitował, zaznaczając przy tym, że może tę wypowiedź potraktować, albo jako komplement, albo jako krytykę.
Za to Andrzej Piaseczny zauważył: - Kasia zaśpiewała, ze doszliśmy do końca jakiejś drogi, a ja wierzę, że jesteśmy na jej początku!
KOŁO RATUNKOWE
Regulamin programu jednak jest jasny i dla dwóch osób sobotni występ był ostatnim na drodze do tytułu "Głosu Polski". Po jednej osobie z obu drużyn uratowały SMS-y. Kolejne dwie mogli ocalić trenerzy. Kayah swoje koło ratunkowe rzuciła Edycie Strzyckiej, Andrzej Piaseczny- Kasi Lisowskiej. O tym, kto jako trzeci z obu ekip przechodził dalej decydowała dogrywka.
Kolejne spotkanie teamów Kayah i Andrzeja Piasecznego w "The Voice of Poland" za dwa tygodnie, w sobotę, 26 listopada w programie drugim Telewizji Polskiej. Początek o godzinie 20.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
